Ultimate Spider-Man #40
Numer: Ultimate Spider-Man #40
Tytuł: Average Bear
Wydawnictwo: Marvel Comics 2003
Data wydania: Lipiec 2003
Scenariusz: Brian Michael Bendis
Rysunki: Mark Bagley
Tusz: Art Thibert
Kolory: Transparency Digital
Litery: Chris Eliopoulos
Okładka: Mark Bagley
Asystent redaktora: Nick Lowe & Stephanie Moore
Pomocnik redaktora: Brian Smith & C.B. Cebulski
Redaktor: Ralph Macchio
Redaktor naczelny: Joe Quesada
Wydawca: Bill Jemas
Cena: $2.25
Przedruk PL: Ultimate Spider-Man, Tom 4
Streszczenie
Peter w sklepie sportowym szuka czegoś, co mogłoby mu zastąpić utracony kostium. Niestety niczego takiego nie znajduje. Następnie udaje się do szkoły, gdzie na lekcji MJ pokazuje mu notkę w zeszycie, pytając się co się dzieje. Wymianę notatek przerywa im nauczycielka.
Na przerwie chłopak dzwoni do Korporacji Zapaśników Full Force, chcąc się dowiedzieć, skąd może załatwić sobie nowy kostium. Znów niczego nie załatwia. Po rozmowie telefonicznej chce z nim porozmawiać Flash, jednak Peter ignoruje go i odchodzi.
W wąskiej uliczce młoda kobieta ścigana jest przez grupkę zbirów, których powstrzymuje Spider-Man w prowizorycznym kostiumie. Po powrocie do domu chłopak denerwuje się sam na siebie i swoją źle wykonaną maskę. Nagle do piwnicy wchodzi Gwen, a Peter wrzuca sprzęt Pająka do kufra. Dziewczyna pyta się, czy poszedłby z nią na domową imprezę. Tam Parker spotyka ubraną wystrzałowo MJ w towarzystwie Liz.
Po chwili na zewnątrz następuje wybuch i głośne skandowanie „Geldoff”. Okazuje się że młody chłopak, w istocie mutant, używa swoich mocy, aby wysadzać w powietrze zaparkowane samochody.
Recenzja
Przez ostatnie numery Bendis raczył nas spotkaniem Spider-Mana z Venomem, więc czas na trochę oddechu w życiu Petera. Właśnie dlatego lubię tę serię, bo pisarz daje raz na jakiś czas zeszyty opowiadające normalne i przeciętne życie Parkera. Dzięki temu te komiksy stają się nieprzeciętne w swojej przeciętności. Przy dłuższych takich zabiegach seria mogłaby podejść pod miano „powieści graficznej”, ale nie w tym sensie, bo przygody Pająka czytają tacy ludzie, których po prostu nudzi komiks obyczajowy.
Ten zeszyt jest dosyć jajcarski. Peter’owi, jak każdemu młodemu superwojownikowi, zdarzają się chwile kryzysu, w których tracą lub niszczą im się kostiumy. Parker stara się zakupić materiał na nowy strój, lecz jak to zwykle bywa, faceci nie mają zielonego pojęcia o szyciu. Sam bohater przyznaje nawet, że jak był z Mary Jane, to ona cerowała mu poniszczony strój. Jest świetna akcja, jak zdesperowany Peter dzwoni do Full Force Wrestling Corporation i podaje się za pracownika firmy Hasbro. Żeby było zabawne, facet po drugiej stronie słuchawki informuje go, że ich korporacja ma podpisany kontrakt z Toy Biz. Hehehe, dowcip na pewno zrozumieją ci czytelnicy komiksów, którzy zbierają jeszcze figurki ze swoimi ulubieńcami!
Innym zabawnym w miarę motywem jest pisanie liścików na lekcji i wstyd, gdy nauczycielka czyta je na głos. Aczkolwiek Bendis zaczyna działać na wyobraźnię i po cichu nam mówi, że kiedyś albo wkrótce Peter i Mary Jane znowu się zejdą. Do takiego obrotu wydarzeń przyczynia się również mały fortel Gwen, która wyrwała Parkera na imprezę. By szczegółowiej zrozumieć owe wątki, zachęcam do lektury.
Teraz parę małych niedociągnięć. Trzeba zrozumieć Bendisa, że chciał stworzyć na potrzeby historii mały pojedynek z chuliganami. Mi trochę bardzo wydaję się naciągany wątek z ulicznym gangiem, który goni w biały dzień kobietę z zakupami. No tak, ale bez tego nie byłoby zabawnej sceny, gdy owi bandyci nie wierzą Pająkowi, że ten tak naprawdę jest Spider-Manem. Innym małym szczególikiem jest motyw, że Bagley nie narysował momentu, gdy Peterowi wypada okular z maski. W scenie, gdzie superwojownik rzuca murzynem w resztę przeciwników, Pająk jeszcze ma kompletną maskę, potem zeskakuje normalnie, spokojnie podchodzi do poszkodowanej i nagle okular znika. Dziwne, ale można to ze spokojem wybaczyć Bagley’owi, szczególnie gdy narysował scenę wejścia dwóch nastolatek (Mary Jane i Liz Allan) na imprezę. Trzeba przyznać, że rysunki tego komiksiarza bardzo cieszą oko.
Na zakończenie tajemniczy koleś z tajemniczymi mocami rzuca na bohaterów tajemnicze spojrzenie. Żeby się dowiedzieć, jaką tajemnicę skrywa ta postać, trzeba poczekać do następnego numeru.
Abstrahując, komiks udany, choć nie ma w nim superpotyczek, zwrotów akcji, narastającego napięcia itd. Bendis serwuje nam odcinek z życia Petera i chociażby dla tego warto wziąć ten zeszyt do ręki. Ocena nie będzie za wysoka, ponieważ w gruncie rzeczy nie jest to odkrywczy odcinek, lecz jak najbardziej przystępny dla wszystkich czytelników Spider-Mana. Ocena 3 pajączki.
Ocena: