Marvel Knights: Spider-Man #9
Numer: Marvel Knights: Spider-Man #9
Tytuł: The Last Stand, Part One
Wydawnictwo: Marvel Comics 2005
Data wydania: Luty 2005
Scenariusz: Mark Millar
Rysunki: Terry Dodson
Tusz: Rachel Dodson
Kolory: Ian Hannin
Litery: Cory Petit
Okładka: Terry Dodson i Rachel Dodson
Asystent redaktora: Warren Simons
Redaktor: Axel Alonso
Redaktor naczelny: Joe Quesada
Wydawca: Dan Buckley
Cena: $2.99
Przedruk PL: brak
Streszczenie
Petera dręczą wspomnienia bliskich i przyjaciół, którzy zginęli. Wujek Ben, Gwen Stacy, Harry Osborn, Ben Reilly – to kilka osób, za których śmierć czuje się odpowiedzialny.
Następnego dnia Peter spotyka się z porywaczem. Okazuje się nim być Mac Gargan (Scorpion). Scorpion mówi Peterowi, że został wynajęty przez Normana Osborna, który wyjawił mu jego tożsamość i nakazał porwać ciocię May. Peter nie widzi w tym żadnego sensu. Gargan wyjawia mu więc kulisy pewnego światowego spisku wyjaśniającego pochodzenie super-łotrów. Bogaci i wpływowi ludzie należący do potężnych korporacji obawiali się super-bohaterów, dlatego zaczęli dużo inwestować w produkcję tzw. super-łotrów. Norman Osborn był ulubionym kontrahentem takich ludzi, dopóki nie stał się Zielonym Goblinem. Teraz w więzieniu zagraża ich interesom. Ludzie ci obawiają się, że Osborn wyjawi wszystko co wie, dlatego próbują go zlikwidować. Gargan mówi, że jedna taka próba miała już miejsce: Doktor Octopus, którego Spider-Man pokonał kilka tygodni temu, miał zabić właśnie Osborna. Sprawa jest prosta: albo Peter wydostanie Green Goblina z więzienia albo ciocia May zginie. Peter nie ma wyboru i zdaję sobie z tego sprawę.
Gargan wraca do domu, gdzie zauważa nieproszonego gościa. Symbiot Venoma przyszedł złożyć mu propozycję.
Recenzja
Znakomity numer. Po ośmiu komiksach z serii Marvel Knights wreszcie mam swego faworyta. Marvel Knights: Spider-Man #9 ponownie udowadnia, że wystarczy bardzo dobry scenariusz pozbawiony nawet scen akcji, aby zachwycić takich wybrednych fanów Spider-Mana jak ja.
Co oferuje nam ten numer ? Przede wszystkim ujawnienie całej intrygi, wraz z tożsamością porywacza cioci May. Jest nim Mac Gargan znany nam bardziej jako Scorpion. Nie spodziewałem się tego. Scorpion był przeciwnikiem Spider-Mana z drugiej półki, niebezpiecznym z powodu niezrównoważonej psychiki, ale nie bawiącym się w takie zagrywki. Sam Peter mówi w komiksie, że Scorpion to klasa B w jego rankingu przeciwników. Widocznie Millar chcę zrewolucjonizować image Gargana i uczynić go kimś znaczącym w uniwersum Spider-Mana.
Ponownie sprawcą całej intrygi uczyniono Normana Osborna aka Green Goblin. Uwielbiam, gdy scenarzyści angażują go w problemy, jakie spotykają Petera Parkera, pod warunkiem, że robią to z głową. Millar wywiązał się z tego znakomicie. Zrobił jednak coś nieoczekiwanego: choć Osborn stoi wysoko w hierarchii sprawców całego zamieszania, to nie jest pierwszoligowym graczem. Mam tu na myśli ludzi należących do międzynarodowego spisku skierowanego przeciwko super-bohaterom. Idea tego spisku (polegającego na produkcji super-łotrów) i cała jego otoczka brzmi świetnie i rozsądnie, szkoda tylko, że całkowicie nie znajduje pokrycia w rzeczywistości. Weźmy na przykład wrogów Spider-Mana. Który z nich jest wynikiem nakładów finansowych? Lizard, Sandman, Hydro-Man, Electro? Ich narodziny były przypadkiem, nie inwestycją finansową. Bardziej byłbym skłonny przyznać rację tezie, że ich powtarzające się ataki na Spider-Mana mają motyw pieniężny.
Mimo tej wątpliwości co do scenariusza, nie mogę odmówić wrażeń i emocji, jakich dostarczyła mi lektura tego komiksu (zwłaszcza biorąc pod uwagę koniec komiksu, czyżby szykowała nam się nowa wersja Venoma: Scorpio-Venom ?). 5 i 1/2 pajączka (czekam na komiks zasługujący na szósteczkę).
Ocena: