Friendly Neighborhood Spider-Man #24
Numer: Friendly Neighborhood Spider-Man #24
Tytuł: One More Day, Part 2: The Other Side of Darkness
Wydawnictwo: Marvel Comics 2007
Data wydania: Listopad 2007
Scenariusz: J. Michael Straczynski
Rysunki: Joe Quesada
Tusz: Danny Miki
Kolory: Richard Isanove
Litery: Chris Eliopoulos
Okładka: Joe Quesada, Marko Djurdjevic
Redaktor: Axel Alonso
Redaktor naczelny: Joe Quesada
Cena: $3.99
Przedruk PL: Brak
Streszczenie
Kontynuacja wydarzeń z The Amazing Spider-Man #544.
Podczas, gdy May przenoszona jest do prywatnego pokoju, zrozpaczony Spider-Man udaje się po pomoc do Stephena Strange’a. Mistyk tłumaczy, że nikt nic nie może zrobić w sprawie jego cioci, po czym pokazuje mu „ręce śmierci”, relikt dzięki któremu Peter w tym samym czasie odwiedza równocześnie wielu swoich przyjaciół jak i wrogów, jednak wszędzie słyszy to samo: „Nic się nie da zrobić”. Kierowany chęcią zmiany przeszłości wykorzystuje chwilową nieobecność Strange’a, wymawia usłyszane wcześniej zaklęcie i za pomocą „rąk śmierci” przenosi się duchem do miejsca i czasu, w którym postrzelona została May (The Amazing Spider-Man #538).
Pająk widzi śpiącego snajpera. Próbuje go powstrzymać, jednak jego ciosy przelatują przez jego ciało. Dostrzega własną osobę idącą w stronę motelu, gdzie tymczasowo ukrywali się wraz z Mary Jane i May przed pościgiem. Próbuje ostrzec samego siebie przed tym, co za chwile się stanie, jednak bezskutecznie. Pojawiają się dziwne stworzenia, które atakują go. Peter kierowany chęcią zmiany biegu wydarzeń radzi sobie z potworami i wlatuje do mieszkania. Mimo usilnych starań nie udaje mu się zmienić losu i May zostaje postrzelona. Dziwaczne stworzenia wracają i atakują Pająka. W porę interweniuje Doktor Strange i zabiera Petera. Tłumaczy mu, że potwory, z którymi walczył to Nightwalkers, stworzenia zawieszone na krawędzi czasu i przestrzeni, których zadaniem jest zapobieganie ingerencji w przeznaczenie. Strange mówi, że musi uleczyć go w Sanktuarium, zanim wrócą do domu, a nie może ryzykować spotkania z samym sobą, dlatego muszą cofnąć się jeszcze bardziej w czasie.
W pokoju Sanktuarium Peter regeneruje się, podczas, gdy rozlega się pukanie do drzwi. Stephen wychodzi sprawdzić, kto to. Kilka minut później Pająk rozpoznaje głos gościa. Jest to on sam, który przyszedł prosić Doktora o pomoc (The Amazing Spider-Man Vol. 2 #42). Pająk ponownie chce się ostrzec, jednak nie może opuścić pokoju. Peter zaczyna myśleć o pogodzeniu się z tym, że nic nie może zrobić. Kilka chwil później wraz z Strangem wracają do miejsca, z którego wyruszyli. Peter jest zrozpaczony. Stephen mówi mu, że najlepsze, co może teraz zrobić, to być przy swojej cioci. Nieszczęśliwy Pająk siedzi przed pozornie opuszczonym sanktuarium. Nagle słyszy głos, który przypomina mu, że nic nie może poradzić na odejście May, a jego uwagę przykuwa pomarańczowy ptak. Nagle za jego plecami pojawia się mała dziewczynka, która mówi, że ona może to zmienić.
Kontynuacja wydarzeń w The Sensational Spider-Man #41.
Dodatki
Mary Jane Profile
Opis postaci Mary Jane.
All My Pasts Remembered!
Częściowy przedruk historii z The Amazing Spider-Man #259.
Inne
Szkice 4 stron.
Recenzja
Drugi numer crossoveru One More Day nareszcie coś wnosi do całości i popycha fabułę naprzód, ale zacznijmy od początku.
