Ultimate Spider-Man #69
Numer: Ultimate Spider-Man #69
Tytuł: Meet Me
Wydawnictwo: Marvel Comics 2005
Data wydania: Styczeń 2005
Scenariusz: Brian Michael Bendis
Rysunki: Mark Bagley
Tusz: Scott Hanna
Kolory: J.D. Smith & Chris Sotomayor
Litery: Chris Eliopoulos
Okładka: Mark Bagley
Asystent redaktora: Nick Lowe
Redaktor: Ralph Macchio
Redaktor naczelny: Joe Quesada
Wydawca: Dan Buckley
Cena: $2.25
Przedruk PL: Ultimate Spider-Man, Tom 6
Streszczenie
Płonący Johnny próbuje się tłumaczyć, ale jest to bezcelowe, ponieważ większość ludzi ucieka w panice. Peter i Mary Jane usiłują dodzwonić się do Liz na komórkę, żeby powiedzieć jej, iż wszystko jest w porządku. Po powrocie do Budynku Baxtera smutny Storm wyjawia siostrze, że nie może już wrócić do szkoły.
Na drugi dzień w szkole Human Torch mówi, że odchodzi ze szkoły i wyjaśnia, co stało się ubiegłego wieczoru. Rozmawia z Parkerem i MJ, ale jest zawiedziony, że nie może zobaczyć się z Liz Allen, z której Flash i inni nabijają się z powodu zainteresowania „gorącym” chłopakiem. Odchodząc, podaje czas i miejsce, gdzie chciałby spotkać się z dziewczyną. MJ wie, że Liz się nie pojawi, bo ma fobie przed supermocami. Sugeruje Peterowi, aby poszedł tam jako Spider-Man i porozmawiał z Johnnym. Parker się zgadza.
Andru Park. Podczas „przypadkowej” rozmowy o życiu z supermocami Spider-Man i Human Torch zauważają w pobliżu płonący budynek, w którym uwięzieni są ludzie. Ruszają na ratunek. Pająk ratuje dziecko i jego opiekunkę, gdy Johnny przenosi większość płomieni z dala od zabudowań. Kiedy bohaterowie wracają do parku, drogę zastępują im próbujący ich pojmać policjanci, ale Spidey i Torch uciekają.
Na dachu jednego z domów Johnny jest zdumiony tym, że policja zamiast im podziękować, chciała ich pojmać. Peter przedstawia mu swoją perspektywę na to zdarzenie. Dodaje, że strata dziewczyny i ulubionej skórzanej kurtki przez Torcha to zapłata za bycie superbohaterem, ale to całe poświęcenie jest tego warte. Storm dziękuje mu za wszystko i zaprasza go, gdy jego drużyna ujawni się publicznie.
Recenzja
Trochę gorzej niż poprzednio, ale poziom zachowany. Nie ma się co rozpisywać nad poszczególnymi zachowaniami i reakcjami bohaterów, bo wszystkie są świetne – i przy ognisku, i w Baxter Building, i w szkole (z dowcipnym Flashem włącznie). Mi osobiście zrobiło się żal zarówno Liz, jak i Johnny’ego, bo koniec końców nic co się wydarzyło nie było z ich winy. A Human Torch chyba po raz pierwszy, jak go widzę, wydał się być niezadowolony z faktu posiadania supermocy.
Co się tyczy zasugerowanej przez Mary Jane rozmowy Spidey’a (który oczywiście nie miał już nigdy, przenigdy zakładać stroju!) ze Stormem to… średnio mi się widziała, podobnie jak rozmowa z niejakim Geldoffem jakieś blisko 30 numerów wcześniej (nie mam pojęcia skąd to skojarzenie). Dlaczego? Bo mimo tego, że doskonale zdaję sobie sprawę, że zważywszy na okoliczności, rozmowa ta powinna mniej więcej tak wyglądać, to jednakże jej szablonowość trochę za mocno rzuca mi się w oczy.
Team-up Spider-Mana z Torchem to miłe następstwo tej pogawędki, przyzwoicie podnosi poziom zadowolenia czytelnika. A rozwiązanie akcji? Takie w kit, co tu dużo mówić. Mogło być lepiej, mogło być gorzej, grunt, że jest z sensem.
Ocena:
Autor: Roach a/k/a eRo