The Amazing Spider-Man #800
Numer: The Amazing Spider-Man #800
Tytuł: Go Down Swinging, Conclusion
Wydawnictwo: Marvel Comics 2018
Data wydania: Lipiec 2018
Scenariusz: Dan Slott
Rysunki: Nick Bradshaw, Humberto Ramos, Giuseppe Camuncoli, Stuart Immonen, Marcos Martin, Mike Hawthorne
Tusz: Nick Bradshaw, Victor Olazaba, Cam Smith, Wade von Grawbadger, Marcos Martin, JP Mayer
Kolory: Edgar Delgado, Java Tartaglia, Marte Gracia, Muntsa Vicente, Jordie Bellaire
Litery: VC’s Joe Caramagna
Okładka: Alex Ross
Asystent redaktora: Kathleen Wisneski
Redaktor: Nick Lowe, Devin Lewis
Redaktor naczelny: C.B. Cebulski
Naczelny dyrektor kreatywny: Joe Quesada
Wydawca: Dan Buckley
Producent wykonawczy: Alan Fine
Cena: $9.99
Przedruk PL: Amazing Spider-Man: Globalna Sieć, Tom 10
Streszczenie
Chapter One: Crawling Through the Wreckage
Port Authority. Spider-Man upewnia się, czy pokonani przez Red Goblina towarzysze wciąż żyją. Anti-Venom zapewnia go, że ocalił im życie. Silk wspomina o Jonahu, na co Peter odpowiada, że to wszystko wina Jamesona. Zainspirowany akcją Flasha superbohater wie, jak pokonać Goblina.
W drodze Spider-Man wpada na Harry’ego i Liz, którzy donoszą mu o przemianie Normiego w drugiego Carnage’a i żądaniu Osborna dotyczącego przekazania Alchemaxu w jego ręce w zamian za ich syna. Pająk pyta Marka Raxtona, czy Alchemax wciąż ma na magazynie zapasy sztucznego serum Anti-Venoma. Brat Liz kieruje go do dawnej siedziby Horizon. Harry natomiast oddaje Stanley’a pod opiekę swojej matki, Emily „Emmy” Lyman-Osborn, i rusza z Liz zrealizować własny plan przeciwko ojcu.
W mieszkaniu Jameson wpada na pomysł, by do walki z Red Goblinem posłać Venoma. Myśląc, jak nawiązać z nim kontakt, dostrzega gazetę Fact Sheet ze zdjęciami Venoma podpisanymi „Sym”. Domyślając się, że Brock zastosował patent Parkera – sprzedaż zrobionych sobie fotek – dzwoni do redakcji dziennika i prosi o rozmowę z fotografem. Gdy rozpoznaje głos Eddiego Brocka, obiecuje, że go nie zdemaskuje, jeśli ten pomoże mu w słusznej sprawie. Venom zamienia się w słuch.
Chapter Two: Too Many Targets
South Street Seaport. Stara siedziba Horizon Labs. Spider-Man znajduje zwłoki strażników i zdemolowany skarbiec. Red Goblin, który zniszczył cały zapas serum Anti-Venoma, przemawia do Petera przez obleczone w symbiont bombki. Zapowiada, że skoro Parker złamał jego ultimatum, to on najpierw zabije Mary Jane, a potem May. Po tej deklaracji kule wybuchają, ogłuszając Pająka.
Stark Tower. Venom wpada do wieży. Mary Jane, myśląc, że to Osborn, aktywuje system obrony przeciwko symbiontom. Po chwili zjawia się Goblin, któremu dźwięki i ogień nic nie robią. Walczący z nim Venom przekonuje MJ, aby wyłączyła zabezpieczenia, mówiąc, że przybył jej na ratunek. Tymczasem do mieszkania May puka Normie, który twierdzi, że się zgubił. Zanim atakuje chcącą zadzwonić do jego matki kobietę, powstrzymuje go Superior Doctor Octopus, samozwańczy ochroniarz May. Chłopiec zmienia się w stwora (Goblin Childe) i rozrywa macki Octaviusa.
