The Amazing Spider-Man #582
Numer: The Amazing Spider-Man #582
Tytuł: Mind On Fire, Part 2: Burning Questions
Wydawnictwo: Marvel Comics 2009
Data wydania: Marzec 2009
Scenariusz: Dan Slott
Rysunki: Mike McKone, Klaus Janson
Tusz: Andy Lanning & Kris Justice, Klaus Janson
Kolory: Jeromy Cox, Chris Chuckry
Litery: Vc’s Cory Petit
Okładka: Mike McKone
Asystent redaktora: Tom Brennan
Redaktor: Stephen Wacker
Redaktor wykonawczy: Tom Brevoort
Redaktor naczelny: Joe Quesada
Wydawca: Dan Buckley
Cena: $2.99
Przedruk PL: Brak
Streszczenie
Peter wyprowadza Liz i Normiego z płonącego domu, w którym Molten Man próbuje zabić Harry’ego za krzywdę, jaką wyrządził ich rodzinie. Osborn, prawdopodobnie dzięki nadludzkim umiejętnościom mającym swoje źródło w płynącej w jego krwi formule Green Goblina, zręcznie unika rzuconej przez Raxtona kanapy.
Na podwórku Peter prosi Liz, by zabrała syna jak najdalej stąd, sam zaś odchodzi w innym kierunku, mówiąc, że idzie poprosić o pomoc Spider-Mana, który jest w pobliżu. Państwo Boone (sąsiedzi Osbornów), widząc płonący dom, dzwonią po policję i straż pożarną. Tymczasem Harry wydostaje się przez okno na podwórko, ale przy samochodzie ponownie napada na niego Molten Man. Osborn mówi, że chce i może mu pomóc wyleczyć się ze stanu, w jakim się znalazł.
W tej chwili Spider-Mana ujawnia swoją obecność, z czego do końca nie jest zadowolony Harry, sądząc, że superbohater prześladuje go. Domyśla się jednak, że to Parker wezwał go przez telefon. Razem uzgadniają, że muszą współpracować. Kiedy Spider-Man zajęty jest walką, Osborn wyciąga z bagażnika i montuje broń oznaczoną jako Oscorp Prometheus X-90. W międzyczasie Liz oddaje Normiego pod opiekę sąsiadów (Gene i Janice Boone) i wraca zadbać o to, by nic nie stało się zarówno jej byłemu mężowi, jak i bratu.
Spider-Man zyskuje przewagę w pojedynku, gdy zakłada na swoje dłonie „rękawice” z sieci, i prowokuje przeciwnika wyznaniem, że przysporzył swojej siostrze równie dużo problemów, co jej były mąż. Ostatecznie unieruchamia topiącego się Raxtona, wciskając go w uliczny asfalt. Tymczasem Liz próbuje powstrzymać Osborna mierzącego z broni do Molten Mana. Harry tłumaczy, że gdy usłyszał o pogorszeniu zdrowia Raxtona, wrócił do USA, przejął zarządzanie Oscorpem i rozpoczął prace badawcze mające na celu wynalezienie lekarstwa na przypadłość brata Liz. Prosi byłą żonę, by mu uwierzyła, że chce pomóc jej rodzinię i wynagrodzić wszystkie krzywdy. Spider-Man wtrąca się do rozmowy i przekonuje Liz, że Harry mówi prawdę. Dla bezpieczeństwa przejmuje od Osborna broń i strzela z niej w twarz Raxtona.
Później. Wyzdrowiały, szczęśliwy Mark Raxton, z którego ciała usunięto cały płynny metal, zostaje zabrany przez karetkę. Harry i Liz pocieszają synka, że odzyskał swoją rodzinę. Liz dziękuje byłemu mężowi, wręcza mu pudełeczko, w którym znajduje się coś, o co pytał, zanim tu przyjechał. Zatrzymani na przesłuchanie przez policję Parker i Osborn chwilę dyskutują. Harry wyjaśnia przyjacielowi, że doświadczenia prowadzone w Oscorp pod nazwą Prometheus służyły wynalezieniu lekarstwa dla Molten Mana, zaś o ich skuteczności przesądziły testy wykonane na ochotniku, jakim był drugi Molten Man (Charlie Weiderman).
