The Amazing Spider-Man #600
Numer: The Amazing Spider-Man #600
Tytuł: Last Legs
Tytuł 2: Identity Crisis
Tytuł 3: My Brother’s Son
Tytuł 4: If I Was Spider-Man…
Tytuł 5: The Blessing
Tytuł 6: Fight at the Museum
Tytuł 7: Violent Visions
Wydawnictwo: Marvel Comics 2009
Data wydania: Wrzesień 2009
Scenariusz: Dan Slott, Stan Lee, Mark Waid, Bob Gale, Marc Guggenheim, Zeb Wells, Joe Kelly
Rysunki: John Romita Jr., Marcos Martin, Colleen Doran, Mario Alberti, Mitch Breitweiser, Derec Donovan, Max Fiumara
Okładka: John Romita Jr.
Asystent redaktora: Tom Brennan
Redaktor: Stephen Wacker
Redaktor wykonawczy: Tom Brevoort
Redaktor naczelny: Joe Quesada
Wydawca: Dan Buckley
Producent wykonawczy: Alan Fine
Cena: $4.99
Przedruk PL: Brak
Streszczenie
Last Legs
Podczas wizyty lekarskiej Otto Octavius opowiada doktor Louis o licznych urazach głowy, jakich doznał w swoim życiu. Kobieta tłumaczy mu, że występujące u niego promieniowanie uniemożliwia jego ciału regenerację. Otto wścieka się, gdy słyszy, że pozostało mu niewiele życia.
4 miesiące później. Spider-Man i Daredevil demolują Bar Bez Imienia, który jest schronieniem dla podrzędnych superzłoczyńców. Część przestępców decyduje się na ucieczkę, słysząc syreny policyjne. Kapitan Watanabe, która otrzymała cynk od Daredevila, rozmawia z właścicielem baru Dekem i informuje go, że zamyka jego interes za brak licencji.
Dach. Spider-Man dziękuje Daredevilowi, że zaprosił go na misję zlikwidowania kryjówki pospolitych łotrów. Pająk, znając sekretną tożsamość Daredevila, chce być wobec niego uczciwy i zdradzić, kim jest. Murdock powstrzymuje go przed wyjawieniem sekretnej tożsamości, twierdząc, że „coś” nie pozwala działać jego wyostrzonym zmysłom i nie warto rezygnować z takiej ochrony. Bohaterowie rozchodzą się w swoje strony.
Peter podrzuca w redakcji Front Line zdjęcia z dzisiejszej akcji w momencie, gdy Ben Urich i Sally Floyd dyskutują o pierwszej stronie gazety, po czym udaje się na przedślubną kolacje swojej ciotki. Dociera tam bardzo spóźniony, gdy wszyscy zaproszeni (rodzina Reillych, Robbie Robertson, jego syn Randy oraz Norah Winters) żegnają się z parą narzeczonych. Jay nie ma żalu do Petera, mówiąc, że nie wiadomo, czy jego syn w ogóle pojawi się na ślubie. Peter zapewnia ciocię, że w najważniejszej chwili jej życia będzie przy niej.
W swojej bazie Doktor Octopus przygotowuje się do przejęcia kontroli nad miastem przy pomocy armii miniaturowych robotów. Analizując zebrane dane, dowiaduje się o zniszczeniu Baru Bez Imienia, w czym miał udział Spider-Man, oraz zbliżającym się ślubie May Parker, którą bardzo miło wspomina.
Forest Hills. Peter i Anna Watson pomagają May i Jamesonowi załatwić różne formalności dotyczące ślubu i wesela. Dziwnym zbiegiem okoliczności napotykają ogromne przeszkody, które zagrażają powodzeniu całej uroczystości. Jay domyśla się, dlaczego tak się dzieje. Wychodzi z domu May i udaje się do Parku Bryanta na środkowym Manhattanie, gdzie burmistrz miasta, J. Jonah Jameson, zorganizował konferencję prasową. Przed kamerami Jay stanowczo przestrzega syna przed sabotażem tak ważnej dla niego ceremonii.
Atlas Towers, opodal Central Park West. Jameson Senior wraca do swojego mieszkania, by zabrać kije do golfa. Tam zostaje zaatakowany przez gromadę robotów wysłanych przez Doktora Octopusa. Tymczasem na cmentarzu Flushing niepewna May zwraca się do zmarłego męża, czy słusznie postępuje, wychodząc za Jamesona. Prosi go o jakiś znak. Peter dzwoni do Carlie z zapytaniem, czy pójdą jako para na ślub jego ciotki. Rozmowę przerywa im telefon May, która zamartwia się o narzeczonego, ponieważ nie ma z nim żadnego kontaktu. Parker obiecuje zajrzeć po drodze do ukochanego ciotki. Mówi też o tym Carlie, która odpowiada, że spotkają się zatem w mieszkaniu Jay’a, by tam dokończyć swoją rozmowę.
Spider-Man, zmierzając na spotkanie, jest świadkiem dziwnych zdarzeń w mieście związanych z elektroniką. Jakby tego było mało, kierowcy zaczynają tracić panowanie nad swoimi samochodami. W całym mieście zostaje wyemitowana wypowiedź Octaviusa, który obiecuje mieszkańcom stworzenie idealnego miasta przyszłości, którym zarządzać będzie jego genialny intelekt. Nie ma być w nim jednak miejsca dla Spider-Mana i każdy możliwy do kontrolowania mechanizm zwraca się przeciwko niemu. Pająk ratuje czyściciela okien, ale obywatele nie chcą mieć z nim nic wspólnego, wiedząc, że miasto „zwariowało” z jego powodu.
Na pomoc Parkerowi przybywają jego kompani z New Avengers (Captain America, Luke Cage, Ronin, Spider-Woman, Wolverine). Wolverine każe Spider-Manowi zniknąć stąd jak najszybciej. W międzyczasie Cooper dociera do mieszkania JJJ Seniora i zastaje przy drzwiach Norah, która przyszła zrobić wywiad z ojcem burmistrza. Kobiety dostają się do środka i zauważają, że zostało ono splądrowane. Carlie znajduje roztrzaskanego kijem golfowym minirobota. Przy pomocy swojego odbiornika namierza jego sygnał i razem z Norah trafia do opuszczonego Centrum Badań Atomowych. Dziewczyna telefonicznie informuje o tym Petera tuż przed tym, jak roboty Octopusa (Okto-Boty) uprowadzają ją i dziennikarkę.
Baxter Building. Reed Richards pracuje nad tym, jak zneutralizować sygnał wysyłany przez Otto Octaviusa. Spider-Man zjawia się na dachu siedziby Fantastycznej Czwórki i prosi ich o pomoc. Human Torch postanawia towarzyszyć mu w odnalezieniu porwanych przez Ocka osób. Tymczasem w swojej kryjówce Doktor Octopus ukazuje przed Carlie i Norah swoje nowe oblicze, w tym nową uprząż z 8 mackami.
Spider-Man i Human Torch przylatują pod Centrum Badań Atomowych. Na miejscu Pająk znajduje rzeczy należące do jego koleżanek, w tym urządzenie namierzające zbudowane przez Cooper. Bohaterowie wchodzą do środka opuszczonego kompleksu, niszcząc drzwi wejściowe. W jednym z korytarzy zostają zaatakowani przez zakładników Octopusa uwięzionych w kombinezonach z mackami. Spidey zajmuje się uwolnieniem JJJ Seniora, a Torch udziela pomocy Norah i Carlie.
Po zniszczeniu kombinezonów Pająk prosi Torcha, by odprowadził zakładników w bezpieczne miejsce, sam zaś rusza dorwać Doc Ocka. Kiedy dociera do pokoju złoczyńcy, ten nasyła na niego chmarę Okto-Botów zaburzających jego pajęczy zmysł i postanawia sam rozprawić się ze znienawidzonym wrogiem. Podczas pojedynku Spidey daje radę odciąć Ocka od jego sprzętu i zakłada jego hełm, by pozbawić go mentalnej kontroli nad miastem. W walce na umysły Pająk zwycięża i wygłasza przez interkom oświadczenie, że Nowy York jest już bezpieczny. Nie zapomina także naprawić tego, co Ock zrobił w sprawie ślubu May.
W domu na Forest Hills Anna Watson informuje ciotkę Parkera, że wszystko jest już w porządku. May odbiera także telefon od narzeczonego, mając wreszcie znak, na który czekała. Tymczasem Ock w akcie desperacji każe Okto-Botom zabić Spider-Mana. Na szczęście zjawia się Torch i ognistymi pociskami „zdejmuje” robociki z ciała Pająka. Daje to jednak Octopusowi czas na ucieczkę. Złoczyńca przysięga sobie, że skoro nie mógł zrobić coś wielkiego, zamiast tego zrobi coś wielkiego, ale i strasznego.
Na dachu Baxter Building Spider-Man żegna się z Fantastic Four i Avengers. Torch informuje go, że wybiera się na ślub May Parker wraz z Carlie Cooper. Później w mieszkaniu na Lower East Side Peter szykuje się do wyjścia. Michele pomaga mu w higienie twarzy i gdy dowiaduje się, że współlokator nie ma pary na wesele, postanawia zostać jego osobą towarzyszącą.
Bryant Park, miejsce ślubu Parker i Jamesona. Podczas wywiadu JJJ oświadcza, że koszty uroczystości zostały pokryte z jego kieszeni. Wśród gości znajdują się m.in. Johnny Storm, Carlie Cooper, Betty Brant, Flash Thompson, Norah Winters, Robbie Robertson, jego żona Martha oraz syn Randy. Na samym końcu zjawia się Peter wraz z Michele. Po przywitaniu się ze znajomymi Parker udaje się do garderoby ciotki, która dzieli się z nim swoimi przemyśleniami o szukaniu szczęścia. Peter prowadzi ją do ślubu.
Tego wieczoru JJJ Senior i May Reilly Parker zostają małżeństwem przy błogosławieństwie JJJ Juniora oraz świadectwie Petera Parkera i Anny Watson. Gdy trwa już wesele, panna młoda rzuca bukietem. Łapie go osoba, która spóźniona zajechała dopiero co taksówką na przyjęcie. Tą osobą jest Mary Jane Watson.
Scenariusz: Dan Slott
Rysunki: John Romita Jr.
Tusz: Klaus Janson
Kolory: Dean White
Litery: Vc’s Joe Caramagna
Identity Crisis
Spider-Man odwiedza w domu pewnego psychiatrę i zaczyna opowiadać mu o swoim problemie, jakim jest kryzys tożsamości. Pająk pokrótce opisuje mu swoje przemiany, do jakich przez lata dochodziło, powrotach i śmierciach wrogów (Green Goblin) i bliskich (May Parker) oraz o ślubie z MJ i dziecku, których to mimo wszystko nie było. Ostatecznie lekarz, Dr. Gray Madder, ucieka od Spider-Mana i sam trafia do psychiatry.
Scenariusz: Stan Lee
Rysunki: Marcos Martin
Tusz: Marcos Martin
Kolory: Javier Rodriguez
Litery: Vc’s Joe Caramagna
My Brother’s Son
Kilkanaście lat wcześniej. May dziwi się, dlaczego Peter zawiesił na drzwiach tabliczkę z napisem „nie przeszkadzać”. Uważa, że to wina Bena i chce, by ten naprawił to, co zrobił źle. Mężczyzna zastanawia się, dlaczego, mimo swoich ogromnych starań, nie może dotrzeć do syna swojego brata. Jest przekonany, że nigdy nie będzie tak dobrym opiekunem jak ojciec Petera, Richard.
Po krótkim namyśle wchodzi do pokoju bratanka i tłumaczy, że Peter dobrze zrobił, oddając pieniądze za aparat, który nieumyślnie zniszczył. Mały Parker przyznaje, że chciał tylko, by wuj był z niego dumny. Ben, słysząc to, jest szczęśliwy i siada wraz z Peterem do mikroskopu.
Scenariusz: Mark Waid
Rysunki: Colleen Doran
Tusz: Colleen Doran
Kolory: Jose Villarrubia
Litery: Vc’s Joe Caramagna
If I Was Spider-Man…
Peter siada w parku, przy placu zabaw. Nadsłuchuje, jak troje dzieci rozmawia ze sobą o tym, jak dobrze byłoby być Spider-Manem. Słyszy różne opinie padające z ich ust. Chłopcy dochodzą do wniosku, że Pająk jest super, jednak bycie nim już takie super nie jest, a zdecydowanie lepiej jest wygrać na loterii.
Scenariusz: Bob Gale
Rysunki: Mario Alberti
Tusz: Mario Alberti
Kolory: Mario Alberti
Litery: Jared K. Fletcher
The Blessing
Kilka tygodni wcześniej. May siedzi na ławce, na cmentarzu, przed grobem swojego zmarłego męża, Bena Parkera. Prosi go o błogosławieństwo i przyznaje, że czuje się winna zdrady, będąc z Jay’em. W chwili, gdy zaczyna padać deszcz i pojawia się tęcza, kobieta czuje, że właśnie otrzymała błogosławieństwo od Bena.
Scenariusz: Marc Guggenheim
Rysunki: Mitch Breitweiser
Tusz: Mitch Breitweiser
Kolory: Elizabeth Breitweiser
Litery: Vc’s Joe Caramagna
Fight at the Museum
Peter i Norah z polecenia Front Line zwiedzają Smithsonian National Design Museum. Norah widzi w tym zadaniu randkę. Parę przyciągają odgłosy śmiechu. Okazuje się, że zwiedzający nabijają się ze Spider-Mobile. Również Norah nie może uwierzyć w ego Spider-Mana, który umieścił podobiznę swojej maski na kołpakach. Peter stara się bronić swoje drugą, sekretną stronę, jednak bezskutecznie. Oliwy do ognia dolewa pajęczy sygnał. Nagle zjawia się matka jednego z chłopców, która stopuje syna, Leonarda, za naśmiewanie się z bohatera, który uratował jego ojca z płonącego budynku. Słysząc to, Peterowi łezka się w oku kręci.
Scenariusz: Zeb Wells
Rysunki: Derec Donovan
Tusz: Derec Donovan
Kolory: Antonio Fabela
Litery: Vc’s Joe Caramagna
Violent Visions
Salem. Oregon. Madame Web siedzi samotnie w domu i zastanawia się nad wizją, która ją nawiedziła. Ujrzała w niej Pająka poddanego próbie i cierpieniu, jakiego nigdy wcześniej nie czuł. Widzi różne postacie, jednak główna przypomina Kravena Łowcę. Odkrywa, że wrogowie polują na Pająki. Nagle do jej domu wpada młoda Ana Kravinoff i pokonuje kobietę. Zjawia się jej matka, która tłumaczy, by ta nie przejmowała się Madame Web, gdyż ta będzie żyła, a łowy właśnie się rozpoczęły.
Scenariusz: Joe Kelly
Rysunki: Max Fiumara
Tusz: Max Fiumara
Kolory: Chris Chuckry
Litery: Vc’s Joe Caramagna
Dodatki
• Amazing Spider-Man Covers You’ll Never See! #1 – jednostronna, zabawna okładka autorstwa Jepha Loeba i Mike’a McKone’a.
• Amazing Spider-Man Covers You’ll Never See! #2 – jednostronna, zabawna okładka autorstwa Eda Brubakera i Mike’a McKone’a.
• Amazing Spider-Man Covers You’ll Never See! #3 – jednostronna, zabawna okładka autorstwa Matta Fractiona i Mike’a McKone.
• Amazing Spider-Man Covers You’ll Never See! #4 – jednostronna, zabawna okładka autorstwa Briana Michaela Bendisa i Klausa Jansona.
Recenzja
Komentarz Dawidosa:
Dobry Boże! Moja ukochana seria dobiła 600! Z nostalgią wspominam każdy miniony jubileusz, w którym zawsze znalazło się coś ciekawego, emocjonującego, odkrywczego i nowatorskiego zarazem. Szkoda, że tak wielkie wydarzenie jak 600 numer ma miejsce, moim skromnym zdaniem, w tak niesprzyjających czasach, jakie zapanowały w Marvel Comics. Nie mam jednak zamiaru rozpisywać się nad tym, więc przejdę od razu do rzeczy. Główna historia (Last Legs) nie była zła (co już samo w sobie jest dużym osiągnięciem), jednak mogłaby być o wiele lepsza, po prostu bardziej przemyślana i innowacyjna.