Po dotarciu do wieżowca Spider-Man wpada w sam środek pojedynku Red Goblina i Venoma. Od razu proponuje Mary Jane ewakuację, ale ta odmawia i zakłada rękawicę Iron Mana, aby im pomóc. We trójkę usiłują zatrzymać szalonego zbrodniarza, jednak na nic zdają się ich wysiłki. Osborn uszkadza wyrzutnię sieci Parkera i rani MJ wystrzelonymi igiełkami, po czym odlatuje, oznajmiając, że dołączy do Normiego, który ma zabić May. Aby wyrównać szanse, Spider-Man za namową MJ przyjmuje propozycję Brocka i pożycza od niego symbiont Venoma. Odziany w czarny kostium, rusza na ratunek ciotce.
Columbia University Medical Center. Agent Anti-Venom dogląda zdrowia oraz pilnuje prywatności superbohaterów z igiełkami w ciałach. Pracująca tam Dr. Sha Shan Nguyen, była żona Flasha, odkrywa jego drugą tożsamość. W tym czasie mknący przez miasto Spider-Man odbiera telefon od Jamesona. Przebywający na kampusie ESU bloger z kaskiem na głowie informuje, że pomógł MJ, a teraz pomoże May. Pająk zrywa połączenie, wściekły na niego za wezwanie Venoma.
Mieszkanie May. Superior Octopus szarpie się z Goblin Childem, walcząc o życie May. Przed śmiercią ratuje ją nagle Mark V Spider-Slayer, robot sterowany przez Jamesona. Gdy przybywa Osborn, rani Octopusa i rozrywa Slayera na strzępy. Gotowa na śmierć May nie okazuje strachu. Kiedy na miejscu zjawia się Black Spider-Man, szydzący z niego Red Goblin i Goblin Childe odlatują, mając biznesowe sprawy do załatwienia. W gniewie Parker depcze głowę Slayera, z której przeprasza go Jonah. Ten, nie wiedząc, co już robić, sięga po pistolet. Okazuje się, że kierowany miłością Octopus zasłonił May własnym ciałem, przyjmując na siebie lwią część gradu igiełek Goblina. Za ten akt heroizmu wdzięczny Peter deklaruje reset w ich relacjach. Prosi May, by wezwała karetkę, i obiecuje jej, że ocali Normiego. W tym celu rusza do Alchemaxu.
Chapter Three: Family Infighting
Red Goblin i Goblin Childe przybywają do Alchemaxu, aby wskrzesić Oscorp i odbudować imperium Osbornów. Przyjmując wygląd biznesmenów, wchodzą do gabinetu zarządu, gdzie oczekują ich Liz i Mark. Allan twierdzi, że nie ma prawnej możliwości oddania firmy w tak krótkim czasie. Osborn wspomina, że jako Mason Banks pomógł założyć spółkę i wie o klauzuli, która zezwala na przekazanie jej Normiemu. Na tym kończy pokojowe negocjacje i wywraca stół, uderzając Raxtona. Chce zabić matkę Normiego i jej brata. Liz wzywa na pomoc Harry’ego, który przylatuje na lotni, sprowadzając legion robotów Humanitron. Lyman zabiera Normiego i zapewnia go o swojej miłości. Red Goblin strąca syna z szybowca gradem kolców.
Ku przerażeniu Harry’ego i jego syna Norman chwyta Liz za gardło i wyrzuca ją przez okno. Na szczęście Spider-Man zjawia się w samą porę i łapie Allan. Sprowadzając ją do biura, obiecuje, że Osborn nigdy nie powtórzy już takiej akcji jak z Gwen Stacy. Widząc ten akt heroizmu, Goblin Childe rzuca się na dziadka w obronie rodziców. Gdy Parker z kolei rzuca się na ratunek zbuntowanemu chłopcu, Lyman odpala lotnię i przebija Red Goblina tak jak przy jego pierwszej śmierci. Kiedy Harry i Liz przytulają Normiego, obiecując, że pomogą mu stać się znów normalnym dzieckiem, Goblin wyrywa pojazd z piersi i przeobraża go w Carnage-Glidera. Kpiącego z niego Pająka wyzywa na ostateczny pojedynek.
