Spider-Man #2
Numer: Spider-Man #2
Tytuł: Torment, Part 2
Wydawnictwo: Marvel Comics 1990
Data wydania: Wrzesień 1990
Scenariusz: Tom DeFalco
Rysunki: Todd McFarlane
Tusz: Todd McFarlane
Kolory: Bob Sharen
Litery: Rick Parker
Okładka: Todd McFarlane
Redaktor: Jim Salicrup
Redaktor naczelny: Tom DeFalco
Wydawca: Stan Lee
Cena: $1.75
Przedruk PL: Mega Marvel #1
Przedruk PL 2: Spider-Man
Streszczenie
Lizard kontynuuje swój morderczy szał. Tymczasem Petera wytrąca z równowagi nagłówek gazety, która informuje o kolejnych morderstwach, gdzie znaleziono pomazany krwią napis „CNNR”. Bohater orientuje się, że może to dotyczyć Lizarda – Curta Connorsa. Decyduje się odnaleźć potwora. Nie wie, że tajemnicza wiedźma na to liczy przygotowując miksturę z jaszczurki i pająka. Siła mikstury popycha Pająka w stronę Lizarda. Dochodzi do konfrontacji, w której przeciwnik ze ślepą furią atakuje bohatera. Podczas walki Jaszczur dotyka pazurami skóry bohatera co sprawia, że jad w pazurach dostaje się do wewnątrz ciała i skutecznie utrudnia funkcjonowanie Spider-Manowi. Podczas walki przeciwnik zostaje przebity na wylot wystającą, złamaną belką. Po chwili, oszołomiony Peter dostrzega, że Lizard nie zginął, a zniknął.
Mary Jane w tym czasie decyduje się imprezować zamiast zamartwiać o swojego bohatera. Tymczasem trucizna coraz bardziej udziela się Spider-Manowi. Przypomina sobie jak Connors stał się potworem, jednak był wtedy bardziej ludzki i przede wszystkim rozmowny. Ten jest dziki i żądny krwi. Lizard jest już za jego plecami i przystępuje do ataku.
Recenzja
Druga część to już potyczka na całego między Spider-Manem, a Lizardem. Todd McFarlane nie zwalnia tempa i zachowuje poziom pomimo wysoko postawionej sobie poprzeczki.
Fabularnie i klimatycznie wciąż trzymamy mrok i brutalność opowieści. Wciąż podtrzymują wszystko czarne strony, które tylko na okoliczność pojawiania się Mary Jane stają się białe. Bardzo lubię rozmaite zabiegi mające uwydatnić pewne cechy danej historii. Wciąż trzymani jesteśmy w niepewności: kto stoi za opętaniem Lizarda i zarazem zatruciem Spider-Mana? Potęguje to tylko zainteresowanie historią i wymusza sięgnięcie po następny zeszyt. Zapewne i bez tego wielu to zrobi, zwłaszcza, że otrzymujemy brutalną walkę herosa i jego klasycznego przeciwnika w nowym, dzikim wydaniu.
Od strony graficznej Todd zaskoczył mnie w tym zeszycie szczególnie zabiegiem w jaki ubrał retrospekcje. Otóż nie otrzymujemy zwyczajnych kadrów, a obrazy otoczone są poplątanymi sieciami w jego wybitnie świetnym stylu. To w jaki sposób Spider-Man wystrzeliwuje swoje sieci to znak rozpoznawczy Todda i można się tutaj bardzo długo nad tym rozwodzić, ale wystarczy napisać, że wygląda to rewelacyjnie. Bardzo dobrze prezentuje się też Mary Jane, której to twarz jako jedynej postaci w całym komiksie mi nie przeszkadza.
Podsumujmy. Jak to mówią, zło i mrok przez cały rok. Wspomniałem już, że komiks trzyma poziom? To tak też zostanie z pajączkami. 5,5 pajączka.
Ocena:
Autor: Spider-Nik