The Amazing Spider-Man #581
Numer: The Amazing Spider-Man #581
Tytuł: Mind On Fire, Part 1: The Trouble With Harry
Wydawnictwo: Marvel Comics 2009
Data wydania: Luty 2009
Scenariusz: Dan Slott
Rysunki: Mike McKone
Tusz: Andy Lanning
Kolory: Jeromy Cox
Litery: Vc’s Cory Petit
Okładka: Barry Kitson
Asystent redaktora: Tom Brennan
Redaktor: Stephen Wacker
Redaktor wykonawczy: Tom Brevoort
Redaktor naczelny: Joe Quesada
Wydawca: Dan Buckley
Cena: $2.99
Przedruk PL: Brak
Streszczenie
Pewna osoba wkłada do śmietnika ciało kobiety i dołącza do niej pajęczy nadajnik. Widząc przelatującego w pobliżu Spider-Mana, uruchamia urządzenie naprowadzające i dzwoni na policję. Zmysł superbohatera odzywa się, co powoduje, że ten zbliża się do porzuconych zwłok. Nagle zjawia się policja. Funkcjonariusze, widząc to, są pewni, że Spider-Tracer Killer to Spider-Man. Wrobiony Pająk ucieka, a całe zajście z samochodu obserwuje Bookie. Bohater wraca do swojego mieszkania i odbiera telefon od Harry’ego, który pyta, czy Peter nie pojechałby odwiedzić z nim jego byłej żony Liz i synka Normiego, na co ten się zgadza.
Następnego ranka. Odjeżdżających Petera i Harry’ego żegnają Carlie, Bill Hollister i jego córka, Lily, przy której Parker nie czuje się zbyt komfortowo, pamiętając jej pocałunek (The Amazing Spider-Man #573). Zjawia się także Vin i jego partner, Alan. Carlie odrzuca propozycję spotkania z Peterem, mówiąc, że musi wspierać kampanię Hollistera, bo jego własna córka jest daleka od pomocy ojcu. Bill tłumaczy Harry’emu, że wokół niego może zrodzić się skandal, a to oznacza, że w świetle zbliżających się wyborów wraz z córką musieliby się od niego odciąć. Dwójka przyjaciół wsiada do samochodu, gdzie Osborn tłumaczy Peterowi, że chce pomóc Liz i jej bratu Markowi Raxtonowi.
Dom Liz, New Jersey. Normie na prośbę mamy idzie bawić się żołnierzykami do innego pokoju. Wchodzi do pomieszczenia z napisem CAUTION („OSTROŻNIE”). Zaczyna bawić się na czymś złotym, gdy nagle jeden z żołnierzyków się roztapia. Skrępowany metalowymi zabezpieczeniami Mark budzi się i przerażony woła Liz. Przeprasza siostrę i ma nadzieję, że dziecku nic się nie stało. Molten Man wygląda, jakby się rozpadał.
Na stacji benzynowej Peter dzwoni do May, po czym pyta Harry’ego, jak właściwie wrócił ze świata zmarłych. Harry przyznaje mu się, że był Green Goblinem, a mimo iż umarł, to uleczyło go ze śmierci serum Goblina tak, jak raz jego ojca. Peter zauważa, że Spider-Man powiedział mu, że to właśnie serum go zabiło. Harry odpowiada, że był na haju, a wszystkie formalności załatwił ktoś inny.
Dzień śmierci Harry’ego (Spectacular Spider-Man #200). Młody, martwy Goblin zostaje wzięty do karetki. Później dwójkę sanitariuszy opłaca incognito Norman Osborn, który chce, by Mysterio załatwił mu genetyczny duplikat syna do trumny, a on sam wywiezie go do Europy.
Harry kontynuuje opowieść, mówiąc, że przez następne lata ojciec woził go po różnych klinikach w Europie, gdzie wraz ze swoimi terapeutami przekonali go, że wszystkie wydarzenia z Goblinem były tylko wytworem halucynacji spowodowanym zażywaniem narkotyków, co z kolei wiązało się z koniecznością trzymania go z dala od amerykańskiej prasy. Przyznaje się, że w chwili, gdy ujrzał swojego ojca w kostiumie, niektóre rzeczy mu się przypomniały. Peter dziękuje przyjacielowi za to, że po powrocie odremontował dom May w Forest Hills. Harry mówi, że znacznie większą niespodziankę ma dla Liz.
Po dotarciu przyjaciół na miejsce Harry i Liz zaczynają się kłócić, a Peter zabiera Normiego do pokoju, gdzie dostrzega, że chłopiec nienawidzi Spider-Mana. Przez szyb wentylacyjny Mark słyszy o powrocie Harry’ego i wpada we wściekłość. Tymczasem Liz zarzuca byłemu mężowi, że powinien umrzeć jak normalny człowiek, a nie straszyć swojego syna. Ten uważa, że wie, jak wszystko naprawić, jednak kobieta mówi, że pieniądze, które daje na dom i leki dla Marka, nie są rozwiązaniem.