Chapter Four: The Goblin Triumphant
Podczas pościgu na mieście Red Goblin ku przerażeniu Spider-Mana zdradza, że kolce, którymi postrzelił bliskich Petera, są nadal w ich ciałach pod jego kontrolą i zamierza za pomocą nich rozerwać ofiarom mózgi, zadając im straszliwą śmierć. Kiedy pstryka palcami, nikt jednak nie ginie. Wtedy na pobliskim dachu zjawia się Thompson, który wykorzystał niemal całą moc symbiontu Anti-Venoma, aby usunąć igiełki Goblina z krwiobiegu Mary Jane, May, Harry’ego, Clasha, Silk i innych ludzi. Okazuje się też, że Thompson wydedukował tożsamość Spider-Mana, gdy ten rozmawiał z Silk.
Rozmowę dwójki przyjaciół przerywa Red Goblin, którego Carnage-Glider chwyta Pająka i zabiera go daleko, aby Norman mógł ukarać Flasha. Choć ten resztkami swoich mocy osłabia symbiont Osborna, ten poraża go śmiertelnie rękawicami z kostiumu Green Goblina, jaki nosi pod symbiontem. Na widok tego wstrząśnięty Parker zmienia się w Spider-Venoma, po czym rozrywa Glider i posyła jego właściciela ciosem w sam środek miasta. Kierowany żądzą mordu, zostaje uspokojony przez Thompsona, który nie chce, aby jego gniew zmienił strój Venoma w potwora. Peter hamuje nienawiść i odzyskuje poprzednią formę. Chce zabrać Thompsona do szpitala albo oddać mu kostium Venoma, lecz na to jest już za późno. Flash mówi Peterowi, że ludzie go potrzebują. Nazywając go bohaterem i przyjacielem, umiera z powodu obrażeń.
Na Times Square podirytowany Red Goblin zaczyna mordować cywili. Zjawia się Pająk. Osborn dochodzi do wniosku, że Parkerowi zależy na nowojorczykach i nie trzeba wcale zabijać jego bliskich, aby zadać mu ból. Super-łotr rozrzuca po całym placu bomby. Pająk ratuje tylu mieszkańców, ilu jest w stanie, i odradza policji interwencję. Pośród płomieni Goblin przygniata go do ziemi i zaczyna dusić, delektując się swoim bliskim triumfem. Peter postanawia zagrać na przerośniętym ego Osborna i wskazuje, że zasługa za jego zabicie zostanie przypisana Carnage’owi, czyli Cletusowi Kasady’emu.
Przerażony tą wizją Norman Osborn cofa się i każe wrzeszczącemu symbiontowi się uciszyć. Spider-Man oddziela się od kostiumu Venoma i prosi kosmitę, by wrócił do Eddiego, uważając po drodze na płomienie. Podpuszczając Osborna, skłania go do zdarcia symbiontu Carnage’a. Jak za dawnych lat Spider-Man i Green Goblin stają ze sobą do pojedynku. Wybuch pobliskiego auta ogłusza Parkera. Goblin serwuje mu ostre lanie, twierdząc, że jest od niego lepszy, bo na nikim nie polega. Bohater szybko rewanżuje się mordobiciem, ripostując, że bliscy, ci żyjący i nieżyjący, to źródło jego siły.
