Superior Spider-Man #10
Numer: Superior Spider-Man #10
Tytuł: Independence Day
Wydawnictwo: Marvel Comics 2013
Data wydania: Lipiec 2013
Scenariusz: Dan Slott
Rysunki: Ryan Stegman
Tusz: Ryan Stegman & Cam Smith
Kolory: Edgar Delgado
Litery: VC’s Chris Eliopoulos
Okładka: Marcos Martin
Pomocnik redaktora: Ellie Pyle
Redaktor: Stephen Wacker
Redaktor naczelny: Axel Alonso
Naczelny dyrektor kreatywny: Joe Quesada
Wydawca: Dan Buckley
Producent wykonawczy: Alan Fine
Cena: $3.99
Przedruk PL: Brak
Streszczenie
„Peter Parker” budzi się jako wolny człowiek, bez czającej się w zakamarkach jego umysłu drugiej tożsamości. Jeden ze Spider-Botów przekazuje mu informacje o walce gangów White Dragona i Owla, rywalizujących o „prawo” do handlu narkotykami na danym terytorium. Superior Spider-Man czeka z interwencją do momentu, aż siły obu zwaśnionych stron znacznie się uszczuplą. Kiedy wkracza nonszalancko na pole bitwy, miażdży tchawicę White Dragonowi i wbija twarz Owla w ziemię. Niedobitki obu gangów w panice rzucają się do ucieczki, w której pomagają im goście z tatuażem Green Goblina na ręku, dysponujący furgonetką i kryjący się po kanałach. Tymczasem „Spider-Man” zostawia policji związanych siecią przywódców rozbitych grup przestępczych.
Na następny dzień Mary Jane przychodzi na kampus ESU. „Peter”, nie chcąc mieć z nią dłużej nic wspólnego, wymiguje się od rozmowy obowiązkami naukowymi. Kobieta zupełnie go nie poznaje. Na posterunku kapitan Watanabe przesłuchuje policjantów, którzy byli świadkami śmierci Massacre’a (Superior Spider-Man #5). Ich zeznaniom przysłuchuje się zza parawanu Carlie Cooper. Okazuje się, że wszyscy świadkowie zajścia zasłaniają się niepamięcią, by chronić „Spider-Mana” przed odpowiedzialnością karną. Carlie twierdzi, że z sekcji zwłok Marcusa Lymana wynika niezbicie, że „Pająk” zamordował nieuzbrojonego Massacre’a z zimną krwią, co nasuwa pytanie o to, kim tak naprawdę jest człowiek w masce „Spider-Mana”.
W kanałach Green Goblin w obecności dzieciaków z rozbitego gangu Vulture’a (teraz w maskach goblina) majsterkuje przy pochwyconym Spider-Bocie. Na uczelni „Peter” rozwiązuje test jako pierwszy i znowu arogancko odnosi się do Doktora Lamaze’a, a z Anną Marconi umawia się na randkę wieczorem.
W klubie MJ’s jego właścicielka martwi się zachowaniem „Parkera”. Obserwujące lokal „goblinki” sprawdzają, czy włamanie ich szefa do systemu Spider-Botów przyniosło rezultat. Po upewnieniu się, że „elektroniczny szpieg” ich nie widzi, przygotowują się do podpalenia klubu. Tymczasem „Peter” delektuje się obiadem jedzonym w towarzystwie May, Jay’a i Jonaha. Ciotka prosi „Parkera”, by zerwał współpracę ze „Spider-Manem”, bo nie chce, by zadawał się z tak brutalną osobą. Kiedy Jay i Jonah zaczynają kłócić się o ocenę zachowania superbohatera, „Peter” wychodzi na spotkanie z Anną Marconi. Później, kiedy pomaga jej w kuchni, ratuje kobietę przed wypadkiem. Gdy Marconi opatruje mu oparzeniową ranę, dochodzi do pocałunku między nimi. Randka zostaje jednak przerwana w chwili, gdy dzwoni alarmowy telefon „Petera”.
W klubie Mary Jane odkrywa, że nie działają telefony. Niespodziewanie do środka wpadają przez okno bombki dyniowe i cały lokal staje w płomieniach. Właścicielka zachowuje spokój, przekonana, że „Spider-Man” przyjdzie jej z pomocą, jednak ją i jej gości ratują strażnicy. Tymczasem Superior Spider-Man otrzymuje pochwałę od policjantów za złapanie Tombstone’a. „Pająk”, który powiadomił straż o wybuchu pożaru w innej okolicy, słyszy potwierdzenie, że akcja strażaków zakończyła się pełnym sukcesem i nikt nie ucierpiał.
W kanałach mężczyzna z koszulką goblina prowadzi zbiegłych zbirów z gangu Tombstone’a na spotkanie z ich nowym szefem. Green Goblin wita nowoprzybyłych w swojej rodzinie i imperium zarazem, i przedstawia się jako Goblin King.
Uwaga: Ujęte w cudzysłów wyrazy, opisujące głównego bohatera (Spider-Man, Peter Parker, Pająk, Parker, Peter itd.), odnoszą się do Otto Octaviusa/Doktora Octopusa, którego umysł zajął ciało Spider-Mana. Te same określenia, bez cudzysłowu, charakteryzują z kolei Petera Parkera (oryginalnego Spider-Mana) – jego ducha/astralną formę/świadomość/osobowość itp. Natomiast bardziej sprecyzowane nazwy, takie jak Superior Spider-Man i Spider-Ock, zawsze dotyczą Dr. Octopusa w ciele/kostiumie Spider-Mana i nie są wyróżnione cudzysłowem.
Recenzja
Pierwszy w serii komiks, w którym Superior Spider-Man jest wolnym człowiekiem, a jego postępowania nie komentuje i nie ocenia na każdym kroku duch Petera Parkera, który dotąd dzielił z nim wspólny umysł. Trochę będę tęsknić za tą zjawą, bo choć zbyt szybko ujawniono jej obecność i niekiedy spowalniała tempo akcji, to jednak dodawała sporo uroku, wypowiadając celne i humorystyczne komentarze, i co najważniejsze podtrzymywała nas na duchu (co za trafna gra słów), że Peter Parker jest gdzieś tam, jakoś się trzyma i jeszcze nie do końca przegrał z Doktorem Octopusem. Cóż, pewnie widmo powróci, ale przez jakiś czas musimy przyzwyczaić się do totalnej nieobecności Petera Parkera.
Skupmy się na tym numerze, w którym jest dużo „skarbów” do odkrycia. Po raz kolejny Superior Spider-Man demonstruje swoją siłę i stanowczość w postępowaniu z bandziorami – najpotężniejsi przywódcy podziemia mogą lizać mu buty i drżą na jego widok. Scena miażdżenia tchawicy – aż ciarki przeszły mi po plecach od tego, jakie pomysły przychodzą do głowy Spider-Ockowi.
Dalej mamy śledztwo prowadzone przez Carlie Cooper i kapitan Yuri Watanabe w budzącej sporo wątpliwości sprawie śmierci Massacre’a. Wielu rozsądnych czytelników słusznie zwracało uwagę na to, że przecież „Spider-Man”, gdy wypalił Lymanowi w twarz z karabinu, złamał prawo – było to zwykłe morderstwo, dokonane na nieuzbrojonym i zranionym człowieku, który nie stanowił już dla nikogo zagrożenia. Scena przesłuchania świadków tego zdarzenia ma wyjaśnić nam, czemu Superior Spider-Man dotąd nie został oskarżony o umyślne spowodowanie śmierci i nie poniósł żadnej kary. Dobrze wiedzieć, że nadal jakoś stąpamy po realnym gruncie.
Na kolejnych stronach komiksu widzimy, jak wyglądają aktualnie relacje łączące Petera z Mary Jane (bardzo kiepsko), May (nawet dobrze) i Anną Marconi (wręcz wspaniale). Nie można nie dostrzec starań zmierzających do jak najlepszego „wtopienia” Otto Octaviusa w życie osobiste Petera Parkera, chociaż zagrywka z Mary Jane to był cios poniżej pasa i wielki policzek dla jej fanów. Zastanawiam się, jak po fakcie wymazania w całości pamięci Petera Parkera, zamieszkujący jego ciało Otto będzie dalej prowadził tą grę – nie ma szans, by się na czymś nie wkopał. I kolejne pytanie – czy będzie zachowywał się coraz bardziej po drakońsku, skoro w jego głowie nie ma już umoralniających nauk Parkera?
Najlepsze zostawiłem na koniec, a jest tym występ Green Goblina, który z jednej strony po cichu gromadzi armię i rośnie w siłę, a z drugiej już pozwala sobie na knucie paskudnych intryg przeciwko Superior Spider-Manowi. Z tej mąki może powstać całkiem pyszny chleb, pod warunkiem, że Dan Slott dołoży dużo węgla do pieca i oby przy tej czynności nie dobierał kiepskiej jakości opału. 5 pajączków.
Ocena:
Autor: Dawidos