The Amazing Spider-Man #640
Numer: The Amazing Spider-Man #640
Tytuł: One Moment in Time, Chapter 3: Something Borrowed
Tytuł 2: Spidey Sundays
Wydawnictwo: Marvel Comics 2010
Data wydania: Październik 2010
Scenariusz: Joe Quesada, Stan Lee
Rysunki: Paolo Rivera, Joe Quesada, Marcos Martin
Tusz: Paolo Rivera, Danny Miki, Richard Isanove, Marcos Martin
Kolory: Paolo Rivera, Danny Miki, Richard Isanove, Muntsa Vicente
Litery: VC’s Joe Caramagna
Okładka: Paolo Rivera
Asystent redaktora: Tom Brennan
Redaktor: Stephen Wacker
Redaktor wykonawczy: Tom Brevoort
Redaktor naczelny: Joe Quesada
Wydawca: Dan Buckley
Producent wykonawczy: Alan Fine
Cena: $3.99
Przedruk w Polsce: Brak
Streszczenie
One Moment in Time, Chapter 3: Something Borrowed
Dzisiaj. Alphabet City, Nowy York. Mary Jane wzrusza się na wspomnienie o powrocie May do zdrowia. Peter mówi jej, co powiedział mu wtedy lekarz.
Kilka miesięcy wcześniej. W szpitalu Peter dowiaduje się, że jego ciotka w pełni wyzdrowieje. Lekarz nie ma dla niego racjonalnego wytłumaczenia, twierdzi, że miłość Petera ocaliła jej życie. Wieczór. Pielęgniarka dzwoni do siedzącego w celi Wilsona Fiska, którego informuje o stanie zdrowia May Parker. Kingpin każe jej zamordować pacjentkę, lecz kobieta ostro się temu sprzeciwia. Fisk oznajmia, że jej dług został uregulowany i ktoś inny wykona to zlecenie. Dzwoni do płatnego zabójcy, który ma już przygotowaną listę celów.
Anna Watson dzwoni do MJ, przestraszona dziwnymi odgłosami dobiegającymi z podwórka. Gdy połączenie zostaje zerwane, MJ zostawia Petera śpiącego w holu szpitala i jedzie taksówką do dzielnicy Queens.
24 minuty później, Queens. Mary Jane wchodzi do domu ciotki Anny. W jej sypialni dostrzega zamaskowanego mężczyznę, który przystawia pistolet do głowy półprzytomnej kobiety. Mary rozbija mu na głowie wazon z kwiatami. Zabójca rusza za nią na podwórko, gdzie oboje trafiają na teren posesji pilnowanej przez dwa dobermany. Ścigana zyskuje cenny czas, zmuszając bandytę do uporania się z groźnymi psami. Tymczasem Anna, odzyskawszy przytomność, dzwoni do Petera, by poinformować go o napaści. Recepcjonistka ze szpitala potwierdza, że Mary Jane wyszła ze szpitala jakieś pół godziny temu. Peter, skojarzywszy fakty, prosi lekarza o popilnowanie nieprzytomnej May, pokazując mu ukryty pod koszulą kostium Pająka. Doktor, będąc jego wielkim fanem, się zgadza. Spider-Man wyrusza na akcję ratowniczą.
Queens. Zabójca zatrzymuje wreszcie Mary Jane. Dręcząc ją groźbami o wymordowaniu całej jej rodziny, sprawia, że dziewczyna Spider-Mana rzuca się na niego. Zbir pozbawia ją przytomności, uderzając w jej głowę rękojeścią pistoletu. W dokończeniu zlecenia przeszkadza mu Pająk. Demaskuje on bandytę, którym okazuje się Eddie Muerte. Spider-Man zostawia policji przywiązanego do latarni przestępcę, który krzyczy, że to on jest ściganym przez prawo zbiegiem. Pająk w duchu przyznaje mu rację i decyduje się naprawić swój błąd dotyczący ujawnienia sekretnej tożsamości.
Sanctum Sanctorum. Po rozmowie telefonicznej z ciotką Anną zdeterminowany Peter zwraca się o pomoc do Doktora Strange’a, który leczy magią rany MJ. Błaga go o to, by cały świat zapomniał o tym, kim jest Spider-Man. Strange obiecuje, że przemyśli całą sprawę i da mu odpowiedź.
Obecnie. Mary Jane pyta, co takiego zrobił Strange. Peter przypuszcza, że opuścił swoje ciało w astralnej formie, jednak nie wie, gdzie potem się udał.
Kilka miesięcy wcześniej. W astralnej postaci Strange zjawia się przed Tonym Starkiem i Reedem Richardsem, prosząc ich o pomoc w spełnieniu prośby Petera Parkera.
