Spider-Man, Punisher, Sabretooth: Designer Genes
Numer: Spider-Man, Punisher, Sabretooth: Designer Genes
Tytuł: Designer Genes
Wydawnictwo: Marvel Comics 1993
Data wydania: Czerwiec 1993
Scenariusz: Terry Kavanagh
Rysunki: Scott McDaniel
Tusz: Keith Williams
Kolory: Tom Smith
Litery: Joe Rosen
Okładka: Scott McDaniel, Keith Williams
Redaktor: Danny Fingeroth
Redaktor naczelny: Tom DeFalco
Wydawca: Dan Buckley
Cena: $8.95
Przedruk PL: Epic Collection: Amazing Spider-Man: Rzeź Maksymalna
Streszczenie
Nowy Jork. W laboratorium Uniwersytetu Empire State Peter Parker nieumyślnie powoduje mały wybuch. Po ugaszeniu pożaru odkrywa, że wszystkie zwierzęta w pomieszczeniu zostały brutalnie zabite. Parker wyrusza po krwawych śladach za sprawcą tego czynu, po drodze zmieniając swoje ubranie na strój Spider-Mana. Nie udaje mu się odnaleźć sprawcy. Bohater postanawia wrócić do laboratorium i za pomocą komputera poszukać jakiegoś tropu.
Grupa znana jako The Scorchers atakują bezdomnych, jednak nieoczekiwanie natrafiają na opór, ponieważ jednym z nich jest Punisher. Po krótkiej wymianie ognia Frankowi udaje się opanować sytuację. Nie jest to jednak jedyny problem w tych okolicach tego dnia. Wcześniej odkryto na wpół zjedzone zwłoki jednego z bezdomnych. Castle jest pewny, że sprawca tego czynu musiał uciec do kanałów i tam właśnie postanawia się udać. Nie wie jednak, że jego tropem podąża już Sabretooth, który podejrzewa, że wie, kim jest sprawca tych zbrodni i chce się z nim osobiście policzyć.
Na Bronxie w ukrytym pomieszczeniu pewien naukowiec eksperymentuje na zwierzętach.
Tymczasem Spider ląduje na dachu jednego z autobusów i wyciąga przez dach pewnego mężczyznę, ochroniarza w laboratorium, w którym pracuje jako Peter. Po krótkim przesłuchaniu Lynch przyznaje się, że dostał pieniądze od jakiegoś dziwaka za to, że umożliwił wejście do pomieszczenia ze zwierzętami pewnej kreaturze. Ukrywają się na Bronxie. Spider-Man dziękuje za przykładną współpracę.
Manhattan. Podczas wideokonferencji dwoje mężczyzn, pracodawca o imieniu Brandon i naukowiec, doktor Chambers dyskutują o ostatnim zajściu. Wiedzą, że Spider-Man depcze im po piętach. Mężczyzna sugeruje, by przenieść laboratorium.
Punisher przeszukuje kanały na swoim motorze. Jednak jedyne co znajduje, to kolejnych kręcących się tam bezdomnych, którzy wskazują mu gdzie udała się bestia.
Siedziba firmy Roxxon. Prezes tej instytucji rozmawia przez telefon z naukowcem z Bronxu, doktorem Greychestem. Ten, pomimo poślizgów, obiecuje wywiązać się ze swoich obowiązków.
Creed dociera do pewnego pomieszczenia w kanałach. Niespodziewanie, równocześnie do niego wpadają zarówno Spider-Man jak i Punisher. Po krótkiej chwili konsternacji Pająk i Pogromca wspólnie ruszają na Sabretootha. Szybkość przeciwnika i niesnaski pomiędzy bohaterami sprawiają, że dość wyraźnie zaczynają oni przegrywać. Ostatecznie Frank decyduje się na zawalenie tej części kanałów, jednak Creedowi udaje się uciec. Po wyjaśnieniu nieporozumień Punisher i Spider wspólnie postanawiają zapolować na przeciwnika. Ten jednak okazuje się nad wyraz sprytny i znów osiąga przewagę. Ochota do walki mija mu wtedy, gdy zostaje postrzelony przez Castle’a. Mimo to Sabretooth ucieka w stronę miejskiego ogrodu zoologicznego.
Miejskie Zoo. Sabretooth odpoczywa w towarzystwie zwierząt. Gdy bohaterowie próbują się do niego dostać, niespodziewanie zostają zaatakowani przez pilnujące Creeda lwy. Pomimo przeszkód, udaje im się pozbyć problemu bez zabicia jakiegokolwiek zwierzęcia. W chwili, gdy Punisher chce zastrzelić Victora, Spider powstrzymuje go. Creed informuje, że tym razem to nie on jest odpowiedzialny za zło, które dzieje się w mieście. Ma zamiar osobiście dorwać istotę, która sprowadziła podejrzenia na niego, gdyż wie, kim on jest. Sabretooth korzysta z chwili nieuwagi i znika. Wściekły Frank zrzuca winę za każdą kolejną ofiarę Creeda na Pająka i również odchodzi.
Trop podrzucony przez Victora kieruje jednak obu (choć niezależnie od siebie) do siedziby firmy Roxxon. Pierwszy szturm rozpoczyna Punisher. Atakuje doktora Chambersa żądając od niego informacji o Sabretooth. Słysząc co się dzieje, Pająk szybko dołącza do walki, by powstrzymać Franka. Po chwili obu herosów atakują uzbrojeni w lasery strażnicy. Spider wraz ze swoim towarzyszem ukrywają się w pewnym pomieszczeniu, które okazuje się być gabinetem prezesa firmy. Tam też wszystkie jego plany ostatecznie wychodzą na jaw. Zajmują się sprzdażą zmutowanych hybryd. Nagle na telebimie pojawia się doktor Greychester, który z dumą przedstawia im swoje ostatnie dzieło. W tym momencie z jednej z klatek wychodzi bestia, będąca wynikiem jego ostatnich eksperymentów. Okazuje się, że to jego brat, którego naukowiec uratował od śmierci na raka zmieniając w potwora. Stwór rzuca się na obu herosów, którzy, by móc go pokonać, muszą zacząć współpracować. Z trudem, ale jednak, udaje się zneutralizować zagrożenie pochodzące ze strony potwora. Dodatkowo Punisher łapie uciekającego prezesa Roxxonu. Pojamny chce by doktor zapłacił za to co zrobił ich bratu Mitchellowi
Nieco później. Peter i Frank lokalizują kryjówkę doktora Greychestera, lecz zastają tam tylko jego zwłoki i Sabretootha, który stwierdza, że właśnie skończył tu swoją robotę. Po chwili do budynku wpada policja i zanim Spider-Man się obejrzy, jest już w pomieszczeniu sam i znów musi się tłumaczyć z zastanej przez policję sytuacji.
Perezes Roxxon informuje swojego brata, Mitchella przywiązanego do aparatury, że jest badany, by wyciągnąć informacje jak pokonał raka. Ma nadzieję, że postępuje słusznie.
Recenzja
Mam swoisty problem z komiksami typu one-shot, ponieważ, w moich oczach, jeśli nie są one dodatkiem do jakiegoś większego eventu, to zazwyczaj są zwyczajnie zbyteczne. Tak jakby były to po prostu zbyt słabe historie, by umieścić je w comiesięcznych seriach o przygodach np. Spider-Mana czy Punishera, ale jednocześnie mogą przynieść jakieś zyski i głównie dlatego wydane w osobnym zeszycie. I moim zdaniem tak jest też tym razem. Oto bowiem dostajemy w swe ręce sześćdziesięciostronicową opowieść praktycznie o niczym, a dodatkowo wzbogaconą o taką ilość nonsensów, że aż głowa mała.
Z każdą kolejną stroną odnosiłem coraz większe wrażenie, że scenarzysta tej historii ma dość małe pojęcie o postaciach, których użył w komiksie. Jako iż wyznaję zasadę, że „Google prawdę ci powiedzą”, to poszperałem nieco i, ku mojemu zdziwieniu, okazało się, że Terry Kavanagh miał swój run w serii Web of Spider-Man. Kiedy jednak dowiedziałem się, że było to podczas niesławnej Clone Sagi, zdziwienie szybciutko ustąpiło (takie stare pryki jak ja, które pamiętają tą „epicką historię”, nawet wiedzą czemu).
Kolejna sprawa to sposób w jaki Spider wypowiada się o Sabretoothu. Najpierw widzimy, jak uznaje go za mordercę i obiecuje sobie, że złapie go i odda w ręce sprawiedliwości, a następnie nie tylko ratuje go sprzed kulki od Franka (ale to akurat typowe w zachowaniu Pajączka), to jeszcze dwukrotnie nawet nie rusza w pościg za uciekającym mordercą.
Natomiast rysunki Scotta McDaniela to typowy przykład jak może ewoluować styl rysownika na przestrzeni kilku lat. W chwili gdy piszę te słowa, jest on dość uznanym rysownikiem pracującym przy najlepszych tytułach, natomiast jego praca w tym one-shocie była taka, że początkowo zupełnie nie chciałem uwierzyć w to, że to ten sam człowiek. Na Punishera w jego wykonaniu niestety zupełnie nie dało się patrzeć, a jednolite, czerwone oczy Sabretootha to już był chyba jakiś żart (dodatkowa bura dla kolorysty).
Podsumowując, uważam, że Spider-Man, Punisher, Sabretooth: Designer Genes jest najzwyczajniej niczym więcej, jak dość rozwlekłym kawałkiem krwawej jatki. Taki typowy komiks do przeczytania w 20 minut, a następnie psioczenia na wyrzucone w błoto pieniądze. Nic więcej jak dwa pajączki nie mogę wystawić. Omijać z daleka ludzie! Omijać!
Ocena:
Autor: Lokus