The Amazing Spider-Man #646
Numer: The Amazing Spider-Man #646
Tytuł: Origin of the Species, Part 5
Wydawnictwo: Marvel Comics 2010
Data wydania: Grudzień 2010
Scenariusz: Mark Waid
Rysunki: Paul Azaceta & Matthew Southworth
Tusz: Paul Azaceta & Matthew Southworth
Kolory: Javier Rodriguez
Litery: VC’s Joe Caramagna
Okładka: Marko Djurdjevic
Asystent redaktora: Tom Brennan
Redaktor: Stephen Wacker
Redaktor wykonawczy: Tom Brevoort
Redaktor naczelny: Joe Quesada
Wydawca: Dan Buckley
Producent wykonawczy: Alan Fine
Cena: $2.99
Przedruk w Polsce: Brak
Streszczenie
Prowizoryczne laboratorium pod Nowym Yorkiem. Lizard karmi porwanego synka Lily, licząc na to, że wykorzysta go jako kartę przetargową w kontaktach z jego ojcem, Normanem Osbornem.
Doktor Octopus rozpoczyna poszukiwania Lizarda, wypytując o miejsce jego pobytu ludzi z marginesu społecznego. W końcu krzyżuje swoje drogi ze Spider-Manem, który dla dobra dziecka proponuje na razie odłożyć dzielące ich różnice i wspólnie poszukać Connorsa. Po drodze Pająk informuje go, że odkrył na swoim kostiumie obecność jego nadajnika, Octo-Tracera. Nagle Otto staje się bezmózgim wykonawcą woli Jaszczura, co upewnia Spider-Mana, że ich cel znajduje się dość blisko. Parker, będąc odpornym na wpływ Lizarda, dzięki zażyciu specyfiku wynalezionego wcześniej przez Connorsa, z łatwością pokonuje Doc Ocka.
Po zakończonym pojedynku Jaszczur wychodzi z kryjówki, każąc Pająkowi opuścić jego terytorium. Parker strzela w jego kierunku strumieniem serum mającym zneutralizować osobowość gada, wygrażając, że wleje mu je do gardła, jeśli ten nie odda mu dziecka. Jaszczur potulnie zaprowadza go do swojego laboratorium, które stworzyli jego wyznawcy, mówiąc, że syn Lily nie jest tym, za kogo go uważał. Pająk bada krew dziecka i odkrywa, że jego ojcem wcale nie jest Norman Osborn.
Po tym odkryciu Octopus wkracza do laboratorium i słysząc o pochodzeniu dziecka, wpada w szał. Parker przekazuje mu próbkę krwi, by sam mógł się przekonać, co jest prawdą. Otto za cel ataku obiera jednak Lizarda, chcąc zemścić się za przejęcie kontroli nad jego genialnym umysłem. Dla dobra dziecka Spider-Man zostawia ich samych sobie.
587 Park Avenue. Apartament Shelly’ego Hattona. Policja zabiera nieprzytomnego Tombstone’a. Mary Jane otrzymuje SMS-a od Petera z informacją, że dziecko jest bezpieczne w wieży Avengers. Po wyjściu policji Carlie próbuje przeprosić Lily za swoje zachowanie, jednak ta kompletnie ją rozumie, ponieważ w swojej ocenie stanowi zagrożenie dla wszystkich, w tym swojego dziecka. Lily wsiada na lotnię Menace i odlatuje ku rozpaczy Harry’ego, który dotarł do ich kryjówki.
Wieża Avengers. Harry przychodzi na spotkanie ze Spider-Manem, który informuje go o stanie zdrowia noworodka i wyjawia, iż jego ojcem nie jest Norman Osborn. Pająk pobiera próbkę krwi od Harry’ego i testy DNA potwierdzają jego ojcostwo. Szczęśliwy Osborn dziękuje za pomoc i wychodzi ze swoim synkiem na rękach, mówiąc, że był dla niego gotów zrobić wszystko (tj. powrócić nawet do bycia Green Goblinem).
