The Amazing Spider-Man #624
Numer: The Amazing Spider-Man #624
Tytuł: Scavenging, Part Two
Wydawnictwo: Marvel Comics 2010
Data wydania: Maj 2010
Scenariusz: Mark Waid & Tom Peyer
Rysunki: Paul Azaceta & Javier Rodriguez
Tusz: Paul Azaceta & Javier Rodriguez
Kolory: Andres Mossa
Litery: VC’s Joe Caramagna
Okładka: Michael Lark & Jodi Wynne
Pomocnik redaktora: Thomas Brennan
Redaktor: Stephen Wacker
Redaktor wykonawczy: Tom Brevoort
Redaktor naczelny: Joe Quesada
Wydawca: Dan Buckley
Producent wykonawczy: Alan Fine
Cena: $2.99
Przedruk w Polsce: Brak
Streszczenie
Ratusz. Spider-Man zauważa kryjącego się w cieniu Jamesona, podczas gdy Vulture nachyla się nad martwym pracownikiem ratusza, ubranym w ten sam garnitur co burmistrz. Pająk rzuca się na napastnika, zmuszając go do walki na zewnątrz rezydencji. Próbuje wielokrotnie schwytać go w pajęczą sieć, lecz ogromna determinacja i niezwykła siła sprawiają, że Vulture uwalnia się z każdej pułapki. Pająk decyduje się więc przekonać go o niewinności Jamesona. Potwór odlatuje „oznakowany” pajęczym nadajnikiem.
Ratusz. Lubeck, doradca ds. wizerunku, przekonuje burmistrza, że jego kariera polityczna jest bliska końca, jednak Jamesona o wiele bardziej martwi śmierć Gabriela Grahama, strażnika zamordowanego przez Sępa. Po wyjściu z gabinetu Lubeck spotyka Petera, któremu mówi, że burmistrz bardzo przeżywa stratę swojego ochroniarza. Tłumaczy, że bez świadków napaści nie są w stanie oczyścić Jamesona ze stawianych zarzutów. Parker postanawia więc sfabrykować zdjęcie, które ma udowodnić, że to JJJ jest ofiarą.
Rzeka Hudson. Vulture atakuje płynącego jachtem Joeya. Gangster wyjawia mu prawdę o jego pochodzeniu. Jimmy Natale był zaufanym człowiekiem, który często wyciągał ich przestępczą organizację z kłopotów, zacierając ślady licznych zbrodni. Niezadowolony z niekompetencji zwykłych ludzi postanowił podarować swoim szefom idealnego superzłoczyńcę. W tym celu nawiązał kontakt z Charliem Gossem, naukowcem, który wszedł w posiadanie sprzętu należącego niegdyś do braci Stillwell, „ojców” Scorpiona i Muchy. Przełożeni Jimmy’ego uznali jednak, że najlepszym kandydatem do tego eksperymentu będzie on sam. Postrzelili go i zmusili Gossa do współpracy. Natale po zmianie w potwora stracił pamięć i uciekł.
Spider-Man trafia do kryjówki Sępa, lecz znajduje tam tylko swój nadajnik, leżący na podłodze. Tymczasem na pokładzie jachtu Jimmy otwiera paszczę, by polać twarz Joeya kwasem.
Następnego dnia Peter przychodzi do ratusza, witany oklaskami przez kolegów za zdjęcie, które ocaliło dobre imię burmistrza. Jameson zabiera swojego fotografa na konferencję prasową, gdzie wyjawia, iż kluczowe w jego sprawie zdjęcie to fotomontaż. W związku z tym ogłasza, że Peter Parker otrzymuje natychmiastowe zwolnienie z pracy. Peter, zawstydzony publicznym linczem, wybiega z konferencji.
Wieczór. Spider-Man (bez maski na twarzy), załamany skandalem wokół swojej osoby, obserwuje gruzowisko, gdzie niegdyś stał budynek Daily Bugle. Zastanawia się, co z nim teraz będzie. Niedaleko od niego w powietrzu unosi się Vulture.
Recenzja
624 numer reklamowano jako początek wielkiej zmiany w życiu Petera Parkera. Pofatygowano się nawet na wypuszczenie do obiegu publicznego teasera, który obrazkowo wyjaśnił, na czym ta zmiana ma polegać. Otóż główny bohater… traci pracę. Już sobie wyobrażam tę rzeszę czytelników mdlejących z wrażenia. A tak na poważnie… Powiem nieładnie: niech wydawnictwo przestanie robić sobie z nas jaja. Co w tym wydarzeniu jest takiego doniosłego i przełomowego? Nie raz i nie dwa taka sytuacja miała już miejsce. Niedługo z tego, że Peter stłukł sobie kolano, będą robić wielkie halo. Ale ok, niech nastąpi lekkie zawirowanie w jego życiu. Problem w tym, w jaki sposób takiej zmiany dokonano.
Okazuje się, że nawet Mark Waid zgrzeszył kompletną nieznajomością charakterów. W tym komiksie Peter wyrasta na kretyna roku, któremu Mephisto zabrał chyba nie tylko miłość życia, ale i to, co każdy normalny człowiek ma pod czaszką. Pomijam kwestie etyczne – wszak wcześniej parał się fabrykowaniem zdjęć, jeśli miało to służyć większemu dobru. Ale czy naprawdę jest/był na tyle głupi, że uwierzył, iż taki łatwy numer (zrobiony „na kolanie” fotomontaż) przejdzie przy tak grubej sprawie i to jeszcze w realiach współczesnego świata, w którym to służby, media i konkurencja polityczna wszystko dokładnie sprawdzają i analizują, licząc na znalezienie nawet najmniejszych „haków” na danego polityka.
W tym momencie należy przejść do omówienia zachowania Jamesona. Konieczność zwolnienia Parkera z pracy jest z jego strony zrozumiałym i usprawiedliwionym czynem. Jednak ukrycie swojej decyzji przed głównym zainteresowanym i publiczne upokorzenie go w świetle kamer to dowód na to, że twórcy sami już nie wiedzą, co czynią. Źródłem tego problemu jest m.in. to, że traktują Parkera i Jamesona jak zaciekłych wrogów, podczas gdy JJJ powinien traktować Petera jak syna, tamten zaś powinien wiedzieć, że pod tą powierzchowną maską kryje się ciepły i wrażliwy człowiek. Tymczasem szlag mnie trafia, gdy po raz enty czytam myśli Parkera, zaskoczonego tym, że JJJ wykazuje jakieś ludzkie odruchy.
Katastrofalny komiks, którego przed wystawieniem najniższej oceny ratuje dokończenie originu Vulture’a. Historia powstania tego złoczyńcy wielką oryginalnością się nie wyróżnia, ale nawiązuje do eksperymentów braci Stillwell. A w takich powiązaniach uważny fan, taki jak ja, bardzo gustuje. Zatem naciągane 2 pajączki.
Ocena:
Autor: Dawidos