The Amazing Spider-Man #570
Numer: The Amazing Spider-Man #570
Tytuł: New Ways to Die, Part 3: The Killer Cure
Wydawnictwo: Marvel Comics 2008
Data wydania: Listopad 2008
Scenariusz: Dan Slott
Rysunki: John Romita Jr.
Tusz: Klaus Janson
Kolory: Dean White
Litery: Vc’s Cory Petit
Okładka: John Romita Jr.
Asystent redaktora: Tom Brennan
Redaktor: Stephen Wacker
Redaktor wykonawczy: Tom Brevoort
Redaktor naczelny: Joe Quesada
Wydawca: Dan Buckley
Cena: $2.99
Przedruk PL: Brak
Streszczenie
Spider-Man, martwiąc się o życie ciotki, zmierza w stronę F.E.A.S.T. W schronisku dla bezdomnych rozgrzewa walka między Venonem a Anti-Venomem. Pająk, kopiąc Gargana, wkracza do akcji. Na jego prośbę Li ewakuuje pracowników i gości schroniska. Prowadzi ich do pokoju z solidnym systemem zabezpieczeń. May jest bardzo zaskoczona i pyta Martina, po co mu takie pomieszczenie. Spider-Man po tym, jak dowiaduje się, że Anti-Venom to Eddie Brock, otrzymuje wspólny cios od obu symbiontów, podirytowanych jego natręctwem.
Zeus, statek Thunderbolts. Osborn przez interkom zapewnia Crowne’a, że wsadzi Spider-Mana za kratki. Następnie odzywa się do Bullseye’a, mówiąc, że czeka go zadanie. Dom Hollistera. Bill nie daje się przekonać sztabowcom do zainicjowania brudnej kampanii przeciwko Crowne’owi. Słyszy to Menace, który czai się za oknem. Z hukiem wdziera się do domu, ale gdy widzi, że wszyscy stracili przytomność, nie wie, co począć. Zakłopotany prosi Billa, by się ocknął, ponieważ musi mieć świadków gróźb kierowanych pod jego adresem – w ten tylko sposób może pomóc Hollisterowi. Przybycie Alana i Vina, którzy pełnili wartę przed domem, umożliwia mu odegranie swojej roli. Menace odlatuje, krzycząc, że Hollister znów uniknął śmierci.
Na zewnątrz schroniska Spider-Man ustawia aparat. W tym czasie Anti-Venom dotyka Gargana, zadając mu ogromny ból. Venom wyrywa się i rzuca w niego samochodem. Brock odbija auto, które ku jego przerażeniu zaczyna spadać w kierunku staruszka. Spider-Man ratuje przechodnia i przekonuje Brocka, by połączyli siły. Parker zakleja Venomowi oczy pajęczyną i przytrzymuje go, a Anti-Venom wbija w Gargana swoje macki i zaczyna wypalać jego symbiont. Z pobliskiego dachu Osborn obserwuje walkę. Przez komunikator zabrania Songbird i Radioactive Manowi interwencji.
Biuro redakcji „Front Line”. Ben Urich prosi Sally Floyd o kontakt z jej informatorem, który naprowadził ją na aferę z Crownem. Pokazuje też redaktorom zdjęcia, na których widać nielegalnych imigrantów z dziwnymi ranami na twarzy. Pyta o miejsce pobytu Parkera, na co Robertson odpowiada, że ten pewnie robi teraz zdjęcia walczącego właśnie Spider-Mana.
Anti-Venom niemal kończy proces oczyszczania ciała Gargana z symbiontu. Brock wyczuwa, że i w Spider-Manie są śladowe ilości kostiumu i gdy poddaje go „oczyszczeniu”, odkrywa radioaktywność w jego krwi. Postanawia ją też usunąć, co wywołuje ogromny sprzeciw Spider-Mana, który próbuje wyrwać się z jego macek. Tymczasem Osborn udziela przez komunikator ostatnich instrukcji Radioactive Manowi, gdy nagle za jego plecami pojawia się Menace.