Starcie wygrywa Spider-Man. Kiedy zamierza oddać policji pokonanego Osborna jak pospolitego zbira, ten wzywa na pomoc symbiont Carnage’a. Pająk, orientując się, że kostium znów jest wrażliwy na ogień, chwyta cysternę i wylewa benzynę na żywy strój, spalając go, gdy ten dotyka dłoni Osborna. Śmierć kostiumu w agonii niszczy umysł Osborna, zmieniając go w bełkoczącego i nieszkodliwego osobnika. Na miejscu zjawia się Jameson, który czując się odpowiedzialny za wszystko, chce zastrzelić Osborna, aby ten nikogo już nie zabił. Kiedy pociąga za spust, Pająk zasłania Goblina, otrzymując postrzał w ramię. Tłumaczy, że mając moc i odpowiedzialność, musi ratować nawet swoich najgorszych wrogów. JJJ ucieka w poczuciu wstydu.
Almost Solitary Confinement
Ravencroft Institute. Pułkownik John Jameson, łamiąc regulamin, pozwala Spider-Manowi na widzenie z Normanem Osbornem. W cztery oczy Pająk pyta siedzącego w celi za szklaną ścianą mężczyznę, czy wie, kim jest Spider-Man. Ten odpowiada, że to Norman Osborn. Na pytanie, z kim w takim razie rozmawia, słyszy, że z Cletusem Kasadym. Osborn wybucha śmiechem i Parker odchodzi, przekonując się, że to nie gra ze strony więźnia, którego wielkie ego kosztowało utratę własnej tożsamości.
The Return of Harry Osborn
Alchemax’s R&D Labs. Liz i Harry towarzyszą synowi, gdy Dr. Steve wykorzystuje aparaturę dźwiękową do usunięcia z ciała chłopca kopii symbiontu Carnage’a. Allan prosi Marka, aby zabrał żywy kostium i ukrył go w bezpiecznym miejscu. Uważa, że będzie można go zbadać na wypadek jakichś komplikacji. Do laboratorium przychodzi Emma ze Stanley’em. Harry Lyman wybacza matce, że porzuciła go, gdy był dzieckiem. Postanawia też wrócić do dawnego nazwiska Osborn, chcąc, by reprezentowało ono coś dobrego. Obiecuje, że dla swoich synów będzie ojcem, jakim nigdy nie był dla niego Norman. Kiedy przytula Normiego i mówi, że go kocha, w źrenicy chłopca pojawia się ślad symbiontu Carnage’a.
Goodbye
Pogrzeb Flasha Thompsona. Betty Brant odczytuje mowę i prosi Petera o zabranie głosu. Parker oddaje szacunek zmarłemu, opowiadając o jego heroicznych czynach, i tytułuje się jego największym fanem. Po uroczystości May podchodzi do Petera i radzi mu wesprzeć na duchu załamanego Jonaha. Okazując empatię, Parker zapewnia JJJ, że Flash wybaczyłby mu i on też mu wybacza. Zanim Jameson odpowiada, rozlegają się syreny alarmowe. JJJ pogania Petera do akcji i zabiera na przechowanie jego porzuconą odzież, kwitując, jak bardzo jest mu potrzebny. Szybując przez miasto, Spider-Man zauważa, że grunt to nigdy się nie poddawać i walczyć dalej oraz pomagać w walce innym.
So, You Stayed After the Credits? Smart Move
Horizon University, San Francisco. Otto Octavius, ukrywając się pod pseudonimem Elliot Tolliver, zostaje zatrudniony przez Maxa Modella. Kiedy pracodawca oprowadza go po ośrodku, pokazuje mu m.in. Living Brain-Bots, projekt Anny Marii Marconi. Kobieta ma dziwne przeczucie co do nowego współpracownika. Max zaprowadza ”Elliota” do jego osobistego laboratorium i zachwycony jego dorobkiem mówi, że spodziewa się po nim wielkich rzeczy. Otto odpowiada, że zawsze dąży do bycia lepszym od najlepszych.