May wraca do prywatnego pokoju, gdzie będzie miała opiekę najlepszą z możliwych. Niby krok naprzód, a jednak wraca do punktu, z którego zaczynała. Pamiętamy, że dwa numery wcześniej w The Amazing Spider-Man #543 May była już w tego typu pokoju, tyle, że w innym szpitalu. Na szczęście zaraz po pierwszym kadrze akcja przenosi się na postać Spider-Mana. Wciąż nie wiemy, dlaczego Peter zrezygnował z czarnego stroju i niestety tu też tego się nie dowiemy. Tym razem, szukając pomocy dla swojej cioci, Pająk udaje się do Doktora Strange’a. Niezorientowani w historii tego mistyka dowiedzą się tu o niej pokrótce. J. M. Straczynski przedstawił nam go jako głos zdrowego rozsądku, którego ostatnio trochę zabrakło Peterowi.
Spodobał mi się pomysł z wieloma Spider-Manami w jednym czasie, a w wielu miejscach. To pozwoliło mu odwiedzić znajomych (tych dobrych i tych złych), którzy w jakiś sposób mogliby mu pomóc. Dzięki temu autor nie musiał przedstawiać osobnych historii, w których Pająk udaje się do każdego z osobna. Te jedne wielkie odwiedziny zajęły dwie strony i miały za zadanie powiedzieć jedno: Nikt nie może pomóc May. I tu równie dobrze Pająk mógłby dać sobie spokój, wrócić do szpitala i czuwać przy swojej cioci, jednakże decyduje się ingerować w przeszłość, by zmienić teraźniejszość. Na szczęście mu to nie wychodzi.
Przy tej całej „zabawie” w cofaniu się w czasie widzimy dziwaczne potwory nazywane Nightwalkers. Trochę mnie zaskoczyła obecność takich istot, a tym bardziej ich rola. Czy aby na pewno pojawienie się ich było konieczne, skoro Pająk i tak nie mógł nic zrobić?
Idąc dalej, bardzo spodobał mi się zabieg, jaki zastosował J. M. Straczynski. Wszyscy wiemy, że po One More Day ten świetny scenarzysta ma odejść od pisania Amazing Spider-Man, a owy crossover ma być jego wielkim dziełem, które zamknie niedokończone wątki, jakie gdzieś tam wcześniej rozpoczął. Tu zamyka wątek z The Amazing Spider-Man Vol. 2 #42. Z tego numeru wiemy, że Pająk udał się do Strange’a, by prosić o pomoc w znalezieniu sposobu na pokonanie Shade’a. Strange musiał pożegnać się z Pająkiem i powiedział, że może już nie wrócić. Dopiski autorów w owym Amazingu mówią, że to gdzie udaje się Stephen będzie można znaleźć w miniserii The Other Side of Darkness. Co interesujące, ta mini-seria nigdy się nie ukazała. Ciekawi mnie, czy był to w jakimś stopniu długofalowy plan, czy tylko pomysł na uzupełnienie powstałej niegdyś luki.
Tym sposobem dobrnęliśmy do ostatniej sceny ostatniego numeru serii Friendly Neighborhood Spider-Man. W chwili, gdy Peter już przyjął do wiadomości, że nic się nie da zrobić i pozostaje mu jedynie czekać, pojawia się pomarańczowy ptak i dziewczynka z informacją, na którą Peter tylko czekał. Czy tego ptaka już gdzieś nie było? Widzieliśmy już go w The Amazing Spider-Man #544. Czy to, aby na pewno zwykły (tyle, że pomarańczowy) ptak? Jeśli nie, to kim jest? No i kim jest ta dziewczynka? Na razie możemy się jedynie domyślać.
Przejdę teraz do strony graficznej komiksu. W całym numerze rysunki wyglądają znacznie lepiej niż w poprzedniej części One More Day. Mamy okazje zobaczyć sceny z The Amazing Spider-Man #538 i The Amazing Spider-Man Vol. 2 #42 w wykonaniu Joe Quesady i widać, że prezentują się bardzo dobrze, co wcale nie oznacza, że lepiej niż pierwotne wersje, za które odpowiedzialni byli Ron Garney i John Romita Jr. Kolejnym aspektem, na który warto zwrócić uwagę, są dymki, które stawały się przeźroczyste, gdy Peter był swego rodzaju duchem. Natomiast moc wypowiadanego zaklęcia została podkreślona za pomocą zmiany koloru i typu czcionki w dymku.
Nadszedł czas na podsumowanie. Mogę szczerze powiedzieć, że jest lepiej, znacznie lepiej. Jednak wciąż pozostaje pewien niedosyt i wrażenie, że to jeszcze nie to. Za nami połowa crossoveru. Drugą część One More Day będącą zarazem ostatnim numerem Friendly Neigborhood Spider-Mana oceniam na 4 pajączki.
Komentarz Dawidosa:
Czytając drugą część crossoveru One More Day upewniłem się, że Straczynski nie schodzi z drogi, którą kroczy od początku swojej kariery. Przyzwyczaił nas przecież do Spider-Mana, w którego życiu wielką rolę gra magia i mistycyzm. Wszystko to odnajdziemy w „magicznym komiksie”, jakim jest FNSM #24. A tam, gdzie magia, nie mogło zabraknąć Doktora Strange’a. Powiem szczerze, że ta postać została naprawdę dobrze przedstawiona, mogę powiedzieć, że jest głosem rozsądku w tej opowieści. Mimo wielkiej mocy i ogromnej wiedzy, potrafi pogodzić się z losem i nie chce igrać z naturalnym porządkiem wszechświata. Argumenty Doktora przypomniały mi opinię amerykańskich fanów z forum CBR, którzy chcieli, by Peter pogodził się z tym, co go spotkało i przestał się zadręczać. Twórcy upierają się jednak, przy charakterystyce Petera, który zawędruje na koniec wszechświata, by uratować ukochaną ciotkę May. Ciężko mnie jednak przekonać do nieustępliwości bohatera, którego w życiu nie raz spotykały wielkie tragedie, z którymi potrafił poradzić sobie po ludzku zgodnie z powiedzeniem „czas leczy rany”.
Bardzo podobało mi się charakterystyka złowieszczych Necrophagous Nighstalkers. Nie mam tu na myśli ich wyglądu, który jest niczego sobie, chodzi mi bardziej o ich funkcje, która polega na strzeżeniu porządku rzeczy, pilnowaniu podróżników w czasie i przestrzeni oraz zapobieganiu próbom zmiany przeznaczenia. W tak skonstruowanym, skomplikowanym wszechświecie Marvela musi przecież istnieć siła, która sprawuje nad wszystkim pieczę i czuwa nad ogólnym porządkiem.
Rewelacyjne jest zakończenie, które wykorzystuje pozornie nieistotny szczegół (pomarańczowego ptaka) z pierwszej strony Amazing Spider-Man #544. Tajemnicza osoba o wyglądzie niewinnej dziewczynki, z charakterystycznymi czerwonymi włosami, obiecująca realizację niemożliwego. Nic nam to nie mówi? Jestem na 99 % przekonany o tożsamości tej istoty. Przypomniała mi ona epizod z mojego życia. Otóż w liceum jedną z moich ulubionych lektur był Faust Johanna Wolfganga von Goethe. Motyw kuszenia, pakt z diabłem i losy głównego bohatera, który chciał wykroczyć poza ludzką egzystencję, zafascynowały mnie. Czy Peter będzie kolejnym Faustem? To może być ciekawe, ale niektórych czytelników, zwłaszcza zdeklarowanych przeciwników mistycyzmu lansowanego przez Straczynskiego, może odrzucić na kilometr.
Podsumowując, numer niby niczym nie zaskakuje. Jest wszystko to, czego się spodziewaliśmy: zdesperowany Peter, wizyta w Sanktuarium, udzielający mu pomocy Doktor Strange, podróż w czasie i przestrzeni, walka z dziwnymi kreaturami i spotkanie z tajemniczą istotą, która może odwrócić bieg wydarzeń. A jednak numer ma w sobie to „coś”, co każe nam przeczytać kolejną częśc, nawet jeśli jesteśmy przekonani, do jakiego smutnego końca zmierza historia One More Day. 4 pajączki.
Komentarz Deadpoola92:
Jestem świeżo po lekturze tego komiksu. Jest on dla mnie trochę pogmatwany, ale da się go zrozumieć. Dobrze, że akcja skupiła się głównie na postaci Spider-Mana. Wycieczka do domu Strange’a była moim zdaniem dobrym posunięciem. Strange trochę mnie jednak ostatnio rozczarowuje, mówi tyle mądrego (jego wykład na pożegnanie z Peterem był naprawdę głęboki), a z drugiej strony nic nie robi. Ma ogromną moc… nie chodzi mi o to, że od razu może uleczyć ciocię, ale sądzę, że może zrobić jakiś krok w tą stronę. Tak samo było z jego zachowaniem podczas Civil War. Miał moc, żeby to wszystko zakończyć, jednak wybrał drogę medytacji. Wtedy wszystko się waliło a on tego żałował. Tak samo będzie jak umrze May, też będzie żałował, że nie zrobił wszystkiego, co mógł. Wiem, że zachwianie linii czasu, nawet w najdelikatniejszy sposób, może wywołać katastrofę, jednak w świecie czarów, magii i Marvela już tyle razy robiło się coś takiego. Moim zdaniem Strange zna receptę jak ostrzec innych przed przyszłością, nie szkodząc nikomu. Może się boi tej wiedzy? Nie wiem.
