Age of Ultron #10
Numer: Age of Ultron #10
Tytuł: Age of Ultron: Book Ten
Wydawnictwo: Marvel Comics 2013
Data wydania: Sierpień 2013
Scenariusz: Brian Michael Bendis
Rysunki: Alex Maleev, Bryan Hitch & Paul Neary, Butch Guice, Brandon Peterson, Carlos Pacheco & Roger Bonet & Tom Palmer, David Marquez, Joe Quesada
Tusz: Brandon Peterson & Roger Bonet
Kolory: Paul Mounts & Richard Isanove
Litery: VC’s Cory Petit
Okładka: Brandon Peterson
Pomocnik redaktora: Jake Thomas
Redaktor: Tom Brevoort & Lauren Sankovitch
Redaktor naczelny: Axel Alonso
Naczelny dyrektor kreatywny: Joe Quesada
Wydawca: Dan Buckley
Producent wykonawczy: Alan Fine
Cena okładkowa: $3.99
Przedruk PL: Brak
Streszczenie
Kilka miesięcy temu przed atakiem Ultrona. Nowy York. Niewidzialna Susan Richards podrzuca do laboratorium Henry’ego Pyma kopertę z nagraniem, na którym jego młodsza wersja ostrzega go przed nadejściem ery Ultrona i wyjaśnia, co należy zrobić, by zapobiec tej katastrofie.
Jakiś czas później oddział Avengers przeprowadza ofensywę na siedzibę Intelligencii z zamiarem uwolnienia porwanej Spider-Woman. Kiedy super-złoczyńcy zostają pokonani, z Iron Manem kontaktuje się Henry Pym. W międzyczasie znajdujący się w bazie nieaktywny robot (o nadanym kryptonimie Spaceknight), który przybył z kosmosu i rozbił się na Ziemi, włącza się. Okazuje się, że kieruje nim sztuczna inteligencja – Ultron. Henry ostrzega Starka, by jak najszybciej wgrał do programu Ultrona przesłany przez niego kod, który ma zadziałać jak koń trojański i unicestwić go na dobre. Podczas wybuchowej walki z Thorem robot zaczyna tracić powoli kontrolę. Avengers i Abigail Brand z agencji S.W.O.R.D. zaczynają desperacko atakować Ultrona, by nie dać mu ani sekundy wytchnienia pozwalającej na złamanie kodu. Ultron rozpoznaje w tej intrydze rękę swego „ojca”, Hanka Pyma i szczyci się, że od czasów swoich „narodzin” wprowadził liczne udoskonalenia do swego systemu i jest bliski rozpracowania kodu trojana. Kiedy szykuje się od odlotu, zapowiadając zmierzch ludzkiej rasy, nagle traci zasilanie i spada na ziemię jak kamień, a Thor roztrzaskuje jego powłokę na drobne kawałeczki. Henry Pym wyjawia, że kod zainstalowanego konia trojańskiego był tylko „przykrywką” – kiedy Ultron próbował go złamać, trojan uruchomił innego samoreplikującego wirusa zakamuflowanego w jego programie od lat. Stark pyta Pyma, skąd wiedział o powrocie Ultrona.
Obecnie. Invisible Woman i Wolverine, którzy odbyli podróż w czasie i swoją interwencją umożliwili pokonanie Ultrona, wracają do swoich czasów. Miasto tętni życiem i po apokalipsie nie ma śladu. Logan radzi Susan wracać do swoich dzieci. Kobieta z całego serca dziękuje mu za wszystko, co zrobił, by ocalić ich świat. Nagle wszechogarniająca fala szokowa przetacza się przez czas i przestrzeń, i przez chwilę wydaje się, że rzeczywistość rozpada się jak domek z kart zanim wszystko wraca do normy.
W wieży Avengers, debatujący Henry Pym, Iron Man i Beast dochodzą do wniosku, że kontinuum czasoprzestrzenne zostało w końcu przerwane, a podróże Wolverine’a były przysłowiową kroplą, która przelała czarę. Okazuje się, że „pęknięcia” nie pojawiły się tylko w ich wszechświecie, ale przeszły też na inne wymiary. W świecie Earth-1610 – Ultimate Universe – Spider-Man (Miles Morales) buja się na sieciach, kiedy pośród błyskawic przecinających zaciemnione niebo wyłania się Galactus z wymiaru, z którego pochodzi Peter Parker (Earth-616).
W laboratorium Iron Mana, Henry Pym zastanawia się, gdzie popełnił błąd, gdy tworzył Ultrona. Oświecenie przychodzi nagle i teraz naukowiec wie, co musi już zrobić. Tymczasem na orbicie ziemskiej zjawia się istota, zwana Angela, która poprzysięga zemstę na tych, którzy siłą ściągnęli ją do tego wymiaru.
