The Amazing Spider-Man #610
Numer: The Amazing Spider-Man #610
Tytuł: Who Was Ben Reilly?, Part 3
Wydawnictwo: Marvel Comics 2010
Data wydania: Styczeń 2010
Scenariusz: Marc Guggenheim
Rysunki: Marco Checchetto & Luke Ross
Tusz: Marco Checchetto & Rick Magyar
Kolory: Fabio D’Auria & Jeromy Cox
Litery: Joe Caramagna
Okładka: Adi Granov
Asystent redaktora: Tom Brennan
Redaktor: Stephen Wacker
Redaktor wykonawczy: Tom Brevoort
Redaktor naczelny: Joe Quesada
Wydawca: Dan Buckley
Producent wykonawczy: Alan Fine
Cena: $2.99
Przedruk PL: Brak
Streszczenie
Kilka lat temu. Portland, Oregon. Ben Reilly chce zabrać Damona Rydera do szpitala, lecz ten stanowczo sprzeciwia się pozbawieniu go jego nowych supermocy. Awanturę między nimi przerywa Kaine, który wdziera się do domu i chwyta za gardło Reilly’ego.
Teraz. Queens, Nowy York. Kaine przybywa do domu May i chwyta Petera Parkera za gardło, powstrzymując go nieświadomie przed wyjawieniem sekretnej tożsamości. Szybko okazuje się, że klon nawiązał współpracę z Raptorem w zamian za ocalenie życia. Harry Osborn próbuje ratować przyjaciela, ale Ryder brutalnie przywołuje go do porządku.
Kilka lat temu. Ben podejmuje walkę z Kainem, która prowadzi do znacznej demolki i zapalenia się domostwa Ryderów. Reilly pozostawia wściekłego klona i rusza na poszukiwania Rydera, mając nadzieję, że nic nie stało się jego rodzinie. Jego najgorsze obawy niestety się potwierdzają.
Teraz. Raptor zamierza przeżyć ponownie tragiczne wydarzenia z Portland, w związku z czym podpala dom May i krzyczy, że Peter tak jak on zobaczy śmierć swoich bliskich.
Kilka lat temu. Reilly ze wściekłością rzuca się na Rydera i zaczyna go bić. Damon błaga, by pozwolił odejść jego rodzinie. Z gniewem w oczach Ben oznajmia mu, że zamordował swoich bliskich i pokazuje mu zwłoki jego żony i dzieci leżące w innym pokoju.
Teraz. Screwball, zgodnie z poczynionymi wcześniej ustaleniami, pojawia się w domu May. Jej „zaproszenie” w to miejsce, będące częścią planu, pozwala Peterowi rozproszyć uwagę wrogów. Wykorzystując element zaskoczenia, Parker prosi Osborna o wyprowadzenie kuzynek. Sam zostaje złapany przez Kaine’a, lecz tym razem może bezpiecznie przebrać się za Spider-Mana. Dla bezpieczeństwa Screwball pozbawia ją przytomności lekkim uderzeniem w głowę. Kaine chwyta go i demaskuje na oczach Raptora, któremu tłumaczy, że Peter i Ben to dwie różne osoby, lecz w głębi duszy są tacy sami, dlatego też może pomścić rodzinę, zabijając Parkera. Peter uświadamia sobie wtedy, że Reilly nie mógł zamordować bliskich Rydera, gdyż on sam nie byłby do tego zdolny.
Kilka lat temu. Damon nie może uwierzyć, że dopuścił się zbrodni na własnej rodzinie. W chwili, gdy Reilly pozbawia go przytomności, pojawia się Kaine, który postanawia oszczędzić Bena, by zobaczyć, jak pewnego dnia tragiczne wydarzenia tego wieczora wrócą, by zatruć mu życie.
Teraz. Raptor nazywa kłamstwami zapewnienia Parkera, iż to nie Ben Reilly jest winny zbrodni z przeszłości. Spider-Man pokonuje Rydera i związuje go siecią. W chwili, gdy zjawia się policja, Parker w prowizorycznej masce z sieci ucieka, dostrzegając, że zniknęli także Kaine, Raptor i Screwball.
Epilog. Noc, dom May. Peter opowiada Osbornowi i kuzynkom przekonującą historyjkę na temat ludzi, którzy ich zaatakowali. Kryjówka Raptora. Kaine dowiaduje się, że Raptor okłamał go w sprawie udzielenia mu pomocy. Klon, wściekły za ten podstęp, chwyta Rydera za gardło i skręca mu kark.
