Marvel Knights: Spider-Man #20
Numer: Marvel Knights: Spider-Man #20
Tytuł: The Other: Evolve Or Die Part Five: Retreat
Wydawnictwo: Marvel Comics 2006
Data wydania: Styczeń 2006
Scenariusz: Reginald Hudlin
Rysunki: Pat Lee
Tusz: Dream Engine
Kolory: Dream Engine
Litery: VC’s Cory Petit
Okładka: Pat Lee
Redaktor: Joe Quesada
Cena: $2.99
Przedruk PL: Brak
Streszczenie
Kontynuacja wydarzeń z Friendly Neighborhood Spider-Man #2.
Latveria. Spider-Man z dwoma postaciami w starych zbrojach Iron Mana (MJ i May) włamują się do zamku Dooma. Okazuje się, że przybyli, by użyć maszyny czasu Dooma. Pojawiają się przed domem Parkerów, gdzie rodzice Petera zostawili go pod opieką Bena i May, zanim wyruszyli na misje, podczas której zginęli. Peter wybiega za nimi krzycząc, by zostali, jednak ci go nie słyszą. Chłopak wraca do środka i mówi, że mogą wracać.
W zamku atakują ich strażnicy Dooma. Choroba Spidey’a daje o sobie znać, a sytuację ratuje MJ w zbroi Iron Mana. Peter, odnosząc zbroje Starkowi mówi, że musi wziąć sobie urlop. Milioner proponuje, by pojechał do Vegas i pomieszkał w jego apartamencie.
W Vegas, gdzie Peter gra w karty, gdy jacyś superzłoczyńcy robią napad. Po pokonaniu ich, Spider-Man dostaje informację od jakiegoś człowieka, że ma dla niego idealne miejsce na odpoczynek.
Nowy Jork. Morlun mówi, że już czas na walkę i zaczyna szukać Spider-Mana, jednak nigdzie nie może go znaleźć. Peter i Mary Jane siedzą w pożyczonym od Starka kosmicznym podzie i oglądają Ziemię.
Kontynuacja wydarzeń w The Amazing Spider-Man #526.
Autor: Crov
Recenzje
Komentarz Crova:
Ten numer to już jest taki maksymalny zapychacz, że szkoda gadać. Zaczyna się od tego, że Spider-Man z Mary Jane i May włamują się do zamku Dooma, by przelecieć się w przeszłość. Po co? Cholera wie. Może dlatego, żeby Peter jeszcze bardziej się zdołował śmiercią wuja Bena i rodziców? Ach! Zapomniałbym dodać, że May i Mary Jane noszą stare zbroje Iron Mana (i mówiąc „stare” mam na myśli Iron Man Puszka Werszyn). Po powrocie oczywiście dramatyczne starcie ze strażnikami zamku Dooma. Potem Peter chce odpocząć w Vegas z żoną, a na końcu relaksuje się w kosmosie. Tymczasem Morlun już go szuka. Komiks ani nie jest ciekawy, ani zabawny, ani ekscytujący, ani nie wnosi nic do historii „The Other”, ani nie zachwyca rysunkami – wręcz przeciwnie. Rysunki Pata Lee są cały czas tak samo okropne i beznadziejne. Na koniec jeszcze powiem, że zastanawia mnie jedna rzecz. Dziwi mnie, że Peter nie ma „doła” z powodu wydarzeń z HoM. W ostatnim numerze owej mini-serii jest załamany i wiecznie zapłakany ze względu na to co stracił (wujka, Gwen, syna i tak dalej) a tu już jest wszystko dobrze. Myślałem, że „The Other” się dzieje jeszcze jakoś przed HoM ale MKSM #20 pokazuje, że tak nie jest. Najwyraźniej cały smutek Petera będzie pokazany tylko w miniserii „Son of M”…
Komentarz Dawidosa:
Zdecydowanie najgorsza część „The Other”, jaka się ukazała. Hudlin ma ten niemiły zwyczaj, że jak coś porządnie napisze, to w najbliższym czasie zetrze te przyjemne wrażenie. Dowodem ten numer MKSM. Typowy zapełniacz stron i czasu, nic, kompletnie nic ważnego tutaj się nie dzieje. Początek jest nawet brawurowy: Spider-Man i jego najbliżsi wkradają się do opuszczonego zamku Dr. Dooma w Latverii, aby skorzystać z maszyny czasu. Dość wzruszający sposób na spędzenie ostatnich chwil życia. Dalej jest jednak tylko gorzej. Ciocia May i MJ używające kombinezonów Starka do walki… śmiech na sali. Czemu Morlun nie potrafi wytropić Spider-Mana? Przecież w poprzednim numerze był w stanie podążyć za nim w głąb tropikalnej dżungli, a tutaj nie potrafi go nawet wyczuć. Nasuwa się pytanie, czy Peter nie powinien wynająć od Starka statku i zaszyć się w kosmosie przed Morlunem?
Komentarz Dengara:
Ojej…. Musze się tu rozpisywać Dno, dno i jeszcze raz dno Pająk, ciotka May i MJ (obie w starych zbrojach Irona) włamują się do zamku Dooma w Latverii… Boże, chała. Nie chce mi się pisać.
Komentarz Roacha:
Tragedia. Naciągnięte do granic możliwości.
Ocena: