The Amazing Spider-Man #598
Numer: The Amazing Spider-Man #598
Tytuł: American Son, Part 4
Wydawnictwo: Marvel Comics 2009
Data wydania: Sierpień 2009
Scenariusz: Joe Kelly
Rysunki: Paulo Siqueira & Marco Checchetto
Tusz: Paulo Siqueira, Marco Checchetto & Amilton Santos
Kolory: Jeromy Cox & Chris Chuckry
Litery: Chris Eliopoulos
Okładka: Phil Jimenez
Asystent redaktora: Tom Brennan
Redaktor: Stephen Wacker
Redaktor wykonawczy: Tom Brevoort
Redaktor naczelny: Joe Quesada
Wydawca: Dan Buckley
Producent wykonawczy: Alan Fine
Cena: $2.99
Przedruk PL: Brak
Streszczenie
Avengers Tower. Norman rozmawia z synem o ostatnich wydarzeniach. Mówi, że dorósł i jest z niego dumny. Słysząc od Harry’ego, że szukał po cichu Lily, pokazuje mu dokumenty projektu American Son. Chce, by jego syn przestudiował akta, a później pozwoli mu zobaczyć się z dziewczyną. Tymczasem Spider-Man jest torturowany różnymi narzędziami Osborna, który chce za wszelką cenę zobaczyć, kto kryje się pod maską, jednak ta nie daje się uszkodzić.
Parker przypomina sobie, jak dostał ten kostium od Sue, która wytłumaczyła mu, iż jest on zrobiony z niestabilnych molekuł, dzięki czemu może przybierać w dowolnym momencie wygląd Venoma oraz posiada zabezpieczenie przed odkryciem jego tożsamości. Norman stara się zdjąć Pająkowi maskę wszelkimi dostępnymi sposobami, jednak na próżno. Pozostawia go samego, wyczerpanego z Hawkeyem.
Norah kontynuuje podrywanie ochroniarza, by zdobyć niepostrzeżenie kartę do drzwi. Sztuka ta udaje się jej.
Norman pokazuje synowi zbroję, a gdy ten dopytuje się o serum, mówi mu, że chce, by wspólnie dzielili się owocami jego laboratorium. Dodaje, że ma dwie godziny do wizyty z Lily. Harry postanawia niepostrzeżenie dostać się do laboratorium ojca, gdzie kradnie antidotum na Formułę Goblina. Tymczasem Norman udaje się do skrępowanego, wykończonego Spider-Mana. Chwyta rękawicę Iron Patriota i ustawia ją na częstotliwość rozbijającą molekuły maski, co dokona się za 10 minut. W oczekiwaniu na ten moment Norman przyznaje, że Lily jest dla jego syna za dobra i wykorzystał ją przeciw niemu, gdyż Harry potrzebuje odpowiedniej motywacji, by zrobić to, co on chce. Ponadto chce dokonać sabotażu, by zobaczyć, jak upadnie American Son, by w imię osobistej tragedii i wyższych celów mógł zrobić dosłownie wszystko.
Harry w obecności ochroniarzy spotyka się z Lily. Obezwładnia ochronę i chce podać dziewczynie antidotum, jednak ta odpycha go i przemienia się w Menace. Przyznaje przed nim, że nigdy go nie kochała, a jej dziecko nie jest jego, a Normana. Harry ucieka do wieży, gdzie Spider-Manowi udaje się uwolnić z więzów. Rzuca się na Osborna i powstrzymuje Bullseye’a. Ucieka, by móc ostrzec Harry’ego o tym, co zamierza jego ojciec. Lily ściga chłopaka, jednak ten w ostatniej chwili wchodzi do laboratorium i gubi ją. Tymczasem Norman dopada Spider-Mana i brutalnie okłada pięściami, rozrywając niemalże jego maskę. Harry jest tego świadkiem i przerywa ojcu, podczas gdy elementy zbroi American Son układają się na jego ciele.
Recenzja
Przyznam, że ogromnie dużo się działo w tym numerze i historia się trochę zagmatwała.
Na początku dowiadujemy się, jak to się stało, że Spider-Man przeżył strzał w głowę z pistoletu. Otóż wychodzi na to, że otrzymał od Reeda Richardsa superkostium, którego nie idzie tak łatwo zniszczyć. Tu ciekawi mnie, czy Harry dojrzał i rozpoznał twarz Petera po porwaniu maski gołymi pięściami przez Normana, bo po sposobie, w jakim ta scena została pokazana, pewności nie mamy. Motyw niemalże niezniszczalnej maski z materiału jakoś do mnie nie przemawia. Dziwi mnie również, że Pająk nie ma żadnych śladów po strzałach, jakie wbiły mu się w nogi za sprawą Hawkeye’a.
Idąc dalej, otrzymujemy kilka kadrów w związku z wątkiem Norah. Coś mi się wydaje, że odegra ona dużą rolę w zakończeniu tej historii, no bo po co scenarzysta miałby ją umieszczać w Avengers Tower?
Przechodzimy do stron pełnych wyjaśnień i tego, czego nigdy nie mogłem zrozumieć, czyli: po co przestępcy chwalą się uwięzionym bohaterom ze swoich planów, skoro i tak mają zamiar za chwilę ich zabić? To jest tak głupi i zbędny zabieg stosowany od lat w komiksach i wszelakich innych mediach jak na przykład film, że aż brak słów. Swoją drogą, wychodzi na to, że Norman nie kocha tak bardzo swojego syna. Ponadto dziwi mnie, gdy Peter mówi mu, że Harry jest jego jedynym synem. Czyżby zapomniał o Gabrielu i Sarah? To nie koniec, będzie ciekawiej, bo jak się okazuje, ojcem dziecka Lily jest Norman, a nie Harry. Tu warto podkreślić nowy design Menace. Wygląda to tak, jakby dziewczyna od samego początku ewoluowała, a teraz jest już w pełni rozwinięta i bardziej „goblinowata”. Jej rogi również urosły i wyglądają jak u kozy, a nie tak jak wcześniej, jakieś kanciaste wypustki z czoła. Ten jej nowy wygląd bardzo mi się podoba. Co mnie troszeczkę ciekawi, to czy ona przy Harrym się ubrała w ten kostium, czy się na niej pojawił?
Wracając do ujawniania przez Osborna swoich planów, scenarzysta wykombinował sobie, że Norman będzie chciał poświęcić syna, z którego najpierw zrobi bohatera, by móc zyskać jeszcze większą aprobatę społeczeństwa i samego prezydenta. Całkiem ciekawie pomyślane, jednak zawsze uważałem, że Norman na swój odmienny sposób kochał Harry’ego i nie poświęciłby go dla umocnienia swoich własnych wpływów. To wszystko mi się trochę kłóci z ogólnym zarysem postaci starszego Osborna, który przecież był tworzony latami i nie raz pokazywano, że mimo twardych zasad względem syna i ogólnie ciężkiego traktowania go, to wszystko miało na celu, w mniemaniu Normana, by Harry stał się mężczyzną.
Zmieniając temat, fakt, iż Pająk bez problemu wyeliminował Bullseye’a jest strasznie naciągany, jednak z uwagi na ograniczoną liczbę stron po prostu musiał się go jakoś pozbyć. Z drugiej jednak strony mogłoby go tam po prostu nie być.
Komiks kończy się w chwili, gdy Harry zakłada kostium American Son, a patrząc na jego rękę i pierś, możemy domyślać się, że wstrzyknął sobie serum, jakie stworzył dla niego Norman. Czy jednak tak jest rzeczywiście, to przekonamy się w kolejnym numerze.
Pod względem graficznym wiele się nie zmieniło, jednakże rysownicy z dwóch poprzednich numerów łączą siły. Odchodząc na sekundę od ich stylu rysowania, już na początku widzimy, że poprawiono kolory na stroju Sue Storm z Fantastic Four. W tym numerze możemy porównać styl rysowania obu panów. I myślę, że Checchetto wypada znacznie lepiej niż Siqueira. Obaj ukazują dynamikę i akcję jedynie poprzez kształt kadrów oraz tło, podczas gdy postaci pozostają nieruchome, a czas staje w miejscu. Jak już wspomniałem, podoba mi się nowy wygląd Menace, czyli twarz bardziej „goblinowata” i zarazem kobieca, strój ciemny, obcisły i w ogóle fajnie się prezentuje. Co mnie interesuje, to gdzie zniknął jej brzuch po tranformacji?
Podsumowując, nie jest źle. Trochę się zawiodłem nad niektórymi rozwiązaniami typu niezniszczalny kostium, czy też chwalenie się swoim misternym planem superbohaterowi, który dołoży wszelkich starań, by do tego nie doszło. Ostatni numer historii zapowiada się bardzo ciekawie. Myślę, że ocena w postaci 4 pajączków będzie jak najbardziej adekwatna.
Ocena:
Autor: Spider-Nik