W tym czasie Mark wydostaje się z kajdan i zabezpieczeń, niszcząc przy tym całe pomieszczenie i sufit, co powoduje zawalenie się podłogi w pokoju Normiego. Peter ratuje chłopca. Molten Man staje na wprost Harry’ego i Liz, przysięga śmierć młodemu Osbornowi za to, że ten zranił jego rodzinę, i oznajmia, że nie dopuści, by zrobił to ponownie.
Recenzja
Nareszcie! Jest to jeden z komiksów, na które czekałem od ostatniego numeru One More Day (The Amazing Spider-Man #545). Wreszcie dostajemy wyjaśnienie dwóch kwestii po magicznych zmianach Mephisto. Chodzi mi tu oczywiście o niemalże wszystko, co związane jest z powrotem Harry’ego i odbudową domu w Forest Hills zniszczonego przez Charliego Weidermana (The Amazing Spider-Man #517).
No dobra, o tych co prawda najważniejszych wydarzeniach trochę później, ale najpierw dostajemy kilka scen ze Spider-Manem wrabianym w kolejne zabójstwo z pajęczymi nadajnikami. W tle pojawia się Bookie obserwujący całe wydarzenie, jednak widzimy, że osoba podkładająca zwłoki wygląda zupełnie inaczej. Co prawda, nie dostrzegamy jej twarzy, ale widać kontury głowy i włosów, stąd możemy być pewni, że to nie hazardzista stoi za morderstwami. Jednak skąd Bookie wiedział, gdzie być? Czyżby przez cały czas się z kimś umawiał, by ustawić jakiś zakład? A może po prostu podsłuchuje policję i jeździ wszędzie za nimi? Jest jeszcze opcja, że to czysty przypadek, jednak już teraz możemy ją wykluczyć. Pożyjemy, zobaczymy.
Ostatnio scenarzysta, Roger Stern nie dbał o wydarzenia i wątki z Brand New Day, co w sumie mi się podoba, tym jednak razem za scenariusz odpowiada Dan Slott, a to z kolei oznacza, że numer przesycony będzie wątkami z tego okresu. Spider-Tracer Killer, a zaraz potem trochę o wyborach, w których kandyduje Bill Hollister. Wszystko to prowadzi nas strona po stronie do najważniejszego w tym numerze, a mianowicie Harry opowiada, jak wrócił z martwych. Z początku myślałem, że całość jest sensowna i współgra z wcześniejszym wydarzeniami. Jednak po dłuższej rozmowie z Dawidosem stwierdziłem, że Slott nie zna się na Spider-Manie, dlatego napisał, że młodego Osborna zwyczajnie obudziło serum Goblina, tak jak stało się z jego ojcem po walce ze Spider-Manem (The Amazing Spider-Man #122). Zniknął za sprawą ojca, a za ciało, które spoczęło w trumnie, odpowiada Mysterio. Dlaczego tak być nie powinno?
Na to pytanie odpowiada nam one-shot Spider-Man The Osborn Journal, w którym Norman wyjaśnia, że jego syn zginął, ponieważ serum Goblina było toksyczne, a on sam na wieść o jego śmierci przyspieszył działania dotyczące klonowania. Ów komiks stanowił wyjaśnienie bardzo wielu wątków z Clone Saga, w której było więcej pytań niż odpowiedzi. Niestety, Slott najwidoczniej nigdy o nim nie słyszał, przez co jest, jak jest. Istnieje jeszcze jedno wytłumaczenie owego zajścia. Na pewno wielu z was pamięta śmierć May w The Amazing Spider-Man #400. W swoim dzienniku Osborn zaznaczył, że kobieta zmarła, jednak w późniejszych komiksach wskrzeszono ją (Peter Parker: Spider-Man #97). Ten fakt wytłumaczono wbrew dziennikowi, mówiąc, że Norman ją podmienił z aktorką. Z one-shota również nie skorzystał Straczynski, który stworzył postaci Gabriela i Sarah (The Amazing Spider-Man #509–514).
W świetle tych wydarzeń oraz wersji, w jaki sposób wskrzeszono Harry’ego, właściwie jesteśmy zmuszeni uznać, że wiele w owym dzienniku było nieprawdą, co jest możliwe, bo przecież Osborn nie musiał tam wypisywać prawdy. W niniejszym komiksie Mysterio zresztą sugeruje mu, by wspominał Harry’ego jak zmarłego. Tylko zastanawiam się, po co pisać takie historie, skoro późniejsi scenarzyści tacy jak Slott je niemalże całkowicie negują? Kolejnym wartym uwagi faktem jest pojawienie się Liz i jej syna. Wreszcie dowiadujemy się, dlaczego nagle zniknęli i nie pojawili się wraz z powrotem Harry’ego.