Scenariusz: Joe Quesada
Rysunki: Paolo Rivera, Joe Quesada
Tusz: Paolo Rivera, Danny Miki, Richard Isanove
Kolory: Paolo Rivera, Danny Miki, Richard Isanove
Litery: VC’s Joe Caramagna
Spidey Sundays
Brain i Bull obawiają się, że Doc Ock zabije Spider-Mana, przez to stracą możliwość zdobycia wehikułu czasu (i autografu). Pająk wyrywa się z macek Octopusa, lecz nie zachowuje ostrożności i wpada wprost na plecy Hulka.
Scenariusz: Stan Lee
Rysunki: Marcos Martin
Tusz: Marcos Martin
Kolory: Muntsa Vicente
Litery: VC’s Joe Caramagna
Recenzja
Trzeci rozdział O.M.I.T., pokrętnej historii skonstruowanej według widzimisię redaktora naczelnego, czytało się znacznie lepiej niż poprzednie części, może dlatego, że dokonano płynnego przejścia z problematyki ślubu Spider-Mana na pole nieznanych nam dotąd wydarzeń będących pomostem między zakończeniem One More Day a początkiem Brand New Day. Co wcale nie oznacza, że jest dobrze. Nie, nie jest dobrze.
Na początku komiksu otrzymujemy wyjaśnienie, co poprawiło stan zdrowia ciotki Parkera. Nie ma racjonalnego wytłumaczenia, zdarzył się po prostu cud wynikający z mocy sprawczej miłości. Do głowy przyszło mi powiedzenie: Diabeł się w ornat ubrał i ogonem na mszę dzwoni. Pomyślałem sobie: „wolne żarty, czy ktoś tu kpi? Cóż to za bezczelność przedstawiać interwencję czystego zła jako efekt działania najpiękniejszej metafizycznej mocy na świecie, jaką jest miłość. Powinienem być zadowolony, że twórcy w różnych wypowiedziach na łamach internetowej prasy deklarują, że Mephisto w ogóle nie przyłożył się do wyleczenia May Parker. Ok, jestem w stanie wyobrazić sobie dramatyczną, pełną emocji opowieść, w której główny bohater robi wszystko, by ocalić bliską mu osobę, nie znajduje żadnego sposobu, jednak nie traci wiary i zdaje się w końcu na opatrzność, po czym okazuje się, że cud się ziścił, a klucz do ocalenia krył się od zawsze w sercu zdesperowanego bohatera. W dobrym „opakowaniu” można to „kupić”. Problem w tym, że zamiast tego zaoferowano nam „diabelskie” OMD, a wraz z nim płaczliwego i egoistycznie myślącego bohatera, podczas gdy wystarczyło, by ten bohater zachował wiarę i determinację do samego końca.
Muszę przyznać, że akcja komiksu stoi na bardzo przyzwoitym poziomie. Czuć napięcie, chociaż powszechnie wiadomo, że nikomu krzywda stać się nie może. Niemniej jednak dobrze wyglądały sceny, gdy wynajęty zabójca przystawia spluwę do głowy Anny Watson, tudzież wyraża szydercze zadowolenie, że będzie miał okazję pozabijać jeszcze parę osób z rodziny Mary Jane. A właśnie, Mary Jane okazała się twardą „zawodniczką”. Co prawda, znowu miałem wrażenie, że zeszyt powinien być oznakowany tytułem Amazing Mary Jane, ponieważ Spider-Man jak jakby spychany na drugi plan, to, co czuje i myśli, nie jest chyba wystarczająco eksponowane.
Przechodzimy do końcówki komiksu, poruszającej kwestię przywrócenia sekretnej tożsamości Spider-Mana. Okazuje się, że wybrano wyjście najprostsze z możliwych. Co więcej, było ono możliwe od samego początku, czyli znowu interwencja Mephisto była zbędna. W przypadku May wystarczyło cierpliwie czekać i nie tracić wiary, w przypadku ukrycia tożsamości zwrócić się bardziej stanowczo do dobrze znanego speca od magicznego hokus-pokus. O ironio, Joe Quesada tylko coraz bardziej utwierdza mnie w przekonaniu, że OMD było zupełnie, ale to zupełnie niepotrzebne.
3 pajączki. Wiem, wysoka ocena, ale fabuła sama w sobie jest logiczna, tylko w świetle OMD nabiera negatywnego kolorytu. I na koniec, błagam, niech redaktorzy darują sobie ten narcyzm i nie epatują nas więcej swoimi twarzami, gdzie tylko się da (Peter Parker ala Joe Quesada i lekarz ala Tom Brevoort).
Ocena:
Autor: Dawidos