Trzeba też wspomnieć o dziewczynce na końcu numeru. Kim ona jest? To jest chyba największa zagadka tego numeru. Mam nadzieję, że w kolejnym odcinku OMD dowiemy się więcej.Graficznie moim zdaniem jest w porządku. Rysunki jak najbardziej do mnie przemawiają i podoba mi się styl Quesady.
Podsumowując, Przyjazny Spider-Man otrzymuje 4 pajączki.
Komentarz Dengara:
Biorąc do ręki FNSM #24 dostajemy drugi numer One More Day. Już patrząc na okładkę, która jest moim zdaniem niepotrzebnie zaśmiecana owymi napisami, co psuje jej wygląd, możemy zauważyć, że gościem specjalnym będzie Sorcerer Supreme, czyli Doktor Strange. Można było się spodziewać, że Pająk postanowi poprosić o pomoc współczłonka Avengers, bo gdzie zawodzi medycyna, magia może wygrać. I tak oto Spider trafia do Sanctum Sanctorum, gdzie ma nadzieje odnaleźć pomoc dla May Parker. Jednak Strange nie tyle co nie chce, ale nie jest w stanie mu pomóc. Peter jednak uparcie szuka sposobu, co jest denerwujące. Czytelnicy zapewne pamiętają Clone Saga, kiedy to umarła podstawiona May i wtedy nie ubolewał aż nad to. Ironia? Oczywiście tutaj May umiera poniekąd z winy Petera, chociaż można to rozpatrywać na kilka sposobów. Brnąc dalej trafiamy na Necrophagous Nighstalkers, stworzenia pilnujące biegu wydarzeń, które miały już miejsce. Pomysł ciekawy, bo gdyby coś takiego nie istniało, pewnie Peter z łatwością uratowałby ciotkę. Ja także (tak jak i Dawidos) zwróciłem uwagę na motyw pomarańczowego ptaka, który pojawia się i na pierwszej stronie Amazing Spider-Man 544 jak i na pierwszej stronie FNSM 24. No i też tajemnicza dziewczynka, która wygląda na młodą MJ. Od razu na myśl przyszła mi ukochana Dantego, która miała oprowadzać go po piekle. Czyżby Peter miał ulec kuszeniu, aby odmienić los? I jaka będzie tego cena? Numer zbytnio nie wnosi wiele do historii, ale to zależy od tego, jak autor poprowadzi ją dalej. Rysunki oczywiście na ładnym i wysokim poziomie. Niestety oceniam na słabe 4.
Komentarz Paula095:
Jest lepiej! Tyle w skrócie mógłbym powiedzieć o drugim numerze One More Day, nie oznacza to jednak, że komiks jest jakiś wybitny, a jedynie co najwyżej dobry. Straczynski dalej przepełnia przygody Petera magizmem i mistycyzem, do których zdążyłem się już dawno przyzwyczaić. Tym razem robi to za sprawą ważnego gościa numeru Doctora Strange’a, który został tutaj świetnie przedstawiony jako wszechwiedzący, który jednak stara się nie nadużywać swojej wiedzy. W dodatku argumenty, które przedstawia Peterowi, aby ten pogodził się ze swym obecnym losem, są bardzo logiczne. W tym momencie Spider-Man, chcący za wszelką cenę uratować swą ciotkę, mimo dobrych rad Doktora, wydał mi się denerwujący. Przecież przeżył już w swym życiu wiele tragedii (śmierć Gwen, Scarlet Spidera, Jean DeWolff,,,) i powinien być teraz fizycznym i psychicznym twardzielem, a tak nie jest.
Na plus zasługuje pomysł z szybkim spytaniem o radę połowy speców z Universum Marvela, dzięki czemu uniknięto nudnych zapychaczy. Spodobał mi się też pomysł na Necrophagous Nighstalkers, choć wydaje mi się, że nie będzie on jakoś często poruszany ze względu na Exiles (postaci naprawiające rzeczywistości). Najważniejszą sceną numeru jest pojawienie się małej dziewczynki, która bez wątpienia będzie miała duży wpływ na dalszy rozwój historii. Zdecydowanie czuć od niej moce piekielne, byłem więc pewny, że to jest Mephisto, ale kiedy szukałem o nich jakiś danych, dowiedziałem się, że jest martwy. Jeśli okaże się, że to jednak On, historia będzie u mnie na wielkim minusie, bo jestem przeciwny przywracania innych do życia.
