The Amazing Spider-Man #299
Numer: The Amazing Spider-Man #299
Tytuł: Survival of the Hittist!
Wydawnictwo: Marvel Comics 1988
Data wydania: Kwiecień 1988
Scenariusz: David Michelinie
Rysunki: Todd McFarlane
Tusz: Bob McLeod
Kolory: Bob Sharen
Litery: Rick Parker
Okładka: Todd McFarlane
Redaktor: Jim Salicrup
Redaktor naczelny: Tom DeFalco
Cena: $0.75
Przedruk PL: the Amazing Spider-Man 3/91
Przedruk PL 2: Epic Collection: Amazing Spider-Man: Venom
Streszczenie
Pajęczy zmysł wskazuje ciężarówkę, gdzie ukrywa się Chance. Spider-Man zostaje zauważony przez przechodniów. Pojazd zostaje zatrzymany przez policję. A Peter obawiając się ataku przeciwnika wśród cywilów nie rozrywa drzwi przy policjancie, który nie daje wiary słowom herosa. Heros nie wie jednak, że wewnątrz ciężarówki leży nieprzytomny Nicholas Powell, wraz z częścią zarządu Live Foundation. Pająk przegapia okazję na złapanie przeciwnika. Wraca do domu, gdzie okazuje się, że MJ zatrudniła gosposię Estellę.
Ciężarówka dojeżdża do ukrytego w lesie kompleksu nazywanego Sanctum Maximus, gdzie Nicholas budzi się. Carlton Drake żąda od niego technologii Chance’a. Ten nie zamierza jej zdradzić.
Następnego dnia w Daily Bugle Peter szuka tropów odnośnie ciężarówki Live Foundation. Trafia na cofnięcie wsparcia dla Uniwersytetu Empire State, gdzie chodziło o duży grunt. Udaje się do szkoły po informacje, gdzie znajduje umiejscowienie gruntu. Udaje się tam.
New Jersey, w lesie. Peter trafia do olbrzymiego luksusowego kompleksu pełnego uzbrojonych strażników. Szybko znajduje skradziony towar oraz posiniaczonego Chance’a przywiązanego do krzesła. Hazardzista tłumaczy, że kompleks jest schronem na przyszłość, w którym sprzedaje się miejsca bogatym. Jest pilnie strzeżony, a żeby nie doszło do buntu, to włodarze chcą powielić jego sprzęt, aby mieć przewagę nad podwładnymi. Pająk i Chance zawierają rozejm na czas wydostania się z kompleksu. Dochodzi do strzelaniny. Nicholas decyduje się wysadzić miejsce w powietrze strzelając w zrabowaną amunicję. Dwójce udaje się opuścić mury. W podzięce za ratunek Chance zabiera Pająka do Nowego Jorku zaznaczając, że to nie zmienia ich późniejszej relacji.
Mary Jane wraca do mieszkania. Jest zła na Petera, że ten znów gania gdzieś, po mieście jako Spider-Man. Okazuje się, że na nią czeka osobnik przypominający Spider-Mana, jednak większy i z przerażającymi ustami.
Recenzja
W tym numerze poznajemy plany Live Foundation i jesteśmy świadkami jak to Spider-Man je krzyżuje wraz z nieoczekiwanym sojusznikiem. David Michelienie ma pomysł, a jak z realizacją?
Peter szuka Chance’a, aż jego pajęczy zmysł wskazuje ciężarówkę, którą musi śledzić. I tu czuję się rozczarowany. Dlaczego Pająk zrezygnował? Przecież mógł ją dalej pilnować. Jaki był sens rozpaczania po dobrowolnym oddaniu kierowcy wolnej trasy? Dlaczego nie obserwował jej z daleka? Efekt byłby skuteczniejszy i szybszy aniżeli poszukiwania powiązań. Trochę mi to trąci absurdem. W dodatku pajęczy zmysł mógł namierzyć nadajnik w każdej innej części miasta. Zatem skoro i tak uciekł, to mógł ciężarówkę śledzić dalej, tyle, że z odległości, chociażby z dachów budynków.
Dowiadujemy się troszkę więcej na temat złowrogiej organizacji jaką jest Live Foundation. Debiutowała w ostatnim numerze, by na lata zatruwać życie naszemu Pajączkowi, ale nie tylko. Na jej celu znajdzie się też inny jegomość. Ten który pojawia się na ostatnich stronach komiksu.
Od pewnego czasu coś jest na rzeczy. Ludzie żyjący w czasach wydania komiksu to właśnie tutaj pierwszy raz w pełnej krasie mają okazję zobaczyć Venoma. Tutaj debiutuje, by w przyszłym, jubileuszowym numerze stoczyć pojedynek na śmierć i życie. Jeszcze nie wiemy kim jest, czego chce, ale już go widzimy. Design prosty, a zarazem mroczny i przerażający. Rewelacyjna robota.
Skoro już przy wyglądzie jestem to nie sposób przejść od razu do grafiki w komiksie. Todd daje radę. Podniebne walki, dynamika, eksplozje, grafiki na całe strony. Zdecydowanie lubię McFarlane’a w jego wczesnym stadium rozwoju swojego stylu.
Komiks czyta się zgrabnie. Dostajemy debiut Venoma w całej swojej okazałości, by przyszłym numerze móc delektować się jego pełnym pojedynkiem z Pajączkiem. Choć jego pojawienie się co prawda kradnie show Chance’owi, to jednak reszta komiksu wciąga i fabuła fajnie domyka otwarte wątki. Dziwi mnie jedynie, że Pająk nie ma większych obiekcji co do zniszczenia legalnej, ukradzionej przez Chance’a broni. Jak dla mnie 4 i pół pajączka.
Ocena:
Autor: Spider-Nik