Recenzja
Kolejna, trzecia już część historii New Ways To Die przynosi ze sobą długo oczekiwaną konfrontację dwóch symbiontów ze Spider-Manem w roli niechcianego mediatora. Dla wielu może być ona wystarczającym powodem do przeczytania komiksu, choć osobiście uważam, że istnieją zupełnie inne przesłanki, które przesądzają o jakości tego numeru.
Po pierwsze, doskonałe prowadzenie wątku Menace’a, nowego Goblina, który nęka Billa Hollistera. Krótka scena ataku na dom Hollistera mówi nam bardzo wiele o motywach, jakimi kieruje się nowy złoczyńca rodem z Brand New Day. Okazuje się, że swoimi agresywnymi napaściami i licznymi groźbami chce tak naprawdę pomóc Hollisterowi. Nie ma zupełnie zamiaru go skrzywdzić, o czym doskonale świadczy monolog, jaki wygłasza, gdy kandydat na burmistrza leży nieprzytomny. Powoli można już wskazywać palcami na ludzi, którzy kryją się pod tą maskę. To pewnie ktoś z najbliższego otoczenia Hollistera. Sponsor Harry, córka Lily, a może członek jego sztabu? Jeszcze nie wiem, ale siedzę jak na szpilkach, dopóki się nie dowiem!
Po drugie, pozornie niestotna scena w tajnym pomieszczeniu, gdzie Martin Li ukrywa ludzi przebywających na terenie schroniska podczas ataku Venoma. Przypuszczam, że to kryjówka jego alter-ego, Mister Negative’a, ale jeśli tak, to jak dalece Li jest świadomy poczynań swojej drugiej osobowości, jeśli w ogóle jest świadomy? Slott zapowiada, że origin tego złoczyńcy jest bardzo interesujący, a po tym numerze, podobnie jak w przypadku Menace’a, nie mogę wręcz doczekać się, kiedy wreszcie poznamy jego pochodzenie.
Po trzecie, charakterystyka Brocka. Ogólnie rzecz biorąc, New Ways To Die ukazuje, jak wielką transformację przeszła ta postać. Od psychopatycznego złoczyńcy, przez antybohatera, do ułomnego emocjonalnie człowieka. Obecnie jesteśmy świadkami kolejnego etapu jego życia – po cudownym ozdrowieniu Brock, którzy zawsze miał lekkiego fioła na punkcie religii, jako Anti-Venom bawi się w uzdrowiciela, który pragnie oczyścić świat z „raka” – jest to dla niego synonim wszelkiego zła, jakim na przykład jest symbiont Venoma. Trzeba też uczciwie dodać, że historia znowu zatoczyła koło – Brock ponownie chce służyć dobru, chronić niewinnych, lecz jego spontaniczne akcje mogą wyrządzić więcej złego niż dobrego, czego znakomitym dowodem nadgorliwa próba „oczyszczenia” Spider-Mana. Na dzień dzisiejszy Anti-Venom ma moje błogosławieństwo.
Wiele dobrego powiedziałem o tej części, dlaczego więc nie maksymalna ocena? Powiem szczerze, odczułem niedosyt, jeśli chodzi o wizytówkę tego numeru, czyli walkę dwóch symbiontów. Broń Boże, nie jest tu niczemu winny John Romita. Jego rysunki nadal są znakomite, nadal zapierają dech w piersiach, nadal współtworzą ten cudowny klimat. Po prostu sama walka jest zbyt mało widowiskowa i spektakularna, więcej tu dialogów i humoru niż wywołującej adrenalinę akcji, z którą mieliśmy przyjemność zetknąć się przy tak znakomitych pojedynkach jak Spider-Man vs Green Goblin (zakończenie Clone Saga) czy Spider-Man vs Morlun (start runu Straczynskiego). W skrócie – z dużej chmury mały deszcz, jak mówi polskie porzekadło. Dlatego też komiks otrzymuje ode mnie tylko albo aż 4,5 pajączka.
Ocena:
Autor: Dawidos