Spider-Man #11
Numer: Spider-Man #11 (#167)
Tytuł: Marvel Tales
Wydawnictwo: Marvel Comics 2023
Data wydania: Październik 2023
Scenariusz: Dan Slott
Rysunki: Luciano Vecchio
Tusz: Luciano Vecchio
Kolory: Edgar Delgado
Litery: VC’s Joe Caramagna
Okładka: Mark Bagley i Edgar Delgado
Asystent redaktora: Lindsey Cohick i Mr Daniel, Tom Groneman
Redaktor: Nick Lowe i Ellie Pyle
Redaktor naczelny: C.B. Cebulski
Wydawca: Dan Buckley
Cena: $5.99
Przedruk PL: Brak
Streszczenie
Po walce z Electro, Spider-Man zatrzymuje Spider-Boya. Uważa, że czas zakończyć tą sytuację. Po przyklejeniu go do ściany żąda informacji począwszy od jego zdolności.
Spider-Boy tłumaczy Peterowi, że jego geny zostały podzielone z pająkiem. Może przyklejać się do ścian, ma proporcjonalną siłę pająka, a jego pajęczy zmysł działa inaczej. Wyczuwa po dotyku przedmiotu, czy ktoś jest w niebezpieczeństwie, a także potrafi zmieniać się w potwora, czego Peter był świadkiem. Posiada również dodatkowe oczy. Wszystko to zawdzięcza Madame Monstrosity. To właśnie Spider-Man uratował go z jej laboratorium, a następnie dostarczył do Daredevila, by ten nauczył go kontrolować swoje zdolności. Tygodnie później, dzięki treningom i medytacjom udało mu się zamknąć dodatkowe oczy, tak by były niewidoczne podczas gdy nie nosi maski. To samo tyczy się z jego kłami.
Peter kontynuuje przepytywanie dziecięcego Pająka. Ten opowiada mu jak od Fantastic Four otrzymał buty z niestabilnych molekuł, dzięki czemu może przyczepiać się do ścian bez ich zdejmowania. Przechodzi do opowieści, gdzie wraz z Peterem trafili do Murderworld, z którego wspólnymi siłami wydostali się po walce z androidami Arcade’a.
Peter podejrzewa, że nikt nie pamięta Spider-Boya, ponieważ ten został wymazany z egzystencji za pomocą magicznego sztyletu. Nie chce, by to się powtórzyło, dlatego nie chce, by dziecko było superbohaterem. Nagle przy użyciu web-fluid dissolver (rozpuszczacza sieci), chłopiec wydostaje się. Prosi Petera o jedną wspólną przygodę. Peter godzi się. Zanim jednak przechodzą dalej Spider-Boy opowiada o wspólnej walce z ulepszonym Big Wheel, gdzie ten uchronił przed śmiercią May. Przytacza jego słowa o ratowaniu każdego życia, po czym pyta, co się zmieniło. Peter tłumaczy, że po tym jak został pchnięty magicznym sztyletem, nagle znów miał wuja Bena i szczęśliwe życie. Wie, że musi być Spider-Manem, ale nie musi mieć młodego sprzymierzeńca. Spider-Boy może iść własną drogą.
Nagle Spider-Boy przypadkiem dotyka wywieszonego ubrania, co aktywizuje jego pajęczy zmysł. Wie, że jego wróg Gutterball chce dorwać właściciela tej koszulki. Przyznaje, że Spider-Man nie potrzebuje pomocnika, jednak to on potrzebuje Spider-Mana. Peter godzi się pomóc młodemu Pająkowi.
Recenzja
Wreszcie. Dobrnęliśmy do końca tej absurdalnie głupiej serii. Dan Slott sporo namieszał i co gorsza, na sam koniec miesza jeszcze bardziej.
Slott dał się poznać tym, jak wymyśla jakieś niestworzone historie, które niby miały miejsce w przeszłości, ale tak naprawdę nigdy na kartach komiksów. Tutaj kolejny tego przykład. Wciśnięty w magiczny sposób w historię Spider-Mana, Spider-Boy opowiada rzeczy, które nigdy wcześniej nie miały miejsca. Scenarzysta mógł posłużyć się tutaj istniejącymi przygodami, gdzie po prostu dodał by tego osobnika, ale Slott woli to zrobić w typowy dla siebie sposób.