Powrót Doktora Octopusa nie chwycił mnie za serce. Jego genialny, acz szaleńczy plan przejęcia kontroli nad miastem/światem wyróżniał się co najwyżej tym, że kryły się za nim pewne altruistyczne pobudki, zaś jego nowy wizerunek… no cóż… delikatnie mówiąc, nie przypadł mi do gustu. Kompletny niewypał – jak dla mnie wygląda to na skrzyżowanie uprzęży z mackami z jakimś skutym w solidny kaftan bezpieczeństwa pacjentem ze szpitala psychiatrycznego Arkham Asylum (uniwersum Batmana – DC Comics). Bóg mi świadkiem, że gdzieś widziałem Jokera w bardzo podobnym „wdzianku”.
Największym wydarzeniem tej historii miał być ślub May Parker i JJJ Seniora i tak w istocie jest, ale nie bardzo widzę, jak w przyszłości może przełożyć się to na dalsze perypetie Petera Parkera. Chodzi o to, że May jest dość stabilną, przewidywalną postacią i o ile jej mąż nie zamieni się w Green Goblina lub Hobgoblina (przypadki te dotyczą Harry’ego Osborna i Neda Leedsa, których podwójne życie wprowadziło wiele zamętu w ich małżeństwa, a jeszcze większe w życie ich przyjaciela, Petera Parkera) albo nie zacznie bić swojej żony, o tyle na żadne „fajerwerki” nie mamy co liczyć. Wszak według Marvela małżeństwo strasznie postarza, więc teoretycznie rzecz rozpatrując, wspólna droga May i Jay’a prowadzi już tylko na cmentarz, gdzie niecierpliwie czeka grabarz z łopatą, którą przyklepie ich wspólny grób. Żartuje, oczywiście życzę dojrzałej parze szczęścia, którego niestety Spider-Manowi nie dane będzie już chyba nigdy zaznać.
Jak nakazuje tradycja, nie mogło zabraknąć gościnnych występów innych superbohaterów. Są więc zarówno kompani Spider-Mana z drużyny Nowych Mścicieli, jak i Fantastyczna Czwórka. Ostatnia strona głównej historii nie zaskoczyła mnie. Wiedziałem, że to najlepszy moment na powrót tej postaci, jednak z większym niepokojem zastanawiam się, co z tego wyniknie. Nie ukrywam, że już lepiej by było, gdyba ta postać zniknęła na dobre z komiksów o Spider-Manie, by już dłużej tzw. twórcy nie kombinowali w jej relacjach z Peterem Parkerem. Wielkim pocieszeniem było dla mnie to, że na rysownika głównej historii wybrano Johna Romita, dzięki czemu mogłem cieszyć oko ponad 60. stronami dobrej sztuki.
Jubileuszowy numer przynosi ze sobą dodatkowe historie, które chwilami czyta się lepiej niż główną historię Slotta i Romity. Identity Crisis napisał sam Stan Lee, zatem humor jest przedni, gdy twórca Spider-Mana nabija się z licznych, co najmniej kontrowersyjnych transformacji, jakie przechodziła w swoim życiu postać Pająka. Jako zagorzałemu przeciwnikowi tego, co się dzieje ostatnio w świecie Spider-Mana, spodobały mi się zwłaszcza uszczypliwe uwagi skierowane pod adresem poplątanej kwestii małżeństwa Parkera. Szkoda, że ta historia nie otrzymała więcej miejsca.
My Brother’s Son, historia poruszająca relacje młodego Petera z wujkiem Benem, też przypadła mi do gustu, bo jak to mówią: „nigdy takich za wiele”. Ponadto wypływa z niej ważny wniosek – dla Petera wujek Ben i ciocia May byli dla niego w głębi serca po prostu ojcem i matką. If I Was Spider-Man… zupełnie mnie nie ruszyła, ponieważ, jak trudno być Spider-Manem, nie trzeba już nikogo przekonywać, za to The Blessing była mądrze napisana, lecz zupełnie zbędna, gdyż z podobną problematyką można było zetknąć się w głównej historii tego numeru. W Fight at the Museum nawet zgrabnie połączono konwencję humorystyczną (żarty z legendarnego Spider-Mobile) z głębszym przesłaniem (szacunkiem dla ratującego życia Spider-Mana). Jeśli chodzi o Violent Visions, to mogę tylko powiedzieć, że wzbudziła moje zainteresowania nie tylko mrocznymi rysunkami. Ponoć jest ona prologiem do przełomowej historii The Gauntlet, która wystartuje już w listopadzie tego roku, zapowiadając powrót klasycznych złoczyńców.
Moja końcowa ocena to 3 pajączki.
Komentarz Dengara:
Sto lat, sto lat, niech żyje, żyje nam! Oto przed nami 600 numer The Amazing Spider-Man, a co w nim? Idąc według kolejności wydarzeń, jest tu wielki powrót jednego z najstarszych wrogów Człowieka-Pająka – doktora Otto Octaviusa, bardziej znanego jako Doktor Octopus, jest też ślub, kolejny powrót, a także kilka minihistoryjek.
Idąc od początku, to zapewne plusem jest gościnny występ Daredevila i pojawienie się dawno niewidzianego Hydro-Mana, który w zabawy sposób ucieka przez toaletę. Co do Daredevila, to nieco mnie dziwi chęć Petera, aby powierzyć Murdockowi swoją sekretną tożsamość. Co prawda przed One More Day Matt wiedział, że Parker i Spider to jedna i ta sama osoba, jednak założeniem tego crossoveru było, by nikt nie wiedział, kto jest pod maską Pająka. Członkom Fantastic Four i New Avengers Peter niechętnie zdradził swój sekret, a tu sam proponuje wyjawienie tajemnicy Daredevilowi. Jak dla mnie nie trzyma się to zbytnio kupy.
Ale idziemy dalej, widzimy miniinwazję oktobotów, a następnie całe miasto za sprawą Otto dosłownie atakuje Pająka i tu mamy kolejny gościnny występ członków New Avengers. Rozbrajający jest dialog między Peterem a Loganem, którego puentą jest taka oto wymiana zdań:
Wolverine: Pop a claw. In your ass.
Spider: Which claw?
Dalej mamy pojawienie się FF i wreszcie finałową walkę z Octopusem, który… no właśnie. I tu jedni mogą się rozczarować, inni wręcz przeciwnie. Uwaga, Otto dorobił się nowych macek, teraz ma ich osiem, ale za to nie może ruszać ani rękami, ani nogami, przez co jest uwięziony w kostiumie a la Lord Vader, który zapewne podtrzymuje go przy życiu. Mimo że Otto stał się warzywkiem, nie daje sobie w kaszę dmuchać i daje sobie radę ze Ścianołazem. Małe oktoboty kojarzą się nieco z Matrixem, co może jednych ziębić, a innych grzać.
Kolejnym zabawnym elementem jest wydarzenie, jak Human Torch „ratuje” Pająka przed oktobotami, przypiekając go swoimi płomieniami, na co Peter reaguje, mówiąc: Hey, careful between the legs!. I na sam koniec wesele, z kolejnym dowcipem a la Spider-Man, czyli: Peter: Psst. J.J.?. Jameson: What?!. Peter: Now that we’re related… can I borrow fifty bucks?. Jameson: Parkerrr!. I na koniec końców, powrót Mary Jane Watson. Aż jestem ciekaw, co panowie scenarzyści wymyślą z postacią rudej po wydarzeniach z OMD.
Ze wszystkich dodatkowych historyjek, najbardziej podobała mi się ta o Madame Web i córce Kravena. Pod względem rysunków ta historia prezentuje się lepiej od historii o Spider-Buggym, May Parker czy pozostałych.
Ogólnie, podsumowując numer 600., poza objętością i ładnymi rysunkami głównej historii cieszy wymienionymi wcześniej elementami takimi jak gościnne występy i humor. Powrót Octopusa jak najbardziej na plus, chociaż troszkę jego stan fizyczny mi nie przypadł do gustu, ale to taka pierwsza reakcja, idzie się do tego przyzwyczaić. Plusem są też minihistoryjki, przy których można zabić nieco wolnego czasu. Jak dla mnie, jubileuszowy numer zasługuje na 5,5.
Komentarz Rządło:
Po przeczytaniu jubileuszowego numeru TASM naszły mnie dwie myśli: „więcej nie oznacza lepiej” i „nie liczy się ilość, ale jakość”. Tak w skrócie podsumowałbym ten ponad 100-stronicowy komiks. Według mnie największą porażką jest główna historia autorstwa Dana Slotta i Johna Romity Jr. Otrzymujemy 60 stron nudnej, sztampowej historyjki, która w dodatku praktycznie nic nowego nie wnosi do uniwersum Pajączka. Jedynie kilka ostatnich stron, czyli sceny ślubnej ceremonii, czytało mi się naprawdę przyjemnie.
Slott zapowiadał, że chce przywrócić blask Dr. Octopusowi i wspiąć go na poziom Doctor Dooma. Niestety, bardzo się rozczarowałem, bo nic takiego nie ma miejsca – Doc Ock to ciągle właściwie ta sama osoba, która w prosty sposób daje się pokonać ścianołazowi. Jedyną zmianą jest jego wygląd, który co najwyżej może od siebie odrzucić, bo odmieniony Ock w wykonaniu Romity jest raczej żałosny, aniżeli straszny. W ogóle to Romita nie postarał się, bo w większości rysunki są co najwyżej przeciętne, a na pewno brzydsze od tych z Character Assassination czy New Ways To Die. Dużo lepiej poradzili sobie z tuszem i kolorem, Klaus Janson i Dean White, ale do tego już się przyzwyczaiłem.
Ciekawsze są historie poboczne. Ta Stana Lee jest zabawna, natomiast Kelly’ego z Madame Web zapowiada nam kilka następnych tygodni/miesięcy w The Amazing Spider-Man. Wydaje się, że będzie ciekawie, chociaż ze względu na obecność rodu Kravena niekoniecznie.
Ocena – 1,5 pajączka.
Komentarz Spider-Nika:
Wreszcie dobiliśmy numeru 600. Marvel chciał uczynić ten komiks najlepszym z dotychczasowych jubileuszowych numerów The Amazing Spider-Mana, ale czy mu się to udało?
Zanim wyrażę swoją opinię na ten temat, warto wrócić pamięcią do poprzednich jubileuszy The Amazing Spider-Mana. Pierwszy setny numer (#100) przedstawia wątpliwości Petera co do dalszego bycia bohaterem i zażycie substancji, która ma spowodować usunięcie z jego organizmu nadludzkich mocy. Mnie się całkiem podoba, jednak po przeczytaniu czułem pewien niedosyt spowodowany magiczną liczbą 100, która w pewien sposób zobowiązuje. Po następnych stu numerach przyszedł czas na The Amazing Spier-Man #200, historyczny i rewelacyjny komiks o grubszej objętości. Przy The Amazing Spider-Man #300 wystarczy jedno zdanie mówiące wszystko o komiksie: pierwszy, pełny występ Venoma! Numer również posiada zwiększoną liczbę stron. Kolejny raz Marvel wywiązuje się wyśmienicie ze zobowiązującego jubileuszu.
The Amazing Spider-Man #400 – główna historia świetna i poruszająca – tak bym opisał magiczną czwartą setkę. Oprócz tego zwiększona liczba stron, dwie dodatkowe historie, a także dwie alternatywne, nietypowe, bo tłoczone i wycięte okładki. Tym sposobem znaleźliśmy się już przy pięćsetnym numerze The Amazing Spider-Mana (#500). W jego przypadku warto zauważyć, że Marvel zwiększył tylko liczbę stron, nie dodał żadnych mniejszych historyjek ani nie wydał dodatkowych wariantów okładek, a sama historia pisana przez Straczynskiego wypadła całkiem dobrze. Po niecałych sześciu latach od tego numeru przyszedł czas, by na okładce liczba przy tytule The Amazing Spider-Man sięgnęła 600. Tu Marvel, chcąc uczynić numer specjalnym i najlepszym spośród jubileuszy, niestety postawił bardziej na ilość niż na jakość, co w efekcie dało bardzo marne rezultaty.
Pierwsza główna historia opowiada nam powrót Octopusa w odświeżonej, Brand New Day’owej wersji. Niestety, już nie raz przyszło mi marudzić na ten cały „Braintrust” za głupie pomysły, jakietowarzyszą komiksom ze „Spider-Manem” już od ponad roku. Obawiałem się już od dłuższego czasu o jakość tego numeru, a moje obawy się zwiększyły, gdy dowiedziałem się, że za scenariusz odpowiada Dan Slott. Niestety, koszmary stały się jawą i numer prezentuje się nienajlepiej. Odświeżenie Octopusa totalnie mu nie wyszło, a zamiast przerażać, wygląda co najwyżej śmiesznie. Spodziewałem się jakiejś większej ingerencji Ocka w ślub jego byłej miłości, May Parker. Niestety, nie dość, że Otto został jak zwykle pokonany w prosty sposób, to jeszcze cała ta ceremonia go nie obchodziła. Żadnych rewelacji. Przyznam w dodatku, że się wynudziłem, a jedyne, co było w miarę zjadliwe, to ślub May i Jay’a. Mimo iż lubię Romitę Jr., to nie mogę go pochwalić za rysunki, a już na pewno za nowy wygląd Octopusa. Na dobrą sprawę jedyne ważne wydarzenie i wnoszące w historię Spider-Mana coś nowego to ślub May, który był zapowiadany już od bardzo dawna.