Recenzja
Komentarz Dawidosa:
No cóż, zakończenie historii Who Was Ben Reilly? ustępuje poprzednim częściom. Poprzeczka została zawieszona naprawdę wysoko i niestety nie udało się ją przeskoczyć. Nie jest to jednak kiepski komiks, sam w sobie jest nawet dobry, ale zawodzi jako finał historii, która, jak zapowiadano, miała porządnie namieszać w życiu Petera Parkera/Spider-Mana.
Na samym początku recenzji pochwalę sposób narracji, która prowadzona jest dwutorowo tj. cały czas przeszłość Bena Reilly’ego przeplata się z teraźniejszością Petera Parkera. Tak samo było w poprzednich odcinkach komiksu, jednak tym razem sceny zostały tak dobrane, by schemat opowiadanych historii był taki sam. W efekcie czytelnik ma wrażenie, że Peter przeżywa te same wydarzenia, co wiele lat temu dotknęły jego klona. Wpisuje się to jednocześnie w plan zemsty Raptora, który pragnie, by jego przeciwnik doświadczył podobnej tragedii jak on. Jeśli dodamy do tego wszystkiego nieustanne napięcie i ciągłe zwroty akcji, to otrzymujemy dobrze opowiedziany komiks, który nie nudzi.
Nie można też narzekać na charakterystykę postaci. Scenarzysta pokierował bohaterami tego dramatu perfekcyjnie – każdy z nich odegrał swoją rolę, nawet Screwball, która, jak się okazało, na coś się tu przydała. W tym miejscu pragnę też uspokoić fanów Scarlet Spidera, którzy martwili się, że wizerunek ich ulubieńca zostanie w jakiś sposób zszargany. Spokojnie, nie został.
Problemem tej historii, która może nie była jakoś szczególnie oryginalna, ale za to wciągająca, jest to, że tak naprawdę, mimo hucznych zapowiedzi, nie zrobiła nawet małej rewolucji w życiu Petera Parkera/Spider-Mana. Nadal status quo zostało zachowane i zapewne z pewnymi postaciami rozstaniemy się znowu na długi czas. W kolejnych numerach, w których przyszykowano powrót klasycznych złoczyńców w ramach wydarzenia pt. The Gauntlet, wpływ historii Who Was Ben Reilly? będzie pewnie marginalny, jak nie zerowy. Jest to w ogóle problem dotyczący całego The Amazing Spider-Man, a nie tylko konkretnych historii. Z jednej strony mamy ciągłość wydarzeń wynikającą z prowadzenia jednej serii, z drugiej strony można pozwolić sobie na rezygnację z lektury niektórych numerów i tak naprawdę strata będzie niewielka, gdyż ich pominięcie przy czytaniu kolejnych zeszytów nie zostanie nawet zauważone przez czytelnika.
4 pajączki. Za Bena, za Kaine’a, za narrację i za rysunki.
Komentarz Rządło:
Wreszcie można odsapnąć. Wraz z tym numerem otrzymujemy koniec historii Who Was Ben Reilly?, a także żegnamy się ze scenarzystą Marciem Guggenheimem, który poszedł pisać serial FlashForward (jak wieść gminna niesie, już go wywalili stamtąd). Pożegnanie z flagową serią o Spider-Manie na pierwszy rzut oka wydaje się całkiem okazałe, ale czar szybko pryska.
Po przeczytaniu trzyczęściowej historii Who Was Ben Reilly? można sobie zrobić krótkie podsumowanie i napisać, co te wydarzenia zmieniają w życiu Petera Parkera. Przede wszystkim notujemy powrót Kaine’a, który jest mocno naciągany, a drugi punkt to zniszczony dom cioci May. Poza tym pewnie troszkę zmieni się nastawienie Harry’ego czy ekipy Front Line względem Petera, ale będą to co najwyżej drobnostki. Generalnie rzecz biorąc, to ta historia nie wniosła nic godnego uwagi i równie dobrze mogłoby jej nie być.
