Marvel Knights: Spider-Man #3
Numer: Marvel Knights: Spider-Man #3
Tytuł: 99 Problems… Three of Five
Wydawnictwo: Marvel Comics 2014
Data wydania: Luty 2014
Scenariusz: Matt Kindt
Rysunki: Marco Rudy
Tusz: Marco Rudy
Kolory: Val Staples
Litery: VC’s Clayton Cowles
Okładka: Marco Rudy & Val Staples
Redaktor: Tom Brennan
Starszy redaktor: Stephen Wacker
Redaktor naczelny: Axel Alonso
Naczelny dyrektor kreatywny: Joe Quesada
Wydawca: Dan Buckley
Producent wykonawczy: Alan Fine
Cena: $3.99
Przedruk PL: Brak
Streszczenie
Spider-Man jest w nie lada tarapatach po wypadnięciu z samolotu. Zanurzając się w głębi oceanu, trafia na pokład łodzi podwodnej, w której ulokowany jest gdzieś zegar odliczający do zera.
Spidey zostaje uwięziony przez Anę (Adriana Soria/Spider-Queen), które odurzyła go i najprawdopodobniej wykorzystała seksualnie, gdy był nieprzytomny. Jak we wcześniejszych spotkaniach Ana próbuje rozkochać w sobie Petera, ponieważ uważa, że są sobie przeznaczeni i powinni zostawić po sobie potomstwo. Kiedy Spider-Man uwalnia się z jej sideł, Ana oznajmia, że pozyskała już jego „esencję”, gdy doszło między nimi do zbliżenia. Zdruzgotany Spidey odchodzi, uznając, że woli walkę od takich chorych gierek.
Teraz przychodzi czas na Venoma i Carnage’a. Walka trwa dość długo, lecz Peter zauważa, że oba symbionty są jakieś rozkojarzone, zupełnie jakby nie chciały tu być. Po tej walce Parker trafia do pokoju ze Scarecrowem, rozpaczającym nad zabitymi krukami, oraz Tombstonem, znanym gangsterem. Ten drugi wyjawia mu, iż na świecie może być tylko jedna osoba, której wydaje się, że jest bohaterem wydarzeń, dlatego też on musi zginąć, aby Peter mógł kontynuować swoją podróż.
Peter przemierza jeden z korytarzy łodzi podwodnej; jest bliski zemdlenia. Otwiera właz, a w środku znajduje się przyczepiony do dziwnych aparatur Nitro. Opowiada on Spider-Manowi o swojej mocy, która jest jednocześnie jego największym utrapieniem – Nitro nie może zginąć, za każdym razem odradzając się. Pyta się, czy istnieją emocję, które są silniejsze od wyrzutów sumienia. Pająk proponuje mu pomoc w uporaniu sie z jego stanem. Nitro stwierdza, że nie można go naprawić, natomiast może on zrobić to ze Spider-Manem. Zegar wybija zero.
Następuje wielki wybuch…
Recenzja
Czytając trzeci numer miniserii dochodzę do wniosku, iż Mysterio miał rację. Wszystkie wydarzenia, które obserwujemy w komiksie, są spowodowane myślami Petera. Venom i Carnage pojawiają sie dokładnie w momencie, kiedy Spider-Man wspomina o jadzie (ang. venom) i o rzezi (ang. carnage). Autorzy starają się zmusić czytelników do głębszej analizy wydarzeń. Moim zdaniem to wielki plus tej serii.
Cały numer wypełniony jest narracją Petera, który wspomina sesję zdjęciową z weteranem II wojny światowej. Owa narracje nadaje bardzo ciekawy i rzadko spotykany efekt, kiedy możemy zobaczyć i uświadomić sobie, jak dużo łączy Spider-Mana i żołnierza walczącego na wojnie.
Cykl Marvel Knights był zawsze przeznaczony dla osób dorosłych. Numery były pełne przemocy i krwi. Tym razem Matt Kindt poszedł jeszcze dalej, choć zrobił to w dużo bardziej subtelny sposób. Na pierwszych stronach, kiedy widzimy Spider-Mana przywiązanego do krzesła przez Spider-Queen, możemy wywnioskować, iż nasz bohater został zgwałcony. Nie jest to pokazane bezpośrednio, lecz wypowiedź Spider-Queen jest dość oczywista. Jest to swojego rodzaju przełom, ponieważ temat gwałtu zawsze był traktowany przez scenarzystów z dystansem. Pokazuje to również role płci w dzisiejszym społeczeństwie, ponieważ kobieta nie jest na ogół płcią, która przychodzi do głowy, kiedy mówimy o takich zachowaniach. Spider-Man kojarzy mi się z komiksem ze stronami wypełnionymi akcją i humorem oraz w przypadku ważnych wydarzeń brutalnością, lecz nigdy z tematem aż tak poważnym. Kindtowi należą się gratulacje za łamanie schematów i stereotypów, co jest specjalnością serii Marvel Knights.
W pierwszych dwóch numerach zachwycałem się piękną, artystyczną kreską Marco Rudy’ego. Jednak kilkustronicowa walka Spider-Mana z Venomem oraz Carnagem nie jest porywająca, ponieważ trudno się przyzwyczaić do tego typu rysowania pojedynków. Na szczęście obaj panowie uzupełniają swoje braki, dzięki czemu, pomimo kilku potknięć, komiks czyta się szybko i chce się zajrzeć do następnego. Zakończenie buduje napięcie i mam nadzieję, że tętno tylko będzie rosło podczas lektury ostatnich dwóch numerów. Cztery pajączki.
Ocena:
Autor: Slendro