Na nasze nieszczęście, scenarzysta przedstawił opowieść Harry’ego w taki sposób, że nie mamy stuprocentowej pewności, czy Peter usłyszał zdarzenia związane z pojawieniem się Mysterio, czy też zostało to przedstawione tylko nam – czytelnikom. Jeśli brać pod uwagę opcję, że było to w całości zobrazowanie słów Harry’ego, to wszystko jeszcze da się odkręcić, bo przecież Harry, nie musiał mówić, czy też znać prawdy o swoim zmartwychwstaniu. Z kolei, jeśli zakładać wersję drugą, że było to tylko dla naszych oczu, to sprawa wygląda tak, że niekoniecznie mówił to Harry, jednak zdarzenia te powinniśmy uznać za prawdziwe.
Przy okazji powrotu młodego Osborna do Ameryki wyjaśniono także, dlaczego w The Amazing Spider-Man #545 Peter obudził się w domu na Forest Hills. Otóż Harry odbudował ten dom tuż po przyjeździe. I akurat to mi się podoba! Brak tu jakiejkolwiek magii i słów Quesady „To magia, nie musimy tego tłumaczyć”. Mam nadzieję, że wyjaśnią też, jak Peter stracił moce nabyte podczas historii z Królową (Spectacular Spider-Man #15-20) oraz pod koniec The Other (The Amazing Spider-Man #528), bo magiczne wyjaśnienia są zbyt głupie i proste. Jakie jeszcze dziwności warto byłoby rozwiązać? Głównie to, jak MJ z Peterem się rozstali, bo po tym numerze nareszcie przestałem wierzyć, że zostawią to w formie całkowitego anulowania ślubu i swoistego zniekształcenia setek pajęczych historii.
Kolejny wątek, który nie został wyjaśniony, to stan Marka Raxtona – Molten Mana. Przypomnę, że widzieliśmy go ostatni raz w Punisher War Journal #2, w którym oberwało mu się z jakiegoś kleju od Punishera. Czy to mogło spowodować jego obecne problemy zdrowotne? Mam nadzieję, że wyjaśni to kolejny numer serii.
Czas przejść do rysunków. Tego rysownika miałem już okazję wcześniej oceniać i znowu będę musiał wspomnieć, że wszystko wygląda martwo. Komiks to nie album ze zdjęciami robionymi aparatem z superstabilizatorem obrazu, w którym do zdjęć dodano chmurki z tekstem. Tak niestety prezentuje się ów Amazing Spider-Man w wykonaniu Mike’a McKone’a. Wszystkie akcje, w których Pająk (w tym wypadku Peter) robi swoje akrobacje, wyglądają trochę głupio. Innym przykładem może być też jadący po ulicy samochód (z Harrym i Peterem), którego koła stoją w miejscu, co wygląda jakby oni stali na środku ulicy. Trochę efektów komputerowych typu rozmazanie lub parę kresek zdecydowanie poprawiłoby odbiór komiksu.
Jedno, za co można pochwalić rysownika, to kadrowanie. W chwili, gdy pojawia się jakaś akcja, kadry zaczynają nabierać innych kształtów i nie są już prostokątne. To dodaje komiksowi dynamizmu, a w połączeniu z jakimiś środkami artystycznymi nadającymi postaciom lub przedmiotom ruch mogłoby to wszystko wyglądać o całe niebo lepiej. Również sceny z przeszłości otrzymały inne kadrowanie, a mianowicie narożniki kadrów są zaokrąglone, a kolorystyka wewnątrz nich jest troszeczkę bledsza.
To byłoby na tyle odnośnie do obecnego numeru. Dacie wiarę, że przed rozmową z Dawidosem dałbym temu komiksowi pięć i pół pajączka? Praktycznie rzecz biorąc, recenzję tego numeru już miałem napisaną, ale musiałem w niej sporo zmienić. Przyznam, że gdyby nie brać wspomnianego wcześniej Spider-Man: The Osborn Journal pod uwagę, to wyjaśnienie powrotu Harry’ego do świata żywych byłoby całkiem sensowne. Przynajmniej cieszy mnie fakt, że powrót domu w Forest Hills został wytłumaczony w normalny, logiczny sposób. Co prawda ideą Brand New Day było przyciągnięcie do siebie nowych czytelników, brak zawiłości i zbyt wielu powiązań z przeszłością, by nie robić problemu właśnie tym ludziom. Mimo to mi powroty do przeszłości zawsze odpowiadały, bo pisanie jednej, ciągłej historii pojedynczego bohatera bez zaglądania w jego przeszłość jest dość dziwne. Niestety, Slott nie spojrzał w przeszłość Spider-Mana zbyt dokładnie, przez co ponownie sami musimy sobie pewne rzeczy wyjaśniać i dopowiadać.
Jednym z minusów obecnej historii jest jej szata graficzna niedopracowana pod względem zabiegów artystycznych stosowanych nawet w pierwszych historiach o Pająku. Mam nadzieję, że będzie więcej numerów z wyjaśnieniami naprawiającymi wciąż fatalny w mojej opinii obraz One More Day i Brand New Day, tylko byle były one sensowne i zgodne z wcześniej wydanymi historiami o Spider-Manie. Za ogromne niedopatrzenia Slotta i rysunki McKone’a wystawiam 2 pajączki.
Ocena:
Autor: Spider-Nik