The Amazing Spider-Man #30
Numer: The Amazing Spider-Man #30 (#471)
Tytuł: Transformations, Literal & Otherwise
Wydawnictwo: Marvel Comics 2001
Data wydania: Czerwiec 2001
Scenariusz: J. Michael Straczynski
Rysunki: John Romita Jr.
Tusz: Scott Hanna
Kolory: Dan Kemp & Avalon Studios
Litery: Richard Starkings & Wes Abbott
Okładka: Scott Campbell
Asystent redaktora: John Miesegaes
Redaktor: Axel Alonso
Redaktor naczelny: Joe Quesada
Wydawca: Bill Jemas
Cena: $2.25
Przedruk PL: The Amazing Spider-Man 1/2003
Przedruk PL 2: Dobry Komiks 18/2004 – The Amazing Spider-Man 1/5
Przedruk PL 3: Wielka Kolekcja Komiksów Marvela #1
Przedruk PL 4: Amazing Spider-Man, Tom 1
Streszczenie
Noc. Spider-Man wychodzi na patrol. Trafia do budynku przeznaczonego do rozbiórki, gdzie wyładowuje swój gniew po tym, jak Mary Jane od niego odeszła. Nad ranem, gdy opuszcza to miejsce, budynek zawala się jak domek z kart.
Później. Peter przechodzi obok kawiarenki oraz swojej dawnej szkoły. Wspomina dawne czasy, gdy nagle staje się świadkiem jak trójka wyrostków znęca się nad słabszym chłopcem. Powstrzymuje oprychów, jednak ofiara nie jest mu wdzięczna. Uczeń o imieniu Joey przekonany jest, że za udzieloną mu pomoc czeka go dwa razy większe lanie. Całe zajście widział nauczyciel Kyle Jacoby. Rozmawia z Peterem. Jego zdaniem chłopak taki jak ten powinien stanąć o własnych nogach. Wuefiście przyświeca motto: ewoluuj lub giń.
Noc. Spider-Man zniechęca swoją obecnością kilku włamujących się do samochodu osobników. Po ich ucieczce zostaje zaskoczony przez mężczyznę przylegającego do ściany. Ten szybko daje do zrozumienia, że zna tożsamość kryjącą się pod maską Pająka. Starszy mężczyzna daje się gonić przez kilka budynków, po czym wyjawia bohaterowi swoje imię, Ezekiel. Zjawia się w jego życiu właśnie teraz, gdyż to jest według niego odpowiedni moment. Uważa, że Peter nie wie, jak wielką moc dzierży w swoich rękach. Zadaje mu pytanie dotyczące pochodzenia jego mocy i kolejne, które wstrząsa Peterem. Pyta, czy radiacja umożliwiło pająkowi przekazanie mu mocy, czy też pająk chciał mu ją przekazać, zanim zabiło go promieniowanie. Pozostawia to bez odpowiedzi i zeskakując z budynku, znika, zostawiając zszokowanego Spider-Mana.
Doki. Pewien mężczyzna opłaca miejsce postoju swojej łodzi, a następnie udaje się na nią. Schodzi pod pokład, gdzie przykuty kajdanami jest jakiś niemiecki superbohater. Chwilę później więzień umiera z rąk osobnika przedstawiającego się jako Morlun. Ten informuje mężczyznę imieniem Dex o następnym celu, prezentując mu wycinek z gazety ze zdjęciem Spider-Mana.
Recenzja
I oto jest. Nowa era Spider-Mana. 30 numer drugiego tomu The Amazing Spider-Mana to zarazem pierwszy autorstwa drużyny J. Michael Straczynski i John Romita Jr.. To tu ma początek odświeżona jakość Pająka, na którą wszyscy długo czekali.
Przechodzimy do fabuły. Większość numeru jest dość nostalgiczna. Nasz bohater snuje się po dawnych ulicach i wspomina swoje stare dzieje. Nie ma co robić, bo jak wiemy został porzucony przez Mary Jane. Na domiar wszystkiego pojawia się człowiek o takich samych mocach. Ezekiel – nie wiemy o nim jak na razie nic. Tak samo nie wiemy, jak wielkim zagrożeniem jest tajemniczy Morlun. Mnóstwo pytań, żadnych odpowiedzi. Co do jednego bądźmy szczerzy: co za różnica czy pająk chciał dać Peterowi moce, czy to promieniowanie umożliwiło przekazanie mu ich? Grunt, że je dostał, no nie? Trochę dziwi mnie wstrząs, jaki wywołało to pytanie u Petera, ale ujdzie to w tłoku. Straczynski świetnie radzi sobie z postaciami. Całość jest doskonale wyważona i świetnie przeplata życie osobiste z superbohaterskim.
Za stronę graficzną odpowiada znany już pajęczym fanom John Romita Jr.. Zarówno rysunki, jak i kolorystyka są tutaj stonowane. Lekko mroczne, by nie powiedzieć depresyjne. Jednak idealnie wkomponowują się w wydźwięk historii.
Wspomniałem o nowej jakości. Widać to również po okładce. Jak wielka jest to zmiana – trudno tego nie zauważyć. Po pierwsze, do tej pory okładki odnosiły się do wnętrza, informowały czytelnika, czego może się spodziewać, otwierając komiks. Tutaj tego nie ma. Okładka właściwie nic nam nie mówi. Jest świetnie wykonana przez Scotta Campbella. Obecna ilustracja idealnie nadaje się na plakat. Nic, tylko podziwiać. Warto też wspomnieć, że zmianie uległo nawet logo serii, układ okładki oraz tak zwany cornerbox, który teraz jest kółkiem.
Numer połykamy bez problemu. Całość jest niesamowicie interesująca, napisana tak, że nie da się nudzić, nawet w momentach nostalgicznych. Straczynski wie, co robi. Najlepsze opowieści w historii Spider-Mana czas zacząć. 6 pajączków bez cienia wątpliwości. Nawiasem mówiąc, nic dziwnego, że ten numer został przedrukowany w Polsce – i to trzykrotnie!
Ocena:
Autor: Spider-Nik