Strange Tales #115
Numer: Strange Tales #115
Tytuł: The Sandman Strikes!
Wydawnictwo: Marvel Comics 1963
Data wydania: Grudzień 1963
Scenariusz: Stan Lee
Rysunki: Dick Ayers
Tusz: Dick Ayers
Kolory: Dick Ayers
Litery: Artie Simek
Okładka: Jack Kirby
Redaktor: Stan Lee
Cena: $0.12
Przedruk PL: Brak
Streszczenie
Reed Richards wzywa Human Torcha. Mr. Fantastic zleca mu zadanie – pochwycenie zbiegłego z więzienia Sandmana, z którym niedawno walczył Spider-Man (The Amazing Spider-Man #4). Radzi też, aby Torch odnalazł Spider-Mana i poprosił go o pomoc. Johnny Storm jest niechętny temu pomysłowi.
Po kilku godzinach poszukiwań Storm zauważa Sandmana na moście George’a Washingtona. Sandman wyśmiewa Torcha, nazywając go dzieciakiem, po czym wyskakuje przez barierkę mostu. Dzięki swojej przyczepności ciała ukrywa się pod powierzchnią mostu.
Torch zakłada kostium Spider-Mana i wyzywa na pojedynek Sandmana, korzystając z wieży TV Empire State Building. Sandman słyszy jego przekaz i pojawia się we wskazanym miejscu. Po odkryciu podstępu Storma, Sandman przedostaje się szybem windy do wnętrza budynku. Tam próbuje zaskoczyć Torcha, którego płomienie uruchamiają system spryskiwaczy wody. Choć Torch nie może rozpalić się, ciało Sandmana również traci swoje moce, zamieniając się w błoto, którego nie można ukształtować. Pozostaje tylko walka wręcz, którą wygrywa Torch, dzięki naukom otrzymanym od Thinga.
Na scenie pojawia się Spider-Man, który widzi jak Storm oddaje w ręce policjantów pokonanego Sandmana. „Wkrótce czy później to miasto stanie się zbyt małe dla Torcha i dla mnie” – komentuje Spider-Man.
Recenzja
Strange Tales to nazwa antologii komiksów wydawanych we wczesnych latach Marvela, która wprowadziła do jego uniwersum takie postaci jak Doctor Strange i Nick Fury. 115 numer tej serii komiksowej przyniósł ze sobą pierwszy pojedynek Human Torcha z Sandmanem. Mimo znikomego występu Spider-Mana zdecydowałem się na recenzję tego komiksu z dwóch powodów. Po pierwsze, to drugi występ w uniwersum Marvela Sandmana, super-łotra, którego ranga wzrosła w związku z jego obecnością w trzecim pełnometrażowym filmie o Spider-Manie. I po drugie, wydarzenia Strange Tales #115 prowadzą bezpośrednio do wydarzeń z komiksu Untold Tales of Spider-Man #3, w którym Kurt Busiek przedstawia ucieczkę Sandmana tuż po starciu z Human Torchem.
Sama historia nie ma nam wiele do zaoferowania. W przeciwieństwie do serii The Amazing Spider-Man, której komiksy w latach 60-tych przynosiły ze sobą przełomowe wydarzenia, 115 numer Strange Tales nie zapewni fanom Spider-Mana takich wrażeń jak początkowe numery TASM. Sandman jest świetnym przeciwnikiem, ale znacznie lepiej sprawdza się jako wróg Spider-Mana. Potwierdza się stara zasada, że każdy super-łotr najlepiej funkcjonuje w środowisku „wyznaczonego” mu superbohatera. Spidey okazał się też bardziej pomysłowy od Torcha, gdyż pokonał Sandmana za pomocą odkurzacza!, podczas gdy Torch załatwił „piaskowca”, korzystając ze spryskiwaczy wodnych.
Jak wspomniałem na początku recenzji występ Spider-Mana jest bardzo ograniczony. Spider-Man pojawia się dopiero pod koniec numeru, a dokładniej na dwóch kadrach ostatniej strony. Z obecnością Pająka wiąże się jednak interesująca scena – w środku komiksu Torch przebiera się w kostium Spider-Mana i zwabia w pułapkę Sandmana. Rzecz w tym, że wcześniej czytelnik nie wie o tym pomyśle członka FF, więc zostaje tym faktem mile zaskoczony. Sam dałem się na to nabrać, sądząc, że to prawdziwy Spider-Man pojawił się na scenie.
Sandman. Human Torch. Niewielki udział Spider-Mana. Średnie wrażenia. 3 pajączki. 1 pajączka dodałem za wspomniane wyżej zaskoczenie czytelnika.
Ocena:
Autor: Dawidos