Zacznijmy od najbardziej odpychającej rzeczy. Spider-Boy wspomina, że jest dziełem Madame Monstrosity, z rąk której Spider-Man go uratował. I teraz zagadka – kim jest ta kobieta? Otóż jej debiut możemy przeczytać w najnowszym the Amazing Spider-Man #31, w dodatkowej historii, którą również napisał, o zgrozo, Dan Slott. Nawiasem mówiąc, kobieta przypomina High Evolutionary, tyle, że na domową skalę. Mało to oryginalne.
To nie koniec nieoryginalnych momentów w tym zeszycie. Na tapet wchodzi kolejna: inaczej działający pajęczy zmysł. Otóż tutaj od razu zauważyłem podobieństwo do głównego bohatera filmu Niezniszczalny, gdzie David Dunn (Bruce Willis) wyczuwa ludzi w niebezpieczeństwie poprzez dotyk. Tyle, że tutaj weszło to na trochę wyższy poziom. Bailey dotknął schnącą, świeżo wypraną czyjąś koszulkę i poczuł, że ten ktoś jest w niebezpieczeństwie. W dodatku wie nawet kto za to odpowiada.
A skoro już przy tym niebezpieczeństwie jesteśmy. Okazuje się, że Spider-Boy ma swoją galerię wrogów. Zaczynamy od Gutterballa. Oczywiście nigdy o nim nie słyszeliśmy, bo jakby inaczej. Choć to musi być jakiś jego stary wróg. To samo tyczy się wspomnianego Killionaire Słabo to wygląda. Warto nadmienić, że czeka nas nowa seria: Spider-Boy autorstwa nikogo innego jak Dana Slotta…., czyli czeka nas masa tego typu historii.
To jeszcze nie koniec wypisywania non-sensów tego komiksu. Przejdźmy do powiązań nowego Pająka z magią. Otóż kilka numerów wcześniej poznaliśmy magiczny sztylet, który wymazuje Spider-Many z egzystencji. Tylko, że wymazuje chyba każdego inaczej, bo Petera usunął, ale przywrócił na chwilę w całkiem innej postaci – doktora, którego nie ukąsił napromieniowany pająk, któremu nigdy nie umarł wujek Ben – zupełnie inna wersja siebie samego. Wspomina ją, a zatem pamięta swoje odmienione na chwilę życie… Spider-Woman została wymazana, ale jakoś nikt nie miał problemu z przypomnieniem jej sobie. A z kolei Spider-Boy prawdopodobnie został dźgnięty i zniknął, został zapomniany, a gdy już powrócił, to wciąż nikt go nie pamięta…, a przy okazji również jego galerii wrogów. Kiedyś Quesada tłumacząc jedną sytuację w Marvelu (bodajże powrót zza grobu kogoś) powiedział, że to magia i nie muszą tego tłumaczyć. To idealnie odzwierciedla wymysły Dana Slotta, który tą maksymę zapewne wziął sobie mocno do serca.
Na ostatni numer tej serii zmienił się rysownik. Bagley pozostał twórcą okładki, a ołówek wewnątrz komiksu przejął Luciano Vecchio. Powiem tak, nie jest źle. Trochę brakuje mi dynamizmu, gdzie wszelki ruch jest na zasadzie stop-klatki. A z drugiej strony fajnie, że dobrze zaprezentowane są tła. Trzeba przyznać, że godne następstwo.
Na całe szczęście to już ostatni numer pisanej przez Dana Slotta serii wznowionej po latach. Nie da się ukryć, że to chyba najgorsze wznowienie z jakim miałem do czynienia. Jedenaście numerów, masa nieścisłości, niedopowiedzeń i zbyt wybujałej wyobraźni, która nie skleiła do kupy wątków fabuły, przez co jedno drugiemu potrafi zaprzeczać. Jak dla mnie to jeden marny pajączek. Właściwie sam nie wiem za co tak wysoka ocena. Powiedzmy, że dzięki rysunkom.
Ocena:
Autor: Spider-Nik