Po każdej historii otrzymujemy stronę w postaci „okładki, których nigdy nie zobaczysz”. Ich zadanie jest jedno – rozśmieszyć… no i z tego Marvel również się nie wywiązał. Dowcip na zaprezentowanych okładkach jest żałosny i robi wrażenie wymuszonego, a po przeczytaniu głównej historii, która mnie osobiście znużyła, trudno jest w ogóle przy tym chociażby się uśmiechnąć.
Druga historia jest autorstwa ojca Spider-Mana, samego Stana Lee. To tak naprawdę jedyna, dobra część całego The Amazing Spider-Man #600, warta przeczytania. Mam wrażenie, że Stan wyśmiewa tutaj niektóre historie, które przez lata pojawiały się na łamach różnych tytułów z Pająkiem, a w szczególności wykasowanie małżeństwa z MJ. Tu warto zauważyć, że doktor, słysząc przypadek powrotów zza grobu i wymazania ślubu, ucieka z przerażeniem. W zasadzie postawę doktora można przyrównać do fanów, którzy porzucili Pająka wraz z Brand New Day. Sam nieraz z przerażeniem łapię się za głowę, widząc wyczyny „Braintrust”… Od strony graficznej jest całkiem przyzwoicie. Marcos Martin operuje swoim stylem i choć rysunki nie wyglądają na zbyt skomplikowane i dopieszczone, to i tak nie mam im nic do zarzucenia.
Kolejne historie to typowe „zapchajdziury”, które nic nie wnoszą ani nawet nie bawią. Prezentują utarte i nieraz przerabiane tematy związane ze Spider-Manem czy też jego otoczeniem. Zarówno ich fabuła, jak i rysunki w większości wypadają słabo. Istnieją tylko po to, by The Amazing Spider-Man #600 był znacznie grubszy niż tradycyjny numer.
Warto jedynie jeszcze zwrócić uwagę na ostatnią historię z Madame Web, która jest swoistą zapowiedzią do przyszłych wydarzeń, które będziemy mieli okazję już niedługo „podziwiać”. Czy można obawiać się tego, co ma nadejść? Tak i to z dwóch powodów. Po pierwsze, ma miejsce w czasach, gdy Pająka tworzy „Braintrust”, a po drugie, dotyczy w dużej mierze córki Kravena, której to debiut mi się wybitnie nie podobał.
Przyszedł czas na werdykt. Zanim jeszcze zacząłem rozwodzić się na temat historii, które zawiera The Amazing Spider-Man #600, zadałem pytanie, czy Marvelowi udało się stworzyć najlepszy z dotychczasowych jubileuszy. Otóż odpowiedź jest jedna: NIE! A w dodatku wyszedł jeden z najsłabszych. Kiedy ten cały Braintrust zrozumie, że liczy się jakość głównej historii, a nie ilość dodatków, stron, czy też wariantów okładek. Nie tędy droga! Czarę goryczy przelewa fakt, że jakiś czas po ukazaniu się tego numeru na rynku jeden ze scenarzystów,będący w „Braintrust”, pogratulował Slottowi świetnej roboty przy tym numerze. Zastanawia mnie, czy naprawdę tak myślał, czy zrobił to dlatego, że „tak wypada”? No cóż, już nie raz byliśmy świadkami, jak Braintrust popadał w samouwielbienie. Myślę, że naciągane 1,5 pajączka będzie odpowiednią oceną dla tego „najlepszego” z dotychczasowych jubileuszy.
Ocena:
Autor: Dawidos, Spider-Nik (streszczenie), Dawidos, Dengar, Rządło, Spider-Nik (recenzja)