Najgorzej prezentuje się jednak jeden z flashbacków. Mamy scenę w domu Damona Rydera, gdzie pojawia się również Kaine. Tak ostro walczą, że po chwili cały dom się pali. Śmieszniejsze jest jednak to, że Kaine specjalnie sam wkłada swoją rękę do kominka i ją podpala, tak jakby był jakimś Human Torchem czy Pyro. Komuś się to pewnie wszystko spodoba, ale można powiedzieć, że głupota goni głupotę.
TASM #610 nie jest aż tak zły – mamy w końcu nawet ładne rysunki, a do tego nareszcie postać Screwball zostaje wykorzystana w lepszy sposób przez scenarzystę do rozwoju fabuły. Nie ratuje to jednak zarówno samego komiksu, jak i całej historii Who Was Ben Reilly?, które zasługują na co najwyżej 2 pajączki.
Komentarz Spider-Nika:
Historia o powrocie Kaine’a od samego początku była wysokich lotów i przez cały czas obawiałem się o pewne niedociągnięcia i nieścisłości, jakie mogłyby zaistnieć. Na szczęście większych błędów nie widzę, ale jako że lubię czepiać się szczegółów, to wynalazłem jeden drobny, o nim jednak później.
Marc Guggenheim, ogólnie rzecz biorąc, podołał zadaniu, które sobie wyznaczył, a mianowicie przywrócił Kaine’a do łask. Niestety, nie dowiadujemy się nic z jego historii, czyli jak uciekł z więzienia, do którego trafił na końcu historii zaprezentowanej w czteroczęściowej miniserii Spider-Man: Redemption. Co więcej, ciąg dalszy tej miniserii ma miejsce w Web of Spider-Man #1, w którym również nie dostajemy żadnych odpowiedzi. Jakby nie było, jesteśmy zmuszeni czekać na kolejne pomysły scenarzystów.
Niestety, mam przeczucie, że Kaine’a też szybko nie zobaczymy. Co z Raptorem? Jeśli Kaine go naprawdę udusił, to postać ta została powołana do życia na chwilę i w gruncie rzeczy cała ta historia nie ma większego sensu dla przyszłych przygód Pająka. Jako że jasno nie pokazano martwego Raptora, to zapewne jeszcze powróci. Pożyjemy, zobaczymy.
Z jednej strony historia Guggenheimowi wyszła, jednak z drugiej obiecano nam coś znacznie porządniejszego, coś, co zostawi jakąś bliznę na psychice Spider-Mana. Tymczasem niczego poza drobnymi uszkodzeniami domu nie doświadczył. Raptor i Kaine tak nagle zniknęli, jak się pojawili, a jego stosunki z innymi osobami nie uległy zmianie. Przygotowywano fanów dość długo do tej historii, poświęcono wstępowi do niej nawet annual, a tymczasem koniec pozostawił Spider-Mana w punkcie, w którym zaczynał.
Plusem w tej historii okazała się Screwball, która pierwszy raz się do czegoś naprawdę przydała. Taką Screwball scenarzyści mogą prezentować częściej.
Teraz napiszę o wspomnianym na początku tej recenzji drobnym błędzie. Jak wiadomo, czas w komiksach Marvela niezwykle trudno jest określić. Widzimy, jak Kaine wychodzi z ognia ze spalonymi włosami, tymczasem nigdy nie widzieliśmy go z takim fryzem. Ktoś powie: „przecież to włosy, odrosną”, oczywiście, że odrosną, ale to wymaga dużo czasu, zwłaszcza jak Kaine ma je praktycznie zawsze bardzo długie.
Od strony graficznej wciąż jest tak jak było, żadnych sensownych wzlotów i upadków rysowników odpowiedzialnych za ten numer. Odpychającymi mnie rysunkami dotyczącymi przeszłości zajął się Luke Ross, a tymi bardziej dynamicznymi, które bardziej odpowiadają moim wymaganiom, Marco Checchetto.
To by było na tyle. Historia bardzo fajna i na całkiem wysokim poziomie, aczkolwiek czuję się rozczarowany, gdyż obiecano nam znacznie dużo więcej. W tym momencie mam dylemat, jaki werdykt wydać, jednak zdecydowałem się postawić ostateczną ocenę, biorąc pod uwagę bardziej plusy niż minusy, i tak pozostawię 4 pajączki oznaczające całkiem przyzwoity komiks.
Ocena:
Autor: Dawidos (streszczenie, recenzja), Rządło, Spider-Nik (recenzja)