Pająk cieszy się, że Avengers pomogli mu rozwiązać jego kłopoty z prawem. Nadal martwią go problemy osobiste i finansowe, ale dzisiejszy dzień dodał mu sporo optymizmu i wiary w poprawę swego losu.
Recenzja
Origin of the Species, ostatnia kilkuczęściowa historia okresu Brand New Day, dobiegła końca. Jak przystało na opowieści rozwleczone na kilka numerów, czytelników czeka pewna rewelacja wywracająca fabułę do góry nogami. W sumie tylko w niej dostrzegłem „jasną stronę” tego komiksu, no może jeszcze w zmianie wizerunku Lily, która przestała być bezwzględnym złoczyńcą, a stała się matką żywo zainteresowaną bezpieczeństwem swoich bliskich i przyjaciół.
Niestety, tym razem nie będę mógł omówić tego komiksu bez ujawnienia arcyważnego spoilera, jakim jest fakt ojcostwa Harry’ego Osborna. Moim zdaniem dobrze się stało, że twórcy zdecydowali się na ten krok. Pytanie, czy od samego początku tak zamierzali, czy może dopiero po reakcji czytelników dostrzegli, że Norman Osborn zapładniający potencjalną synową, czyli narzeczoną syna, to już gruba przesada. Znając realia, skłaniałam się bliżej ku tej drugiej wersji wydarzeń.
Swoją drogą, już chyba między bajki można włożyć gadanie o dzieciach postarzających bohaterów, skoro jeden z nich, przywrócony licznymi pokrętnymi zabiegami do świata żywych, okazał się jeszcze raz ojcem! I to gotowym powrócić nawet do roli Green Goblina dla dobra rzekomego „braciszka” (sprytne wytłumaczenie tego, co też takiego Harry robił w kryjówce Goblina w zeszłym numerze serii).
Z przykrością trzeba stwierdzić, że przy kilku wątkach scenarzysta stracił głowę. Ojcostwo dziecka w niczym nie zmieniło wyjątkowości dziecka, a i tak ustami wszystkich zainteresowanych stron, począwszy od Spider-Mana, poprzez Doktora Octopusa i Lizarda, a skończywszy na Harrym Osbornie, lansowany jest pogląd, że najmłodszy dziedzic Osbornów to zwyczajne dziecko. Ktoś tu chyba zapomniał, że jednak jego rodzicami są nadal osoby „skażone” dziedzictwem Green Goblina, co więcej, zarówno ojciec, jak i matka, mieli do czynienia ze zmodyfikowanymi wersjami Formuły Goblina.
Kolejny brak przysłowiowego pomyślunku to twierdzenie, jakoby środek dodany ostatnio do pajęczej sieci, był skierowany przeciwko Lizardowi – w poprzednim numerze, jak na dłoni widać, że Parker pracuje nad nim na początku, podczas gdy o porwaniu syna Lily przez Lizarda dowiaduje się od Chameleona na samym końcu komiksu. Czy trzeba jeszcze dodać, że pozostawienie przez Spider-Mana dwójki stukniętych i potwornych superzłoczyńców samych siebie, to wielki przejaw nieodpowiedzialności z jego strony i braku jakiejkolwiek wyobraźni?
Ostatnia część tej historii niestety pokazuje, że gdzieś zgubiono cały jej sens. Ta wielka gonitwa stulecia, szumnie reklamowana przez scenarzystę i redaktorów, okazała się niewypałem. Nawet nie doprowadzono do wielkiej konfrontacji Spider-Mana z jej zleceniodawcą. Narobiono dużo szumu, angażując wielu superzłoczyńców, często bez logicznego uzasadnienia ich motywacji i dlatego musiało się to skończyć tak, a nie inaczej. Za kilka miesięcy mało kto będzie pamiętał o Origin of the Species. 2,5 pajączka.
Ocena:
Autor: Dawidos