The Amazing Spider-Man #563
Numer: The Amazing Spider-Man #563
Tytuł: So Spider-Man Walks Into a Bar and…
Wydawnictwo: Marvel Comics 2008
Data wydania: Sierpień 2008
Scenariusz: Bob Gale
Rysunki: Mike McKone
Tusz: Marlo Alquiza
Kolory: Jeromy Cox & Antonio Fabela
Litery: Vc’s Cory Petit
Okładka: Mike McKone
Asystent redaktora: Tom Brennan
Redaktor: Stephen Wacker
Redaktor wykonawczy: Tom Brevoort
Redaktor naczelny: Joe Quesada
Wydawca: Dan Buckley
Cena: $2.99
Przedruk PL: Brak
Streszczenie
Spider-Man trafia do Baru Bez Imienia, gdzie walczy z przestępcami. Deke, barman, uspokaja wszystkich, tłumacząc, by traktowali bar jako miejsce święte. Bijatyka ustaje. Pająk dowiaduje się, że Bookie oszukał przestępców odnośnie do zakładu z Basherem oraz otrzymuje informację, gdzie ten mieszka. Pająk opuszcza bar, a barman dzwoni do kogoś z informacjami.
W siedzibie F.E.A.S.T. dochodzi do drobnego wypadku, w którym ucierpiała noga jednego z gości o imieniu Yermo. May i Pan Li zajmują się poszkodowanym, gdy ten nagle wstaje i stwierdza, że zdarzył się cud, bo jego noga została uleczona.
New Jersey, przed domem państwa Ladue. Spider-Man spotyka się z ojcem Bookiego, który tłumaczy, że jego syn został porwany przez Enforcers na Coney Island za oszustwo. Spider-Man z początku nie chce się mieszać, jednak ojciec błaga bohatera o pomoc, oferując w zamian informacje od Bookiego na temat tego, kto wrabia superbohatera w morderstwa. Przekonuje również Pająka, by ten zabrał go ze sobą.
Coney Island. Enforcers znęcają się nad Bookiem, żądając zwrotu pieniędzy, co Polinsky filmuje i transmituje do Baru Bez Imienia. Po drodze Spider-Man, słysząc ciągłe propozycje zakładów ze strony Lestera, zaczyna żałować, że wziął go ze sobą. Będąc na miejscu i widząc przestępców, Pająk tłumaczy ojcu Bookiego, że chce odbić jego syna po cichu. Po chwili jednak Lester zdradza plan Spider-Mana, krzycząc, że ten nadchodzi na ratunek. Pająk rozpoczyna walkę z Enforcers, podczas gdy ojciec żąda od syna przeprosin.
Spider-Man pokonuje Montanę i Fancy Dana, a Oxa ratuje przed spadającą kolejką górską. Ox dziękuje i poddaje się bez walki, na co zdenerwowany Lester się nie zgadza, ponieważ założył się z Dekem, barmanem z Baru Bez Imienia, o to kto wygra. Pająk wiesza nałogowego hazardzistę na rusztowaniu do góry nogami i żąda, by proponowaną mu część pieniędzy z zakładu przeznaczył na F.E.A.S.T. Ostatecznie Lester się zgadza. Od Bookiego zirytowany Spider-Man dowiaduje się, że trzecia z kolei ofiara z nadajnikiem Pająka nie została zamordowana, a umarła z przyczyn naturalnych. Pająk żąda, by ten dowiedział się, kto go wrabia w morderstwa, po czym odchodzi. Ox zabiera skrępowanych Fancy Dana i Montanę na policję.
W biurze dla poszukujących pracy Peter dzwoni do May i pyta, czy na konto F.E.A.S.T. wpłynęła duża kwota pieniędzy. W słuchawce słyszy potwierdzenie.
Recenzja
Numer jakoś nie specjalnie mnie do siebie przekonuje. Cała fabuła jest po prostu nudna. Dziwi w dodatku fakt, że Ox odcina się od swoich kumpli z Enforcers i posłusznie idzie oddać się oraz ich na policję. Zaciekawić może jedynie wątek w siedzibie F.E.A.S.T., czyli dziwne uzdrowienie. Chyba wszyscy domyślają się, kto jest za to odpowiedzialny (przypomnę, że obecny jest tam Pan Li). I wszystko jasne.
Wydaje się, jakby poboczny wątek Bookiego ciągnący się od początku Brand New Day dobiegł końca. Czy na pewno? No dobra, i tak mało kogo obchodził ten cały hazardzista i Bar Bez Imienia. Ze spokojem mogę stwierdzić, że dotychczas służyło to jako zapychacz stron, a obecnie całych dwóch numerów. Niestety przez to, że Amazing wydawany jest trzy razy w miesiącu traci głównie na jakości.
Od strony graficznej też nie jest lepiej niż w ostatnim numerze. Tak jak ostatnio brak jakichkolwiek śladów ruchu. Scena ze spadającą kolejką mogłaby wyglądać zdecydowanie lepiej, gdyby jednak dodać parę zabiegów. Na dodatek artyście nie bardzo chciało się rysować, widać to po skopiowanych dwóch kadrach. Nigdy nie lubiłem takich zabiegów jak kopiowanie całego kadru. Czasem wygląda to tak, jakby wszyscy utknęli w bezruchu, w jednej sekundzie, podczas gdy jedna osoba wygłasza swoją niekiedy długą sentencję. Wygląda to fatalnie i pokazuje, że rysownik nie przyłożył się specjalnie do pracy nad komiksem.
Podsumowując ten nudny i nieciekawy numer, mogę wystawić mu jedynie 2 pajączki, tylko dlatego, że może dzięki niemu nie zobaczymy w następnych numerach zapychaczy stron w postaci zakładów przyjmowanych w Barze Bez Imienia.
Ocena:
Autor: Spider-Nik