Ultimate Spider-Man #70
Numer: Ultimate Spider-Man #70
Tytuł: Strange, Part 1
Wydawnictwo: Marvel Comics 2005
Data wydania: Luty 2005
Scenariusz: Brian Michael Bendis
Rysunki: Mark Bagley
Tusz: Scott Hanna
Kolory: J.D. Smith
Litery: Chris Eliopoulos
Okładka: Mark Bagley
Asystent redaktora: Nick Lowe
Redaktor: Ralph Macchio
Redaktor naczelny: Joe Quesada
Wydawca: Dan Buckley
Cena: $2.25
Przedruk PL: Ultimate Spider-Man, Tom 6
Streszczenie
Peter zaprasza MJ na kolację do restauracji Tavern On The Green. Podczas posiłku dziewczyna zauważa, że Parker jest czymś poddenerwowany i nad czymś myśli. Pod jej wpływem Peter decyduje się powiedzieć MJ, o czym tak rozmyśla. Oczywiście wszystko ma związek ze Spider-Manem i śmiercią Gwen, o którą Peter cały czas obwinia samego siebie, przez co ból sprawia mu nawet patrzenie na jej puste biurko w klasie.
Parker zaczyna swoją opowieść: jako Spider-Man trafia na pojedynek Ultimates (Captain America, Iron Man, Hawkeye, Black Widow, Wasp) z pół-człowiekiem pół-robotem (Deathlok/Luther Manning) i pomaga im, jednak nie słyszy za to żadnych miłych słów. Jako Peter dostaje zadanie od Jonaha Jamesona, by wraz z Benem Urichem napisał coś o Dr. Strange nazywanym „Czarodziejem z Gwiazd”. Jest on synem Stephena Strange’a Sr., mistrza sztuk mistycznych, który zaginął w tajemniczych okolicznościach 20 lat temu.
Na miejscu reporterzy zostają poinformowani przez służącego doktora, Wonga, że Strange nie może ich przyjąć. Nagle pajęczy zmysł Petera zaczyna się odzywać. Urich akurat odjeżdża taksówką, a on sam przebiera się w kostium Pająka i wchodzi do posiadłości Stephena Strange’a Jr. Na miejscu widzi, że Wong atakuje swojego pana, a przynajmniej tak mu się wydaje. Po chwili Spider-Mana ogarnia ciemność.
Peter przerywa swoją opowieść. MJ chce usłyszeć, co wydarzyło się dalej. Parker odpowiada, że nie pamięta. Dziewczyna śmieje się, że nadal nie wie, iż się nie wybudził. Nagle jej skóra całkowicie blednie, a Parkera ktoś zaczyna ciągnąć za ubranie. Peter odwraca się i widzi wujka Bena, Gwen, swoich przyjaciół i wrogów. Demoniczna MJ oznajmia mu, że śni właśnie koszmar, z którego nigdy się nie obudzi.
Recenzja
Pierwsza strona i bomba rysunek MJ. Za to lubię Bagley’a, bo jak już narysuje Rudą, to tak, że szczęka opada. Kolejne strony to w zasadzie nie komiks, a historyjka obrazkowa. Nie chcę tutaj doszukiwać się różnic między tymi dwoma środkami przekazu, ale jest to ciekawy zabieg. Inny i to nadaje komiksowi pewnego rodzaju egzotyki.
Jeśli chodzi o samą historię, to jest nędzna. Liczyłem na dobrą jatkę na spotkaniu Pająka z Ultimates, a tu co? 2 strony radości! Albo wątek z Dr Strangem – czemu opisali historię jego ojca? Wszystko jest podane czarno na białym w Ultimate Marvel Team-Up #12 i #13. Historia niby tajemnicza, a jednak jakoś nie trzyma w napięciu, tym bardziej że przygotowana tylko na dwa zeszyty. Zauważyłem, że jak Bendis robi krótkie historyjki w uniwersum Ultimate, to są to straszne zapychacze.
Chciałbym poczytać coś nowego, ekscytującego. Opowieść Strange mogłaby mieć miejsce równie dobrze w 156 numerze Ultimate Pająka. Co mi się podoba, to (akurat jest to niedostrzegalne w tym zeszycie), że Doktor Strange nadal jest początkującym, dopiero się uczy i często coś mu nie wychodzi. W normalnym Uniwersum koleś jest wszechwiedzącym czarownikiem, jednym z „większych” świata Marvela. Miła dla oka jest taka zmiana w postaci. Ogólnie to numer nic nie wniósł nowego, jest średni i całkowicie mnie nie ujął.
Ocena: