Symbiote Spider-Man: Alien Reality #2
Numer: Symbiote Spider-Man: Alien Reality #2
Tytuł: Brak
Wydawnictwo: Marvel Comics 2020
Data wydania: Marzec 2020
Scenariusz: Peter David
Rysunki: Greg Land
Tusz: Jay Leisten
Kolory: Frank D’Armata
Litery: Joe Sabino
Okładka: Greg Land
Asystent redaktora: Danny Khazem
Redaktor: Devin Lewis
Redaktor wykonawczy: Nick Lowe
Redaktor naczelny: C.B. Cebulski
Naczelny dyrektor kreatywny: Joe Quesada
Wydawca: Dan Buckley
Producent wykonawczy: Alan Fine
Cena: $3.99
Przedruk PL: Brak
Streszczenie
Spider-Man oraz Doktor Strange siedzą w jednej z nowojorskich restauracji, próbując poskładać „do kupy” ostatnie wydarzenia. Strange opowiada, że za wszystkim stoi księga „Słowa Bożego”, która daje jej posiadaczowi zdolność zmiany rzeczywistości wedle życzenia. Strange utracił ją po tym, jak tajemniczy osobnik wszedł na teren jego posesji, podszywając się pod reportera „Daily Bugle”. Musiał on być bardzo potężnym użytkownikiem magii, skoro udało mu się zamaskować swoją moc i wejść do domu Doktora.
Intruz obezwładnił Wonga, po czym doskonale wiedział, gdzie się udać i czego szukać. Najwyższy Mag nie zdołał powstrzymać go przed ucieczką, a po chwili został zaatakowany przez armię golemopodobnych kreatur (Mindless Ones) i wygnany z własnej rezydencji do już zmienionej rzeczywistości, gdzie odarty z mocy, korzysta z magicznego pierścienia, który daje mu przynajmniej minimalne magiczne możliwości.
Okazuje się, że Strange ma plan na to, jak przywrócić świat do normy. Zakłada on, że… to Spider-Man nauczy się magii ze Strangem jako nauczycielem, co wystarczy do pokonania Hobgoblina. Spider-Man niezbyt przychylnie zgadza się na ten pomysł, jednocześnie prosząc o chwilę dla siebie. Dzwoni do May, która, jak się okazuje, nie pamięta ich ostatnich sprzeczek i zaprasza Petera na herbatę.
Z wielkim zadowoleniem Parker udaje się na spotkanie. Ku jego ogromnemu zdziwieniu drzwi otwiera… Ben Parker! W tej rzeczywistości May i Ben Parkerowie szczęśliwie żyją sobie razem w Queens. Peter uściska Bena chyba najmocniej w życiu, po czym siadają do herbaty. Przeszczęśliwy Peter rozmyśla nad opcją pozostania w tej rzeczywistośći. Czy naprawdę może być ona aż tak zła? Na pewno nie dla May i Bena.
Sielanka nie trwa jednak długo, gdyż dom atakuje Hobgoblin, który użył zaklęcia tropiącego, aby znaleźć Spider-Mana. Tożsamość Petera Parkera już go nie uchroni. Symbiont pokrywa ciało superbohatera, ten każe swoim przybranym rodzicom uciekać. Walka nie trwa jednak długo. Spider-Man, mimo początkowej przewagi, nie jest w stanie powstrzymać magii Hobgoblina, która wysadza cały dom, a złoczyńca ucieka.
Z gruzów domu Parkerów superbohater wynosi martwe ciało May Parker przy okrzykach Bena, że to wina Spider-Mana/Petera, że May nie żyje. Załamany i wściekły Spider-Man z pomocą Black Widow ucieka policji i natychmiast wraca do Doktora Strange’a z prośbą, aby nauczył go wszystkiego, co potrafi. Sielanka tej rzeczywistości nagle zamieniła się w koszmar. Oryginalny świat musi więc zostać przywrócony.
Recenzja
Ależ się cieszę z kierunku, w którym poszła ta miniseria. Bardzo doceniam fakt, że nie próbuje udawać czegoś, czym nie jest, chce po prostu być dobrą zabawą i szaloną podróżą po alternatywnym świecie, nawet mimo tego, że wiemy, iż nic z tych wydarzeń nie będzie miało długofalowych skutków.
Nie przeszkadza to Peterowi Davidowi w żonglowaniu naszymi nastrojami przez cały numer. Dwa kadry, w których Peter ściska Bena za te wszystkie lata, które minęły mu bez niego, sprawiają, że robi się na sercu ciepło. Ale zakończenie… nie dość, że Peter widział tym razem śmierć May, to jeszcze wujek Ben, TEN wujek Ben, dla któego w ogóle przywdziewa ten kostium, krzyczał do niego z taką wielką nienawiścią, że to przez Spider-Mana zginęła „ta” May. Jak to się mówi po angielsku, ten numer jest po prostu „gut-wrenching” od początku do końca. Oczywiście nie jest idealnie.
Skoro osoba posiadająca potężną księgę ma taką moc, czy nie mogła po prostu wymazać Spider-Mana i Strange’a z tego świata? Strange wyjaśnia, że oczywiście, że mogła, ale, jak to z komiksowymi złoczyńcami bywa, ci wolą się „delektować” upokarzaniem swoich wrógów, co zwykle źle się dla nich kończy. Niestety taka troszkę bolesna klisza zaplątała się nam w tym rewelacyjnym numerze.
Opisałem piękno powyższych scen, jeśli chodzi o scenariusz. Rysunkowo mogło być zaś lepiej. Land super radzi sobie ze scenami akcji, moment ze Spider-Manem niosącą martwą May na rękach jest niesamowity, ale kadry ze zbliżeniami na twarze postaci, które mają wywołać emocje… no leżą. Wyraz twarzy Petera po ujrzeniu Bena jest groteskowy (jak większość twarzy u tego artysty). Pierwszy raz tak naprawdę szczerze żałuję, że tą serią nie zajmuje się ktoś inny, gdy pomyślę, jak rewelacyjnie ową scenę oddałaby na przykład Sara Pichelli (co udowodniła przy miniserii Spider-Men z 2012 roku). Aż serce mi się topi.
Poza tymi zarzutami i małymi zgrzytami numer wywołał we mnie prawdziwe emocje. A jestem zdania, że kiedy coś potrafi wywołać je we mnie i przełamuje obojętność, to jest warte wysokich ocen. Pięć i pół.
Ocena:
Autor: Daniello