War of the Realms Strikeforce: The Land of Giants
Numer: War of the Realms Strikeforce: The Land of Giants
Tytuł: Brak
Wydawnictwo: Marvel Comics 2019
Data wydania: Lipiec 2019
Scenariusz: Tom Taylor
Rysunki: Jorge Molina
Tusz: Adriano Di Benedetto
Kolory: David Curiel
Litery: Joe Sabino
Okładka: Jorge Molina
Pomocnik redaktora: Sarah Brunstad
Redaktor: Wil Moss
Redaktor wykonawczy: Tom Brevoort
Redaktor naczelny: C.B. Cebulski
Naczelny dyrektor kreatywny: Joe Quesada
Wydawca: Dan Buckley
Producent wykonawczy: Alan Fine
Cena: $4.99
Przedruk PL: Brak
Streszczenie
Góra Avengers, biegun północny. Spider-Man przesiaduje na skale i przygląda się zorzy polarnej. Zastanawia się nad ostatnimi wydarzeniami. Niespodziewanie nastał koniec świata, a dokładniej inwazja mrocznych stworów na Ziemię. Widział śmierć ludzi, a teraz potrzebuje chwili dla siebie… lecz nie jest mu dane spędzić czas w samotności. Pojawia się Kapitan dzierżący w rękach Jarnbjorna – topór Thora. Steve mówi Pająkowi, żeby szedł za nim. Po chwili obaj docierają do pegaza. Cap wsiada na jego grzbiet, a po chwili Spidey do niego dołącza i z okrzykiem radości lecą, by odbyć naradę wojenną wewnątrz góry.
Podczas zebrania Kapitan Ameryka informuje, że ich zadaniem jest przejście przez Tęczowy Most wprost do krainy lodowych gigantów – Jotunheimu – i uratowanie Thora. W skład drużyny mają wejść Wolverine, Luke Cage, Iron Fist, Cap oraz Spider-Man. Bohaterowie udają się do zbrojowni, gdzie mogą uzbroić się w asgardzką broń. Pająk niezbyt jest za korzystaniem z broni, dlatego Cap wręcza mu tarczę. Wolverine żartobliwie wciska mu na głowę hełm. Gdy wszyscy są gotowi, Steve zwraca się do przebywającego w Asgardzie Daredevila, który obecnie tytułuje się Bogiem Nieznającym Strachu i dzierży miecz Heimdalla, którym otwiera Tęczowy Most. Dosiadająca pegazów drużyna Kapitana przelatuje przez most.
Jotunheim. Drużyna leci przed siebie, kierując się tam, skąd płynie rzeka krwi Lodowych Gigantów. Po chwili Wolverine i Spider-Man wyczuwają zagrożenie. Wystrzelona skądś strzała przebija pegaza Cage’a. Łucznicy wroga szykują się do kolejnego ataku. Logan leci w ich stronę, lecz jedna ze strzał sięga jego konia, zrzucając go z siodła. Herosi bez litości rzucają się na gigantów. Mieszkańcy Jotunheimu poznają dzierżoną przez ziemskich bohaterów broń. Podczas walki Pająk pyta Logana, co robi hełm, który mu dał. Wolverine żartuje, że to był najdurniejszy hełm, jaki widział i jego zadaniem jest chronić głowę Pająka. Rozczarowany, że jego sprzęt nie ma magicznych mocy, Spider-Man oznajmia, że lepiej było jak Logan był martwy.
Po pokonaniu wroga, widząc jak jedyny ocalały pegaz oddaje pokłon swoim martwym towarzyszom, ziemscy herosi postanawiają również oddać im cześć. Niespodziewanie okazuje się, że hełm Pająka pozwala mu rozumieć konie. Jego wierzchowiec, przezwany Buttercup, to tak naprawdę Królowa Arctorius, której Spider-Man mówi, że żałuje, że sprowadzili je do Jotunheimu. Niestety pozostali bohaterowie nie wiedzą o niczym i patrzą na Pająka jak na wariata, który rży niczym koń.
Herosi ruszają w drogę, by wyzwolić Thora z rąk wroga. Po drodze zauważają ciała martwych Lodowych Gigantów. Okazuje się, że Bóg Piorunów wpadł w szał bitewny i wzywa kolejnych gigantów, chcąc ich zabić. Giganci rzucają się na Thora, a Spider-Man i pozostali ruszają mu na pomoc. Walka trwa i trwa… Pająk ma wrażenie, że walczą godzinami lub nawet dniami. Podczas starcia gubi swój hełm, a Królowa Arctorius zostaje ranna. Logan podaje mu zgubę i Pająk słyszy prośbę pegaza, który chce, aby zabrali jej ciało do domu, by nie pozwolili jej zostać na tym lodowym pustkowiu. Ostatecznie herosi zabierają Królową na Ziemię i zakopują ją na Górze Avengers, po czym oddają jej hołd.
Recenzja
Trochę ten komiks był… dziwny. Bohaterowie ruszają w podróż do krainy Lodowych Gigantów, by uwolnić Thora. W skład drużyny wchodzi Kapitan Ameryka, Iron Fist, Luke Cage, Wolverine i oczywiście Spider-Man. Dobra, humor jest głównie w postaci interakcji Pająka z Loganem. Przyznam się, że ich rozmowy o hełmie lub nazywaniu konia wywołały uśmiech na mojej twarzy.
Ale wracając do samej fabuły… To, że nasi bohaterowie wyjdą z tego obronną ręką, było oczywiste jak jeden i jeden to dwa. Bo przecież nikt z nich nie zginie. Żeby było bardziej dramatycznie, przydałoby się, żeby ktoś zginął. A, no tak… giną przecież pegazy. Niby jest dramatycznie, zwłaszcza wtedy, jak dowiadujemy się, że wierzchowiec Pająka to Królowa Arctorius, która również ginie i ostatnim tchem prosi o zabranie jej ciała. Niby to magiczne stworzenie, ale widać, że jego śmierć w pewien sposób wpłynęła na naszych bohaterów. Pogrążyli się w smutku po stracie towarzysza.
Ostatecznie – bo jakże inaczej – herosi odnajdują Thora, u boku którego walczą z gigantami. Generalnie, no cóż, poza humorem i smutkiem wywołanym śmiercią pegazów, numer jest jakiś taki nijaki. Zbyt krwawo nie jest, dramatyzmu zbyt dużego tu też nie ma, wiadomo było, że Thor przeżyje, więc zaskoczenia też niebyło. Numer bardzo lekki, czytało się go bardzo szybko. Szkoda, że nie było najmniejszego chociaż „wow”. Jorge Molina bardzo ładnie zilustrował ten komiks i to też jest plus. Ocena: 3,5.
Ocena:
Autor: Dengar