Recenzja
Stało się, oto historyczny moment. Flagowemu na komiksowym rynku tytułowi o Spider-Manie stuknęła 800-tka. Jubileuszowym liczącym ponad 80 stron komiksem, który stanowi zarazem przedostatni numer i serii i pisanego przez Dana Slotta cyklu, scenarzysta wieńczy nagłośniony w mediach konflikt między Spider-Manem a Red Goblinem, czyli najnowszym wcieleniem Normana Osborna. Czy kończy go w wielkim stylu? Czy zawartość tego kosztującego blisko 10 dolarów komiksu daje w ogóle czytelnikowi powód do świętowania imponującego liczbowo jubileuszu?
Najpierw technikalia. Na stronach tego opasłego zeszytu naniesiono praktycznie tylko jedną historię. Poza epilogiem nie ma tu żadnych ani pobocznych utworów fabularnych, ani pomyślanych jako ciekawostki dodatków. W ten oto sposób Slott, autor tak długiej lektury, ustanowił rekord niespotykany wcześniej w komiksach o Spider-Manie, a może i Marvela, jak twierdzą redaktorzy w zajawce niniejszego fenomenu. Decyzja o wydaniu komiksu takiego formatu niesie za sobą jednak wielkie wyzwanie, zwłaszcza dla scenarzysty, bo przecież snucie przez kilkadziesiąt stron wciągającej dla czytającego opowieści to naprawdę nie lada wyczyn. Jaki jest zatem efekt tego przedsięwzięcia? Mocno średni.
W 800 numerze Amazing Spider-Mana momenty wielkie i wspaniałe przeplatają się z tragicznymi pomysłami, za które twórcę scenariusza należałoby zrugać od góry do dołu. Rodzynkami są, nie da się ukryć, takie sceny jak powrót Black Spider-Mana, Mary Jane Watson a la Iron Man, szarpanina Goblin Childe’a i Octopusa, rekonstrukcja pierwszej śmierci Normana Osborna, rzeź na Times Square, szarża Jamesona z pistoletem czy ostateczna konfrontacja Spider-Mana i Green Goblina. Ta ostatnia to wisienka na torcie, bo oddająca klimat ich wiekopomnych pojedynków, w czasie których każda ze stron targana emocjami starała się coś udowodnić tej drugiej.
Mroczna i ociekająca krwią atmosfera długiego utworu nie przeszkadza scenarzyście przemycić od czasu do czasu odrobinę humoru. Ponieważ Spider-Man nie ma w owych okolicznościach za bardzo powodów do śmiechu, komediowe kwestie padają z ust Red Goblina i jego małego pomocnika, Goblin Childe’a. Najzabawniejszą wypowiada zmieniony w stwora Normie Osborn w czasie wizyty u May Parker. Wprawdzie argumentacja zaatakowanej kobiety brzmiała akurat czerstwo (jak możesz chcieć mnie zamordować, przecież piekłam ci ciasteczka), to jednak ”rodzynkowa” odpowiedź zarażonego symbiontem Carnage’a chłopca rozbiła bank.
Niestety finałowy rozdział zbudowanego wokół postaci Red Goblina dramatu ma też skazy. Bijące po oczach i urągające zdrowemu rozsądkowi. Na miażdżącą krytykę zasługuje wybitnie irytująca maniera super-złoczyńcy rezygnującego z zabicia upatrzonej ofiary pod bezmyślnym pretekstem, gdy tak naprawdę nic już mu nie stoi na przeszkodzie, by zadać śmiercionośny cios. W rezultacie cała ta górnolotna gadka o ultimatum zamienia się w kiepski żart. Widać, że po prostu scenarzysta na siłę chroni przed śmiercią niektóre osoby, robi to jednak nad wyraz nieudolnie. Kwintesencją tego podejścia jest inspirowana chyba filmowym Thanosem scena z pstryknięciem palców, która miała być petardą, a okazała się niewypałem tak fabularnym, jak i warsztatowym. Czy ktoś odpowie, po co Goblin zwlekał z tą sztuczką z kolcami? W porządku, to szaleniec, ale bez przegięcia. A już akcja ratunkowa w wykonaniu Flasha była tak naciągana, że aż szok – obskoczył wszystkich bliskich Parkera w samą porę, zanim Osborn wykonał gest Thanosa.