Epilog. Bar Bez Imienia, biuro Johna Ladue (Bookie). Seryjny zabójca zwany Spider-Tracer Killerem wpada do środka, po czym znakuje pajęczym nadajnikiem i rzuca się na Bookiego, który odkrył jego tożsamość i znalazł związek między wszystkimi popełnionymi przez niego morderstwami.
Recenzja
Nie będę ukrywał, że miałem nadzieję, że będzie lepiej i po ostatnim numerze, w którym Slott wytłumaczył powrót Harry’ego (negując przy tym trochę przeszłości), doczekamy się jeszcze jakichś kilku odpowiedzi co do zmian po One More Day. Niestety, wszystko po staremu, czyli wracamy do typowego Brand New Day.
Scenarzysta znów postanowił zrobić z Petera bezmózga i przy okazji dostało się również Harry’emu. Jak patrzę na ten numer, to zadaje sobie jedno pytanie: „Kiedy tacy scenarzyści jak Slott odpuszczą sobie pisanie Spider-Mana?”. Spójrzmy co mało mądrego zrobił Peter w tym numerze. Miałem nadzieję, że w obecnym issue nie zobaczę Pająka, a jednak! Peter pomyślał, że mimo iż jest daleko od NY, to i tak Spider-Man mógł się tam pojawić, i wskoczył w swój kostium… Rzeczywiście w ogóle to nie jest podejrzane, że Parker zniknął, a pojawił się superbohater, któremu zawsze robi zdjęcia. Do tego wszystkiego dochodzą absurdalne pomysły Harry’ego na owe zdarzenia: „Jesteście przyjaciółmi!”… żal aż ściska miejsce, gdzie plecy kończą swoją szlachetną nazwę. Słyszałem opcję, że niby Mephisto mógł zrobić coś, co pomaga trzymać sekretną tożsamość Pająkowi, ale to już byłoby maksymalnie głupie…
Slott niestety nie pokusił się nawet o wyjaśnienie stanu Molten Mana. Możemy się jedynie domyślać, że jest za to odpowiedzialny Punisher, gdy w czasie Civil War rzucił w Marka jakimś klejem (Punisher War Journal #2), ale czy to na pewno chodzi o to?
Do tego wszystkiego, o czym wyżej wspomniałem, dochodzą kolejne pytania w postaci: co jest w pudełeczku od Liz? Co będzie z tą parą dalej? Nie mogę powiedzieć, bym czuł się jakoś zaskoczony tym, że prezentem dla Liz miał być lek dla Marka, bo podejrzewałem to, jak tylko o tym wspomniano. Tylko dlaczego ten lek wygląda jak broń, harpun?
Kolejnym nonsensem, jakiego się doszukałem, jest to, że Harry mówi, iż ów lek dla Molten Mana przetestował już wcześniej na Charliem Weidermanie. Wracając do ostatniego numeru historii Skin Deep (The Amazing Spider-Man #518), widzimy, że drugi Molten Man został wzięty przez Starka. Znając niechęć Tony’ego do Normana, wątpię, by pozwolił Harry’emu na testowanie nieznanego specyfiku.
Jedyną odpowiedź, jaką dostajemy, jest ta, że Bookie odkrył prawdę o Spider-Tracer Killerze. Niestety, nic więcej się nie dowiadujemy.
Niestety po raz kolejny otrzymujemy pozbawione ruchu rysunki, w których o przyspieszeniu tempa świadczą jedynie powyginane kadry. Co prawda, wszystko jest wyraźne, a sam rysownik ma talent, jednak do rysowania akcji się nie nadaje. Już lepiej radzi sobie z pokazaniem ruchu Janson, który miał okazje się zaprezentować jedynie na jednej stronie, co zaliczyć można pod gościnny występ.
Jest to jedna z historii, w której Spider-Man nie powinien się w ogóle pojawić. Niestety Peter zniknął, a pojawił się bohater i nikt tego ze sobą sensownie nie łączy! Sam fakt, że tak Parker w ogóle zrobił, umniejsza mu inteligencji. Numer niczym nie zaskoczył, a wręcz przeciwnie. Naszpikowany brakiem logiki scenariusz Slotta opatrzony rysunkami McKone’a i na jednej stronie Jansona można ocenić jedynie na 1,5 pajączka.
Ocena: