Venom: Lethal Protector #1
Numer: Venom: Lethal Protector #1
Tytuł: Dark Soul Drifting
Wydawnictwo: Marvel Comics
Data wydania: Luty 1993
Scenariusz: David Michelinie
Rysunki: Mark Bagley
Tusz: Sam De La Rosa, Al Milgrom
Kolory: Marie Javins
Litery: Richard Starkings, Rick Parker
Okładka: Mark Bagley, Sam De La Rosa
Redaktor: Danny Fingeroth
Redaktor naczelny: Tom DeFalco
Cena: $2.95
Przedruk PL: Venom: Zabójczy Obrońca
Streszczenie
Venom trafia do San Fracisco, gdzie ratuje napadniętą kobietę zabijając zbira. Szukając miejsca do spania rozmawia ze swoim symbiontem, który sugeruje poszukać pomocy u ojca, który mieszka niedaleko. Eddie stanowczo odmawia. Wchodzi do hotelu, jednak zostaje zauważony przez policjantów. Dochodzi do walki, której chciał uniknąć. Symbiont rozstawia mundurowych po kątach i ucieka. Jeden z przechodniów robi zdjęcie Venomowi.
Nowy Jork. Peter Parker informowany jest przez kolegę w redakcji, że Venom znaleziony został w San Francisco, gdzie walczył z policją. Peter, od czasu paktu z nim, o nim nie słyszał (the Amazing Spider-Man #375). Decyduje się tam polecieć.
Następnego dnia. Eddie Brock spacerując parkiem dostrzega jak kilku facetów w garniturach zaczepia i bije bezdomnych. Interweniuje jako Venom. Tymczasem Spider-Man poszukuje symbiontycznego znajomego na ulicach San Francisco. Trafia do parku i jest świadkiem jak Venom z kimś walczy. Zakłada, że Venom znów zaczął krzywdzić niewinnych. Ten jednak szybko uświadamia Pająkowi, że się myli. Podczas ostrzału udaje się Venomowi uciec i Pająk znów musi go szukać.
Portland. O zajściu w parku w San Francisco dowiedział się emerytowany generał Orwell Taylor. Dzwoni do swojego oddziału. Szuka zemsty.
Eddie Brock maszeruje tunelami ściekowymi wraz z uratowanymi bezdomnymi. Część z nich chce ugościć Venoma, a część zdaje sobie sprawę kim jest i chce się go pozbyć. Decyzja jednak należy do rady. Dowiaduje się od nich, że zbirów nasłał na nich Roland Treece, który chce ich przegonić. Idąc dalej trafiają na olbrzymie zbroje sterowane przez zbirów pracujących dla wspomnianego biznesmena. Nazywają się Diggers. Chcą brutalnie rozprawić się z bezdomnymi, jednak symbiont pokrywa Eddiego i dochodzi do walki. Wraz z jednym z Diggerów spada głębiej pod ziemię. Ich oczom ukazuje się miasto. Wszystko wygląda jak za starych czasów. Eddie stwierdza, że cofnęli się w czasie.
Recenzja
Pierwsza część kultowej i zarazem pierwszej mini-serii z Venomem w roli tytułowej. Za scenariusz odpowiedzialny jest znany Pajęczym fanom David Michelinie a za stronę graficzną Mark Bagley. Jak widać takie duo nie może zrobić tego źle.
Znalazłem kilka rzeczy, które nie do końca mi odpowiadają. Zacznijmy od pojawienia się Spider-Mana. Czy naprawdę scenarzysta musiał go tu dodawać? Czy jego udział jest konieczny? Czy może dodano go z uwagi na niepewność co do sprzedaży samotnej przygody Venoma?
A skoro już przy nim jestem. To jak to jest, że Pająk przeszukał ogromne miasto i przypadkiem trafił na Venoma. Nie ukrywajmy San Fracisco nie jest małe i ma miliony mieszkańców (znacznie więcej, niż chociażby stolica Polski). Ja rozumiem, że przypadki/zrządzenia losu chodzą po ludziach, ale nie przesadzajmy. Tym bardziej, że, jak wiemy, Venom nie uaktywnia zmysłów Pająka, a zatem odnalezienie go nie powinno pójść Peterowi tak łatwo. Nie kupuję tego.
Kolejny mankament to olbrzymie roboty – Diggery, które przeczesują ścieki w poszukiwaniu bezdomnych, ale właściwie nigdy na nich nie trafili. No to podsumujmy: Pająk przeczesuje całe miasto, które ma miliony mieszkańców i w jeden dzień, bez problemu znajduje tego jednego – Venoma. Diggery przeczesują od dawna kanały w poszukiwaniu bezdomnych i jak dotąd ich nie znaleźli. Mało to wiarygodne.
Ostatni wątek do którego się przyczepię, to podróż w czasie. Spadli tak nisko, że przenieśli się w czasie? Serio? No to mam nadzieję, że DeMatteis ma na to jakieś sensowne wytłumaczenie.
Przejdźmy do pozytywów historii. Po pierwsze: nawiązanie do wydarzeń z Amazinga #375, gdzie ostatni raz widzieliśmy Venoma. Cały Origin Venoma został nam przypomniany na kilku kadrach, co też jest plusem, bo nowy czytelnik, nie znający Venoma (są tacy?) będzie miał okazję zaznajomić się pokrótce z najważniejszymi wątkami w życiu tego antybohatera.
Cała historia zapowiada się interesująco. Zeszyt czyta się z przyjemnością. Drobne mankamenty, o których wspomniałem wcześniej, nie rażą aż tak bardzo i nie urągają specjalnie mocno fabule.
Strona graficzna tego komiksu to majstersztyk. Venom w wykonaniu Bagley’a to zdecydowanie mój faworyt. Wygląda rewelacyjnie. Niektóre kadry aż nadają się na plakaty. Bardzo cieszę się, że to właśnie ten rysownik zajął się zilustrowaniem komiksu. To działa zdecydowanie na plus.
Czytało się przyjemnie zarówno pod względem fabuły jak i grafiki – przy niektórych kadrach można się zatrzymać i podziwiać talent rysownika. Jest to pierwszy numer z sześciu. Całe napięcie i główne wątki są dopiero budowane. Świetny debiut pierwszej mini-serii, gdzie Venom jest anty-bohaterem. Jak dla mnie 5 pajączków.
Ocena:
Autor: Spider-Nik