The Amazing Spider-Man #4
Numer: The Amazing Spider-Man #4 (#898)
Tytuł: Brak
Wydawnictwo: Marvel Comics 2022
Data wydania: Lipiec 2022
Scenariusz: Zeb Wells
Rysunki: John Romita Jr.
Tusz: Scott Hanna
Kolory: Marcio Menyz
Litery: VC’s Joe Caramagna
Okładka: John Romita Jr.
Asystent redaktora: Lindsey Cohick & Kaeden McGahey
Redaktor: Nick Lowe
Redaktor naczelny: C.B. Cebulski
Wydawca: Dan Buckley
Cena: $3.99
Przedruk PL: Brak
Streszczenie
Soho. Mary Jane stara się uśpić Romy, córkę Paula, gdy dziewczynka nagle zauważa za oknem Black Cat. Felicia przyszła zapytać Watson, czy kontaktowała się ostatnio z Peterem. Ta zaprzecza, więc Hardy postanawia go odszukać. Tymczasem uwięziony w opuszczonym metrze Spider-Man usiłuje zerwać kajdany z adamantium, zanim Donnie, człowiek Tombstone’a, strzeli mu w głowę. Egzekucję superbohatera przerywa Kareem, zbir, któremu Pająk uratował życie. Kiedy słowa nie skutkują, wyciąga spluwę i uwalnia herosa.
Harlem. White Rabbit przyprowadza Joe Robertsona do swojego szefa. Tombstone pragnie załatwić z nim sprawy, skoro syn Robbiego chce ożenić się z jego córką. W międzyczasie Spider-Man ucieka z tunelu, wyważając pancerne drzwi od skarbca. W mig rozprawia się ze strażnikami z gangu Lincolna, aby zająć się strzelcami, którzy przebrani za ludzi Rose’a, mają urządzić masakrę cywili. Chce też uratować Robbiego. Dzwoni więc do Randy’ego, który jedzie kierowanym przez Janice autem przez Lincoln Tunnel.
Kiedy młody Robertson dowiaduje się o rzekomym porwaniu ojca przez Tombstone’a, pogania narzeczoną, by udali się jak najszybciej do jej rodzica. Spider-Man natomiast skupia na sobie uwagę wysłanych z zabójczą misją uzbrojonych zbirów. Część z nich nokautuje i chwyta w pajęczą sieć, resztę zamyka ze sobą w pomieszczeniu ze zgaszonym światłem i powala po kolei serią precyzyjnie wymierzonych ciosów.
Po pokonaniu ostatnich strażników przy drzwiach wyważa je i odkrywa, że trafił do biura… Rose’a. Kiedy go obezwładnia ciosem w twarz i ściąga mu maskę, widzi Richarda Fiska. Tymczasem Randy, podwieziony przez Janice, wbiega spanikowany do mieszkania Tombstone’a i zastaje ojca na luzie rozmawiającego z Lincolnem o ślubie dzieci. Po chwili zjawia się Janice, która też odkrywa, że nic złego się nie dzieje.
Okazuje się, że Spider-Man cały czas był w siedzibie Rose’a i walczył z jego ludźmi. Superbohater orientuje się, że Tombstone go oszukał i zwiódł, aby ten wygrał za niego wojnę gangów z Richardem Fiskiem.
Recenzja
Okładka komiksu zapowiada ostrą walkę Spider-Mana z gangsterami. I tak w istocie jest (może poza dodanymi dla efekciarstwa Diggerem i White Rabbit, którzy na ilustracji z tytułem serii znajdują się w grupie nacierającej na Spider-Mana, choć w „środku” superbohater z nimi nie walczy). W każdym razie przedfinałowy rozdział historii o wojnie gangów z Tombstonem w roli głównego antagonisty to klasyczny „akcyjniak” – szybko się go czyta, akcja płynie wartko, adrenalina rośnie, a rysownik ma pole do popisu.
Choć poprzedni numer zakończył się dramatycznym cliffhangerem (skazany na egzekucję i świadomy nadchodzącej masakry Spider-Man), to ten zaczyna się radośnie – od kołysanki śpiewanej Romy (córce Paula) przez Mary Jane oraz niespodziewanej wizyty Black Cat. Ktoś, kto nie orientuje się w relacjach postaci, pomyślałby, że ma przed sobą mamę usypiającą rodzoną córkę. Trochę to dziwne, że przez 6 miesięcy MJ zbudowała taką zażyłość z dziećmi Paula. A może nie? Albo jest coś, o czym nie wiemy?
Po wyjściu z tego sielskiego obrazka wracamy do głównego wątku tej otwarciowej historii, czyli wojny gangów. Na początek zaskoczenie – Spider-Man otrzymuje pomoc z nieoczekiwanej strony. Następnie, trzymająca w napięciu gra z czasem – superbohater, aby zapobiec masakrze cywili, musi zatrzymać „cyngli”, zanim ci wyjdą na miasto, a jeszcze ma na głowie bezpieczeństwo Robertsona w innym miejscu! Niczym w grze komputerowej pokonuje więc kolejne poziomy w kryjówce łotrów, aby zdążyć na czas dla dobra innych.
W sekwencji prezentującej starcie Spider-Mana w pojedynkę z przeważającymi siłami wrogami pod presją czasu scenarzysta nieźle prowadzi akcję, ubierając w zwięzłe słowa rozgonione myśli tytułowego bohatera. Jednak, nie oszukujmy się, w takich momentach bardziej niż słowa przemawiają obrazki, dlatego najwięcej do „powiedzenia” ma tu rysownik. I John Romita Jr. jak zwykle nie zawodzi fanów jego talentu.
Finał komiksu przynosi ogromne zaskoczenie. Zwrot akcji, którego nie spodziewał się niżej podpisany, a można i przypuszczać, że wielu czytelników nie przewidzi „niespodzianki”, jaką przygotował scenarzysta. Nie ma co ukrywać, wyszło oryginalnie, kreatywnie i niekonwencjonalnie. Bomba. 5 pajączków.
Ocena:
Autor: Dawidos