Recenzja
Wielki finał! Ostateczna rozgrywka z Ultronem! Początek nowej ery Marvela! Po tak chwytliwych i jednoznacznych komentarzach można by było spodziewać się, że komiks, zamykający główną serię crossoveru Age of Ultron, otrzyma najwyższą notę z możliwych. Tak się jednak nie stało, gdyż mam parę zastrzeżeń co do „ciągłości” i jakości zaprezentowanego nam materiału. Chociaż końcowa ocena nie jest zła, bo jest to ulubiona przez uczniów wszystkich szkół i roczników „czwóreczka”, to jednak po zakończeniu tak epickiego wydarzenia spodziewałem się czegoś więcej.
Zacznijmy od zalet, bo taki mój zwyczaj, że wady zostawiam zazwyczaj na koniec. Niewątpliwie wielkim atutem tego numeru jest drobiazgowo zaplanowany i systematycznie realizowany plan unicestwienia Ultrona – intryga, która w zupełnie nowym świetle przedstawia wydarzenia ukazane w Avengers #12.1, zmieniając zakończenie tego komiksu i tworząc zupełnie nowy kanon. Mimo że upadek Ultrona jest przesądzony, batalia z nim trzyma nas w nieustannym napięciu i potrafi podtrzymać zainteresowanie czytelnika podczas lektury tych raptem kilku stron. Potem mamy wzruszający „powrót do domu” Wolverine’a i Invisible Woman, którzy po bardzo wielu perypetiach i trudnych przejściach znajdują ukojenie i szczęście w widoku tętniącego życiem Nowego Yorku. A dalej mamy to, na co czekają wszyscy czytelnicy nagłaśnianych w mediach crossoverów – wpływ jego zakończenia na panujące status quo. Okazuje się, że Marvel Comics ma chyba ochotę na częstszą interakcję oddalonych od siebie wymiarów/rzeczywistości i zaaplikowana tutaj „terapia szokowa”, której ogniwem jest wizyta pewnego niszczyciela światów w innym bardzo popularnym uniwersum, jest dowodem na to, że wydawnictwo nie ma nic przeciwko, by jeszcze bardziej się one zazębiały.
Dobra, po akapicie kipiącym od pochwał czas na wylanie kilku wiader pomyj. Przede wszystkim bardzo lekceważącym czytelnika posunięciem było zignorowanie losów superbohaterów uciemiężonych pod jarzmem Ultrona. Wątek osaczonej w przyszłości drużyny Kapitana Ameryki i Nicka Fury’ego został bezlitośnie przerwany, podobnie jak herosów, którzy pozostali w Savage Land, by stworzyć z tej krainy ostatni bastion ludzkości. Zdaję sobie sprawę, że przyszłość została ostatecznie zmieniona i Ultron nie przejął władzy, ale skoro zdecydowano się „pogrzebać” w czasoprzestrzeni, to można było chociaż pokusić się o jeden kadr ukazujący odczuwających te perturbacje nieszczęśników, żyjących pod reżimem Ultrona. Jakby tego było mało, nie raczono wspomnieć o tym, jak Henry Pym zapomniał o spotkaniu przybyszów z dalekiej przyszłości – jest jeszcze epilog tej historii (Age of Ultron #10A.I.), więc pewnie tam warto zajrzeć po uzupełniające odpowiedzi – niemniej jednak tak kluczowy wątek fabularny powinien znaleźć rozwiązanie w ostatnim numerze głównej serii. Jest jeszcze debiut zapożyczonej z uniwersum Spawna z Image Comics (to nie żarty!) pewnej postaci, co bardzo mocno zalatuje komercją. Jest to zagrywka w rodzaju: „popatrzcie, kupiliśmy prawa autorskie od jednego z twórców tej postaci (Neil Gaiman), który pokłócił się z jej drugim twórcą (Todd McFarlane). Ale z nas rekiny biznesu i marketingowcy pierwszej klasy”. Ja na to odpowiem: „nieźle, gratuluję mądrej głowy do interesów”, ale czemu czytelnika ma obchodzić pojawienie się kogoś z uniwersum, które jest mu zupełnie obce – mówię to z perspektywy osoby, która czyta przygody superherosów z jednego wydawnictwa, bo mimo szacunku dla innych wydawców komiksów, nie mam po prostu fizycznej możliwości śledzić losów superbohaterów z ich co miesięcznych publikacji. Czas na to nie pozwala i już. Dlatego wątpię, by starzy „wyjadacze Marvela” padli pod biurko z wrażenia na widok tej skądinąd atrakcyjnej wizualnie postaci. BTW: uniwersum, z którego się ona wywodzi, nosi teraz w kanonie miano Earth-TRN274.
Reasumując, świetna akcja, świetne rysunki, świetna intryga, świetny pomysł na szarpnięcie cuglami we wszechświecie Marvela. Z drugiej zaś niedomknięcie pewnych spraw i uczynienie z udanej transakcji biznesowej pseudoepickiego wydarzenia na miarę XXI wieku. Dlatego „tylko” 4 pajączki, a mogło być lepiej. Dużo lepiej.
Ocena:
Autor: Dawidos