The Amazing Spider-Man #75
Numer: The Amazing Spider-Man #75
Tytuł: Death Without Warning!
Wydawnictwo: Marvel Comics 1969
Data wydania: Sierpień 1969
Scenariusz: Stan Lee
Rysunki: John Romita
Tusz: Jim Mooney
Kolory: Jim Mooney
Litery: Artie Simek
Okładka: John Romita
Redaktor: Stan Lee
Cena: $0.12
Przedruk PL: brak
Streszczenie
Szukając Connorsa i jego rodziny, Spider-Man zauważa w oknie budynku dwóch wyglądających podejrzanie typów. Przesłuchując ich, poznaje adres kwatery głównej Maggii. W siedzibie stojącego na czele mafii mężczyzny Marko przeżywa szok, nie mogąc uwierzyć w nowy wygląd swojego szefa. Nie wierzy również Caesar Cicero, który chcąc przejąć władzę podpuszcza Marko do zaatakowania Silvermane’a.
Przegrywając bójkę z rzekomym oszustem, Marko zaczyna naprawdę wierzyć w przemianę szefa. Kiedy Silvermane wymusza na nim przysięgę posłuszeństwa, przez okno wlatuje Spider-Man. Po pokonaniu Marko bohater musi zmierzyć się z odmłodzonym Silvermanem. Korzystając z okazji, Connors decyduje się na ucieczkę, aby ocalić rodzinę. Niestety przeżyty stres zmienia go w Lizarda, czego Spidey już nie zauważa.
Walcząc z Silvermanem, Pająk dostrzega, że jego wróg z każdą chwilą staje się coraz młodszy. Do pomieszczenia wpadają ludzie Cicero. Gdy Spider-Man prowadzi z nimi walkę, Cicero postanawia wyeliminować Silvermane’a i wreszcie zostać szefem Maggii. Rezygnuje jednak z tego ze strachu, widząc swego oponenta w wieku nastolatka!
Po uporaniu się z bandziorami Spidey rusza w pogoń za młodniejącym Silvermanem. Odkrywa, że z jego wroga pozostało wyłącznie samo ubranie. Tabliczka kryła sekret młodości, ale młodości regresywnej, cofającej rozwój człowieka. Spider-Man odnajduje w jednym z pomieszczeń żonę i syna Connorsa. Rodzina naukowca obawia się najgorszego. W tym czasie Lizard przejmuje całkowitą kontrolę nad ciałem Connorsa…
Recenzja
Zanim ocenię zawartość komiksu, pragnę najpierw podzielić się wrażeniami z jego okładki. Według mnie jest to jedna z najlepszych okładek w dorobku Johna Romity. Lekko poetycka, stonowana wizualnie, zachęcająca do lektury. Leżące w rogu pokoju ciało intryguje czytelnika. Dopiero po przeczytaniu komiksu zastanawiamy się, czemu Romita wyeksponował na okładce tak mocno załamanego Spider-Mana.
Klasyk kiedyś powiedział: „Nic tak nie podnosi adrenaliny, jak śmierć głównego bohatera”. Jubileuszowy 75 numer tej serii reklamowano pod hasłem „Ktoś zginie”. I rzeczywiście tak się stało, jednak możemy być pewni, że nie jest to koniec tej postaci, bo ona jeszcze kiedyś wróci. Jak to w komiksach.
Świetnie, a przy tym w pełni, została rozwiązana zagadka zabytkowej tabliczki. W poprzednim odcinku odkryliśmy, jaki sekret kryje, w tym zaś dowiadujemy się, dlaczego tak go strzeżono i czemu tabliczka była tak trudna do odczytania. Znakomity, naprawdę znakomity pomysł. Szkoda, że niczego więcej specjalnego w tym komiksie już nie uświadczymy, bo resztę stanowi walka Spider-Mana z pospolitymi bandziorami.
Chociaż… byłbym zapomniał o jednej sprawie – Lizard powrócił! To co było nieuniknione, stało się faktem. Zachęcam do lektury następnego numeru. Ten komiks również nie zaszkodzi przeczytać. 4 pajączki.
Ocena:
Autor: Dawidos