The Amazing Spider-Man #657
Numer: The Amazing Spider-Man #657
Tytuł: Torch Song
Wydawnictwo: Marvel Comics 2011
Data wydania: Maj 2011
Scenariusz: Dan Slott
Rysunki: Marcos Martin, Ty Templeton, Nuno Plati & Stefano Caselli
Tusz: Marcos Martin, Ty Templeton, Nuno Plati & Stefano Caselli
Kolory: Muntsa Vicente, Javier Rodriguez, Nuno Plati & Marte Gracia
Litery: VC’s Joe Caramagna
Okładka: Marcos Martin
Asystent redaktora: Ellie Pyle
Redaktor: Stephen Wacker
Redaktor naczelny: Axel Alonso
Naczelny dyrektor kreatywny: Joe Quesada
Wydawca: Dan Buckley
Producent wykonawczy: Alan Fine
Cena: $3.99
Przedruk PL: Brak
Streszczenie
Nocą Spider-Man zakrada się do Budynku Baxtera, włączając system alarmowy. Tłumaczy gospodarzom, że chciał przeprosić za nieobecność na pogrzebie Johnny’ego Storma, którego strasznie mu brakuje.
W kuchni wszyscy zaczynają wspominać zmarłego. Ben opowiada ich wspólną przygodę, podczas której pokonali potwora z kosmosu, Krakatooma. Rozbito wówczas obóz w lesie, by obserwować okolice. W ciągu najbliższych dni Spidey i Torch bardzo się do siebie zbliżyli, robiąc sobie nawzajem psikusy, dzięki czemu Ben Grimm mógł odpocząć od wygłupów brata Sue, do momentu, gdy obaj spłatali mu niezłego figla.
Susan, podpuszczona przez Petera, zaczyna opowiadać kolejną historię. Podczas spotkania Human Torcha z fankami Spider-Man ściągnął ich idolowi spodnie. Na dalsze wybryki zabrakło jednak czasu, gdyż w parku zjawili się Wizard, Beetle i Trapster. Sue, która towarzyszyła bratu, „podkupiła” zwariowany pomysł Pająka i sprawiła, że wszystkim superzłoczyńcom poznikały spodnie, przez co stracili oni koncentrację i przegrali z kretesem. Za udział w obnażaniu innych w miejscu publicznym Sue trafiła do aresztu i Johnny musiał wpłacić za nią kaucję. Invisible Woman przysięgła wówczas, że już nigdy nie użyje swojej mocy w taki sposób.
Rozbawiony Reed rozpoczyna opowieść ze swoim udziałem. Pewnego razu zaprosił Johnny’ego i Petera na podróż niewielkim wahadłowcem w kosmos. Podczas lotu wpadli oni na zjawisko Banner Nova nazwane tak na cześć Bruce’a Bannera. Okazało się, że „zielona gwiazda” miała zaraz zmienić się w supernową, a statek utracił sterowność. Storm zaczął absorbować promieniowanie, by ochronić przed nim współpasażerów. Spider-Man i Mr Fantastic podjęli się desperackiej próby naprawy pojazdu, jednak to Human Torch wpadł na najprostsze rozwiązanie z możliwych – silnik był po prostu zalany i trzeba go było oczyścić. Dzięki jego chłopskiemu rozumowi wszyscy wrócili do domu cali i zdrowi.
W siedzibie drużyny Reed informuje Parkera, że Storm pozostawił holonagranie z prywatną wiadomością dla niego. Torch oznajmia, że Peter należy do ich rodziny i chce, by ten zajął w niej wolne po nim miejsce. Wzruszony Parker zgadza się dołączyć do Fantastic Four.
Recenzja
W 587. numerze serii Fantastic Four Jonathan „Johnny” Storm znany jako Human Torch poświęcił własne życie dla odparcia fali inwazji kosmitów z wymiaru Negative Zone. Scena jego śmierci nie została dokładnie pokazana, co pozostawia furtkę na powrót tej postaci, ale póki co wszystkie poszlaki wskazują na jej odejście ze świata żywych. 657 numer The Amazing Spider-Man ma więc spełnić dwie funkcje – oddać należyty hołd zmarłemu i wiarygodnie uzasadnić motywy przyłączenia się Spider-Mana do FF. Z obu tych ról komiks wywiązuje się całkiem dobrze, choć mam co do niego swoje krytyczne uwagi.
Wspomnienia w „rodzinie”, do której przygarnięto Spider-Mana, przenoszą czytelników w przeszłość i pozwalają spojrzeć na postać Human Torcha przez pryzmat trzech różnych historii. Pierwsza z nich należy do gatunku lekkich, pełnych niewybrednego humoru komedii, druga opowiedziana jest w podobnym tonie, choć zakończona przewrotną puentą, natomiast trzecia jest już nieco poważniejsza, ale tylko nieco.
Wielkim zaniedbaniem scenarzysty jest scharakteryzowanie Human Torcha wyłącznie jako bardzo płytkiej osoby – infantylnego superherosa mającego bzika na punkcie sławy w popkulturze i wiecznych psikusów. A przecież Storm miał też inną stronę swojej osobowości, którą przez lata ukształtowały poważne wydarzenia i traumatyczne przejścia. To mój główny zarzut do tego komiksu.
Postać Petera Parkera wypada znacznie lepiej. Innymi słowy, można wreszcie zobaczyć go jako kogoś, kto w rozpaczy przeżywa cudzą śmierć, kogoś, komu potrzebna w tych trudnych chwilach jest bliskość drugiego człowieka. Zakończenie jest wzruszające i stanowi wstęp do zapowiedzianych przygód Spider-Mana w FF, serii debiutującej w marcu tego roku. Plansze graficzne wykonało aż czterech różnych rysowników, najbardziej w mój gust trafiły prace Stefano Caselli. 3,5 pajączka.
Ocena:
Autor: Dawidos