Symbiote Spider-Man: Alien Reality #4
Numer: Symbiote Spider-Man: Alien Reality #4
Tytuł: Brak
Wydawnictwo: Marvel Comics 2020
Data wydania: Maj 2020
Scenariusz: Peter David
Rysunki: Greg Land
Tusz: Jay Leisten
Kolory: Frank D’Armata
Litery: Joe Sabino
Okładka: Greg Land
Asystent redaktora: Danny Khazem
Redaktor: Devin Lewis
Redaktor wykonawczy: Nick Lowe
Redaktor naczelny: C. B. Cebulski
Naczelny dyrektor kreatywny: Joe Quesada
Wydawca: Dan Buckley
Producent wykonawczy: Alan Fine
Cena: $3.99
Przedruk PL: Brak
Streszczenie
Spider-Man i Doctor Strange teleportują się na Antarktydę, jednak Peter nie godzi się na zostawienie Red Cat samej sobie. Bohaterowie niemal od razu wracają w okolice Sanctum, gdzie Natasha czeka na nich cała i zdrowa, tłumacząc, że jej ucieczka była podejrzanie łatwa. Jednocześnie zdradza, że podsłuchała, gdy Hobgoblin mówił o miejscu ukrycia Słowa Bożego. Jak się okazuje, jest ono ponoć przechowywane w Nightmare Realm, czyli królestwie jednego z najstarszych wrogów Doctora Strange’a.
Red Cat używa gazu usypiającego, oczywistą drogą do Wymiaru Koszmarów jest zaśnięcie. Spider-Man i Strange nie zdają sobie jednak sprawy, że Cat, usypiając ich, wcale nie miała dobrych intencji. Natychmiast po obezwładnieniu dwójki informuje o tym Hobgoblina.
Doctor Strange oraz Spider-Man udają się na „wycieczkę” po snach i koszmarach Parkera. Jak się wydaje, kontrolę nad świadomością Spider-Mana przejmuje raz on sam, a raz symbiont, gdyż w sekwencji koszmaru czarny strój miejscami wygląda jak Venom. Strange nie ukrywa fascynacji tym zjawiskiem, jednak mają oni inne rzeczy na głowie. Bohaterowie trafiają do redakcji „Daily Bugle”, gdzie zostają zaatakowani przez Deathloka, którym jest Jonah Jameson, następnie Spider-Man ponownie musi przeżyć śmierć Gwen Stacy (z Mary Jane jako Goblinem), która z oczywistych względów jest jednym z największych jego koszmarów.
Ostatecznie naprzeciw dwójce herosów wychodzi Daydream, córka Nightmare’a. Jej ojciec ma rzekomo ich oczekiwać. Gdy dochodzi do spotkania z królem Nightmare Realm, ten zdradza im, że wcale nie podoba mu się wizja trzymania tu księgi. Godzi się oddać ją Strange’owi…
Okazuje się, że księga jest fałszywa, co więcej, pierścień Strange’a dający mu choć namiastkę jego dawnych umiejętności zniknął za sprawą Red Cat, która w tym samym czasie rozmawia z Mordo i Goblinem. Mordo dopilnuje za sprawą swojej magii, aby bohaterowie nie obudzili się ze snu i pozostali uwięzieni w Nightmare Realm. Jednocześnie niszczy księgę ze Słowem Bożym, którą cały czas miał przy sobie…
Recenzja
Niestety ten numer jest najsłabszy z dotychczasowych. Dalej czyta się to jednak naprawdę dobrze.
Przede wszystkim jest tu trochę chaosu narracyjnego i twistów, które wcale jakimiś twistami nie są, bo każdy czytelnik powinien to przewidzieć. Po pierwsze, totalnie nie rozumiem już, kiedy władzę nad świadomością Petera ma on, a kiedy symbiont. Sekwencja koszmarów Spider-Mana jest dość mało kreatywna, ileż to razy widzieliśmy już śmierć Gwen. Zawsze jest ona bolesna, ale nie jest już innowacją. O fakcie, że Nightmare będzie próbował oszukać Strange’a, chyba wspominać nie muszę.
Przez „rok” spędzony na treningu magicznym Spider-Man ewidentnie przywiązał się do Red Cat i tej „wersji” Natashy, ale tak naprawdę jest ona tylko reskinem Black Cat, bo właściwie charakterologicznie jest taka sama jak Felicia. Obstawiam, że w ostatnim numerze, kiedy wróci „normalna” rzeczywistość, nasi bohaterowie prawdopodobnie stracą pamięć o tych wydarzeniach, bo aż dziwne, żeby w żadnym momencie w ich późniejszym życiu o tym nie wspominali.
Najbardziej zaskakującym momentem jest zdecydowanie sam koniec, gdzie Mordo niszczy magiczną księgę. Jak teraz cały ten bałagan zostanie odwrócony?
Spadek formy, ale historia dalej jest ciekawa, efektowna i szybko pędząca naprzód. Może aż za szybko. W finałowym numerze liczę na powrót do poziomu drugiego numeru.
Ocena:
Autor: Daniello