No właśnie, sprawa Flasha Thompsona. Dawno nie było chyba tak bezsensownej śmierci postaci z obsady Spider-Mana. Po jakiego grzyba wycieńczony Anti-Venom w ogóle pojawił się i rzucił rękawicę Osbornowi? Scenariuszowo miał to być przełomowy zwrot akcji, ale od strony fabularnej interwencja ta wyszła na głupią brawurę, wręcz proszenie się o śmierć, co koniec końców nastąpiło. A przecież można było zdalnie o tym zakomunikować.
Jeszcze gorsze jest wyjaśnienie, czemu Flasha nie dało się uratować. Leczniczy strój Anti-Venoma jest za słaby, by go uzdrowić, kostiumowi Venoma nie wolno podjąć akcji ratunkowej, bo może wraz z rannym umrzeć. Naprawdę? Przecież mowa tu o istotach, które pozwalały przetrwać rozerwanym w pół nosicielom w próżni kosmicznej (przypadek Carnage’a), nie wspominając już, że kilka stron wcześniej Red Goblin, jak gdyby nic, wyszedł bez szwanku po przebiciu piersi olbrzymim szpikulcem lotni. I ok, serum Goblina i symbiont Carnage’a podrasowały jego wytrzymałość, ale zagadki, czemu żaden z symbiontów, nawet wybitnie osłabiony, nie był w stanie ocalić Flasha, nie da się racjonalnie wyjaśnić. Jasne, bez sensu byłoby, gdyby w komiksie o takim ładunku emocjonalnym, nikt nie zginął, ale na pewno nie w takim marnym stylu.
A czemu w ogóle służył wątek Emmy, uważanej od lat za zmarłą matki Harry’ego Lymana-teraz-znów-Osborna? Okazuje się, że można się było bez niego obejść, bo postać ta nie wniosła żadnego istotnego wkładu w zwycięstwo nad Red Goblinem. Co więcej, wciąż nieznane są szczegóły jej ”zmartwychwstania”, ale być może 801 numer coś rozjaśni w kwestii jej powrotu do życia (i próbek krwi, jakie pobrała swoim wnukom), więc należy wstrzymać się jeszcze z werdyktem.
Jak jubileuszowy numer prezentuje się od strony graficznej? Nad prawie cztery razy grubszym komiksem pracował zespół złożony z pięciu rysowników, co akurat przy takiej skali projektu i dzisiejszych realiach rynkowych (w pojedynkę zrealizować takie zlecenie w miesiąc to dla ilustratora niemal mission impossible) nie powinno nikogo dziwić. Oczywiście przez grupową pracę warstwa wizualna staje się nierówna – zawody na najlepszego rysownika zdecydowanie wygrywa Stuart Immonen – ale ogólnie pod tym względem komiks nie ma się czego wstydzić.
Zapowiadane jako huczne wydarzenie 800. wydanie Amazing Spider-Mana powinno być arcydziełem, jednak do rąk czytelnika trafił komiks, którego można uznać za co najwyżej przeciętniaka i to tylko, wykazując się w tej ocenie niepomierną łaskawością. W ogóle zakończenie tej historii, w której ginie jedna z pierwszych w świecie Spider-Mana postaci, powiało zbytnim optymizmem – straciliśmy przyjaciela, ale grunt to walczyć dalej. Średnio ten przekaz pasuje do słynącego z chronicznego poczucia winy Spider-Mana. Całe szczęście, że Green Goblin wyszedł z tego cało (przynajmniej jego ciało) i przetrwał ostatnią rundę emocjonującego pojedynku, która szkoda, że była taka krótki. A mogło być tak pięknie. 3 pajączki, ale z litości.
Ocena:
Autor: Dawidos