Ultimate Spider-Man #84
Numer: Ultimate Spider-Man #84
Tytuł: Warriors, Part 6
Wydawnictwo: Marvel Comics 2005
Data wydania: Grudzień 2005
Scenariusz: Brian Michael Bendis
Rysunki: Mark Bagley
Tusz: Scott Hanna
Kolory: J.D. Smith
Litery: Chris Eliopoulos
Okładka: Mark Bagley
Asystent redaktora: John Barber & Nicole Wiley
Redaktor: Ralph Macchio
Redaktor naczelny: Joe Quesada
Wydawca: Dan Buckley
Cena: $2.50
Przedruk PL: Ultimate Spider-Man, Tom 7
Streszczenie
Hammerhead składa propozycję Elektrze. W zamian za dwa razy wyższą stawkę, niż oferował jej Kingpin, zgadza się ona stanąć po stronie H. Black Cat, korzystając z okazji, oferuje swoje usługi „Twardogłowemu”, jako że pragnienie dorwania Wilsona Fiska przewyższa sympatię żywioną do Spidey’a.
Rozpoczyna się walka, prawie że każdy na każdego. Spider-Man postanawia położyć temu kres i unieruchamia całą wiarę grubą warstwą sieci, a następnie zabiera Montanie komórkę i dzwoni do kapitan Jeanne De Wolfe z prośbą o wsparcie. Moon Knight z wyrzutem krzyczy w jego stronę, że losy całego miasta zależą od wydarzeń mających miejsce w domu Hammerheada, co Pająk ignoruje i w ramach riposty posyła kiepski żart. W międzyczasie Elektra uwalnia się z pajęczyny, Black Cat i Moon Knight również.
Elektra rzuca się na Spider-Mana, ten ląduje tuż pod lufą Hammerheada, lecz okazuje się, że magazynek jest pusty. Moon Knight dekoncentruje się przyjazdem policji, co przypłaca dźgnięciem przez sztylet Elektry. Pająk rusza mu na ratunek i odciąga zabójczynię, a Hammerhead zdejmuję maskę Knighta i robi zdjęcie jego twarzy aparatem w telefonie. Black Cat salwuje się ucieczką.
Walka Pająk-Elektra robi się coraz bardziej zacięta. Ona wpada we wściekłość i spuszcza Pająkowi okrutne baty, po czym wykopuje go przez okno. Spider-Man ląduje na dachu radiowozu.
Recenzja
Lekka przesada, tyle powiem.
Komiks jest troszkę za bardzo infantylny na mój gust, to raz, niewiele się w nim dzieje, to dwa. Negocjacje Hammerheada wyglądają na żywcem wyjęte z kiepskich filmów gangsterskich lat 30. – mający przystąpić do walki „warriorzy” ustawiają się w kółeczku, a pan, wokół którego kręci się cała impreza, spokojnie, po kolei, kupuje sobie co ciekawsze pozycje z obozu przeciwnika, podczas gdy cała reszta stoi i czeka na sygnał „skończyłem negocjacje z waszymi, jestem silniejszy, możemy zacząć się bić”. Może i takie rozmowy uszłyby w tłoku, ale W CZASIE WALKI i tak wyglądają drętwo i dłużą się niemiłosiernie.
Sceny walki również nie powalają na kolana. Co gorsza, nie są nazbyt czytelne. Dziwi początkowa bierność Moon Knighta – siedzi pod sufitem jak pierwszy lepszy Batman i gapi się jak sroka w gnat. Na szczęście później jest jednym z jaśniejszych punktów bijatyki (i to nie tylko przez kolor stroju), więc można mu wybaczyć tamten chwilowy zastój. Niestety przez takie zachowanie jego faktyczne intencje stają się niejasne – czego on właściwie chce i z kim walczy? Pomimo zapowiedzi z wcześniejszych numerów, walczy przeciw Pająkowi, mimo tego, że ten tłucze Elektrę, którą chwilkę wcześniej kupił Hammerhead, po którego Moon Knight tu przyszedł! Zobaczymy, może wyjaśni się za miesiąc.
Co do rozmowy telefonicznej z policją – humor Parkera ewidentnie przestaje śmieszyć. A epizod z obklejeniem wszystkich pajęczyną pozostawię bez komentarza. Albo i nie–- postawię pytanie: jakim cudem podczas rozmowy telefonicznej wszyscy posłusznie dyndali z sufitu, a gdy Elektra się uwolniła, cała reszta postanowiła pójść w jej ślady, co nie sprawiło im już większych trudności?
Ok, tyle z wad. Zalety to: A) pod koniec numeru Black Cat zaczyna przejmować się losem Spider-Mana (miła odmiana po początkowym przekupstwie); B) Elektra vs Moon Knight + Hammerhead z aparatem; C) ucieczka Black Cat (ależ z niej…); D) wściekła Elektra i efektowny wypad Parkera przez okno. Niestety, w ogólnym podsumowaniu numer wypada raczej blado, zobaczymy, czy sprawdzą się zapowiedzi Bendisa o „szokującej” konkluzji za 3 tygodnie. Dotychczasowa tendencja spadkowa ocen nie wróży najlepiej…
Ocena:
Autor: Roach a/k/a eRo