The Amazing Spider-Man #613
Numer: The Amazing Spider-Man #613
Tytuł: Power to the People, Part 2
Wydawnictwo: Marvel Comics 2010
Data wydania: Styczeń 2010
Scenariusz: Mark Waid
Rysunki: Paul Azaceta
Tusz: Paul Azaceta
Kolory: Dave Stewart
Litery: Joe Caramagna
Okładka: Marko Djurdjevic
Asystent redaktora: Tom Brennan
Redaktor: Stephen Wacker
Redaktor wykonawczy: Tom Brevoort
Redaktor naczelny: Joe Quesada
Wydawca: Dan Buckley
Producent wykonawczy: Alan Fine
Cena: $2.99
Przedruk PL: Brak
Streszczenie
Wall Street, Nowy York. Spider-Manowi atakowanemu przez rozwścieczony tłum udaje się niepostrzeżenie uciec kanałami. Tymczasem Electro kontaktuje się z Mad Thinkerem w sprawie pomocy, której złoczyńca ma mu udzielić. Ten przypomina Maxowi o pieniądzach. Na miejscu, gdzie tłum cieszy się z przepędzenia Pająka, pojawia się Peter Parker, który próbuje przekonać publikę o ich błędnym spojrzeniu na całą sprawę, jednak bezskutecznie. Nocą Electro odwiedza Bennetta podczas kąpieli w jego łazience, gdzie żąda od Dextera pieniędzy w zamian za nienapuszczenie na niego tłumów wściekłych podatników.
24 godziny później Peter próbuje stworzyć urządzenie, które pomoże mu dotrzeć do Electro. W kryjówce Mad Thinkera zjawia się Electro z połową żądanej kwoty. Thinker rozkazuje swojej asystentce, Annie, przygotować maszynę, którą nazywa Gene Splicer. May i Jay Jameson wracają z miodowego miesiąca, chcąc odwiedzić Petera, jednak trafiają na jego współlokatorkę Michele, która zamyka im drzwi przed nosem.
Electro zostaje podłączony do maszyny Mad Thinkera, która po włączeniu daje znać w urządzeniu Spider-Mana o miejscu ich pobytu. Thinker tłumaczy swojej asystentce, że nie osłabią Electro, a uczynią go silniejszym. Nagle zjawia się Pająk, który przerywa eksperyment szalonego naukowca. Dochodzi do walki, podczas której Electro demonstruje swoje zwiększone moce. Mad Thinker z przerażeniem stwierdza, że zrobił z Maxa żywy piorun. Max pokonuje Pająka, a następnie znika.
Całe pomieszczenie niszczeje, podczas gdy Mad Thinker wraz ze swoją asystentką uciekają, pozostawiając nieprzytomnego Spider-Mana na łaskę losu. Tymczasem w redakcji The DB zawołany przez pracownika Bennett widzi, jak Electro poprzez telewizję namawia mieszkańców Nowego Jorku, by powstać przeciwko niemu i wymierzyć mu sprawiedliwość. Oszukany Dexter jest przerażony.
Recenzja
Komentarz Rządło:
W drugiej części Power to the People wciąż pierwszoplanową postacią jest Electro. Tym razem skupiamy się na jego sytuacji zdrowotnej, która dla niego nie jest zbyt wesoła. Jego moce szaleją i powoli wymykają się spod kontroli. Nie wspominając o tym, że powoli prowadzą Dillona ku śmierci. Nie powinna więc dziwić desperacja Electro i na pewno należy docenić, że można wytłumaczyć i zrozumieć jego motywację.
Pomysł, żeby wzmocnić moce Electro? Wydaje się, że jest to przesada, aby z Electro robić złoczyńcę praktycznie nie do zatrzymania. Chociaż znając życie, Peter w kolejnym numerze znajdzie sposób, żeby go powstrzymać i wtedy też będzie najłatwiej ocenić, czy wzmocnienie Electro miało sens. Nie do końca przekonuje mnie też to, jak Peter zbudował „wykrywacz Electro”, ale przecież gość w szkole średniej wymyślił choćby wyrzutnie sieci, więc nie jest to dla niego żadna nowość. I po części Petera uwielbiamy właśnie za jego mózg, z którego w tym przypadku zdecydowanie skorzystał.
W poprzednim numerze nie raziły mnie rysunki Paula Azacety tak jak teraz. Według mnie nie radzi on sobie ze scenami akcji, a tych jest w tym komiksie więcej niż poprzednio. Chociaż Electro w jego wykonaniu przypadł mi do gustu, to już niestety tego samego nie mogę napisać o Spider-Manie. Nie wiem, na jakiej podstawie dobierani są artyści do kolejnych numerów Amazinga, ale powinni przede wszystkim, jak najlepiej ukazywać na papierze Spider-Mana, a u części z nich to właśnie główny bohater wypada najmniej okazale.
Power to the People ciągle nawet mi się podoba. Czyta się to nie najgorzej, a do tego bywały już zdecydowanie słabsze występy Electro na łamach TASM i nie tylko. Jednak na dobrą ocenę to Waid, Azaceta i spółka chyba nie zasłużyli, więc ode mnie 3,5 pajączka.
Komentarz Spider-Nika:
Druga część historii Power to the People nie wypadła lepiej niż poprzednia, a dodając jeszcze oprawę graficzną, znów wyszedł typowy numer po Brand New Day.
Początek wygląda głupio i przychodzą mi na myśl jedynie głupie komedie i kreskówki, w których 10 osób rzuca się na jedną i rozpoczyna swoisty lincz, podczas gdy linczowana osoba wychodzi między nogami oprawców i niezauważona ucieka. Czy dla tego rodzaju zabiegu, który może sprawdzać się w komedii, jest miejsce w tym komiksie? Osobiście uważam, że nie, gdyż The Amazing Spider-Man nie jest serią komediową, jak np. Deadpool, czy serie przeznaczone dla młodszych, typu Marvel Adventures.
Dając spokój ślepemu tłumowi, kolejną sceną godną uwagi jest to, jak Peter konstruuje przyrząd do namierzania Electro… no bez przesady… taki przyrząd mógłby wykryć każde zwiększone źródło mocy, które niekoniecznie będzie pochodziło od Electro. Kolejny głupi pomysł scenarzysty.
Przejdę do sceny, która nadaje się do najgorszych ostatniej dekady, otóż mam na myśli scenę odwiedzin May i Jay’a Jamesonów u Petera. Michele nie została pokazana jak przyzwoita dziewczyna, a jedynie głupia zołza, która nie ma szacunku do nikogo, nawet do osób starszych. Kto otwiera drzwi z krzykiem „Czego?” (biorąc pod uwagę formę, w jakiej zostało przedstawione słowo „What?”, myślę, że właśnie tak można to przetłumaczyć), nie wiedząc, kogo przed nimi zastanie? Totalnie mnie zatkało, widząc, jak scenarzyści niszczą postać Michele. Jeszcze wspomnę o nieodpowiedniej reakcji starszych na tego typu zachowanie…
Później jest w miarę przyzwoicie, poza tym, że Electro wraz ze swoim ciuchem zmienia się w żywą energię. W dzisiejszych czasach transformacji ciuchów wraz z postaciami można by unikać, jednak niektórzy scenarzyści idą w zaparte i nie ma na to rady. Sama transformacja, która daje scenarzystom nowe pole do popisu, w sumie nie jest niczym odkrywczym. Oczekiwałem czegoś ciekawszego, jakichś bardziej zawiłych teorii, ujęcia mocy Electro w jakiś niespotykany dotąd sposób. Niestety nic takiego nie miało miejsca.
Czy mogę zaliczyć coś na plus w tej historii pełnej głupich splotów zdarzeń? W sumie po przeczytaniu tego numeru pozostała mi czysta ciekawość, w jaki sposób Pająk pokona takiego Electro. Niech mi ktoś wytłumaczy, dlaczego spodziewam się banału?
Przechodząc do strony graficznej owego numeru, którą to ponownie zajął się Paul Azaceta, mogę stwierdzić jedynie, że nie poczyniono żadnych zmian od poprzedniej części. Wciąż rysunki są kanciaste, a grubość kresek rzucanych gdzie popadnie jest zbyt irytująca, by można było cieszyć się ze scen walki Pająka z Electro. Numer wygląda fatalnie i aż nie mogę doczekać się zmiany rysownika.
Sześćset trzynasty numer The Amazing Spider-Mana podsumuję trzema identycznymi słowami: „słabo, słabo, słabo”. Moja ocena mogłaby ulec zmianie w porównaniu do poprzedniego numeru, ale jedynie na jednego pajączka z uwagi na to, że historia nie rozwinęła się w żaden zaskakujący sposób, a masa „niefortunnych” zdarzeń jest przytłaczająca. Mimo wszystko pozostanę przy 1,5 pajączka, mając nadzieję, że Mark Waid w ostatniej części mnie czymś porządnym zaskoczy.
Ocena:
Autor: Spider-Nik (streszczenie, recenzja), Rządło (recenzja)