Rysunki są dalej dobre, a nawet lepsze od tych, które widziałem w poprzednim numerze. Tylko ta dziewczynka na ostatniej stronie, wydała mi się taka jakaś dziwna. Po słabym początku, wreszcie ukazano dobry poziom, niestety jeśli tajemnicza dziewczyna okaże się, tym kogo podejrzewam, to nie będę już z niecierpliwieniem wyczekiwał zakończenia. Na razie jednak wystawiam 4 pajączki (antyfani magii w świecie Spider-Mana, mogą odjąć jeden pajączek).
Komentarz Rządła:
Po dwóch numerach One More Day od razu można zauważyć, że emanuje od tego crossoveru niesamowity klimat magii. Zwłaszcza drugi numer magią jest po prostu przesiąknięty. Tylko czy to dobrze?
Nigdy nie byłem fanem wydarzeń magicznych czy super-hiper-fantastycznych w świecie Spider-Mana. Zwłaszcza, gdy przywracanie do życia pewnych postaci staje się monotonne. W OMD nie podoba mi się przede wszystkim zachowanie Petera. Powinien być twardym człowiekiem, zwłaszcza po tym, czego doświadczył w swoim życiu. Tymczasem tutaj nie potrafi pogodzić się ze śmiercią ciotki, tłumacząc to tym, że umrze przez jego błąd. Nie słucha Strange’a, który mu dobrze podpowiada, iż w życiu każdego człowieka przychodzi taki czas, kiedy musi odejść z tego świata. Tutaj postawa Petera powoli zaczyna trochę odbiegać od motta, którym się kieruje („Z wielką mocą idzie w parze wielka odpowiedzialność”) i powoli odpowiedzialność przekształca się w poświęcenie.
Jeżeli zostawić w spokoju postawę Petera, to komiks wydaje się być całkiem przyjemnym czytadłem. Trochę akcji nie zabrakło i czuć zdecydowanie większą dynamikę w porównaniu do poprzedniego numeru. Można powiedzieć, iż wreszcie coś się dzieje. Dochodzą do tego, według mnie, fantastyczne rysunki Quesady. Bardzo dobre wrażenie robi na mnie zwłaszcza Spider-Man w akcji, mimo pewnej koślawości.
Dla fanów magii i mistycyzmu OMD będzie zapewne wielkim wydarzeniem w życiu Petera Parkera, natomiast mnie do niego Straczynski i Quesada jeszcze nie przekonują. Czy uda im się to następnym razem? 3,5 pajączki.
Komentarz Sierpa:
Komiks wita nas okładką w stylu początków przygody wydawniczej Marvela – dużo rysunków i napisy informujące o tym, co dany zeszyt mieści w sobie. Mnie tego typu okładki nie odpowiadają, dlatego też bardziej podoba mi się wariant z MJ na białym tle. Okładka nie powinna zdradzać jakie przygody nas czekają podczas lektury, lecz jej zadaniem jest intrygować, zachęcać czytelników, ale jednym dobrym, dopracowanym obrazkiem. Historia z One More Day, Part 2 nie podoba mi się. Zero akcji i w zasadzie w żaden sposób nie posuwa jej dalej. Spider-Man puka od drzwi do drzwi i nie może znaleźć nikogo, kto potrafiłby mu pomóc. Tego to ja się domyślałem w momencie, gdy rozpoczęli ten crossover. Dopiero niespodziewane spotkanie małej dziewczynki na końcu daje jakieś nadzieje zarówno Pająkowi jak i czytelnikom. Ciekawe jest kadrowanie, gdy to Spider-Man wędruje w czasie i przestrzeni i szuka pomocy u różnych wojowników. Suma sumarum wynudziłem się przy tym komiksie. Nie podoba mi się, uważam, że mogli go dużo bardziej dopracować. Nie zrozumcie mnie źle, nie uważam, że komiks jest interesujący, gdy jest jakaś super-mega walka między dwoma superwojownikami. Wielu już scenarzystów udowodniło, że komiks może być ciekawy, dzięki samym rozmowom, rozkręcającym dane wątki, ale tu nic się nie rozkręciło. Może wykorzystują ten sposób – żeby zrobić większe boom trzeba najpierw trochę wszystko przyciszyć. Mam nadzieję, że Straczynski zaskoczy nas w następnych numerach i udowodni, że jednak crossover One More Day wart jest więcej niż tylko parę groszy. Ocena 2,5 pajączka.
Ocena:
Autor: Spider-Nik