Ultimate Spider-Man #39
Numer: Ultimate Spider-Man #39
Tytuł: Therapy
Wydawnictwo: Marvel Comics 2003
Data wydania: Czerwiec 2003
Scenariusz: Brian Michael Bendis
Rysunki: Mark Bagley
Tusz: Art Thibert
Kolory: Transparency Digital
Litery: Chris Eliopoulos
Okładka: Mark Bagley
Asystent redaktora: Nick Lowe & Stephanie Moore
Pomocnik redaktora: Brian Smith & C.B. Cebulski
Redaktor: Ralph Macchio
Redaktor naczelny: Joe Quesada
Wydawca: Bill Jemas
Cena: $2.25
Przedruk PL: Ultimate Spider-Man, Tom 3
Streszczenie
Kończący jeść kolację Fury otrzymuje zawiadomienie od jednego ze swoich agentów. Udaje się na krótki spacer i trafia na Parkera, który go śledzi. Parker mówi o wszystkim Fury’emu, w tym o śmierci Brocka. Domaga się od Nicka, by ten pozbawił go jego pajęczych mocy, bo ma już tego dość. Fury odmawia i przemawia mu do rozsądku. Zapewnia go, że gdy skończy 18 lat, zacznie pracę dla największej organizacji pokojowej, jaką jest S.H.I.E.L.D. z drużyną Ultimates na pokładzie.
Następnie Parker udaje się do pokoju Brocka, gdzie rozmawia z jego współlokatorem, który ma niezbyt dobrą opinię o jego przyjacielu. Peter dowiaduje się od niego, że Brock niedawno się wyprowadził. W głowie Parkera pojawia się myśl: Czyżby Venom nadal żył?
Potem Peter kieruje się do Centrum Naukowego, gdzie czeka na niego Dr. Curt Conners, któremu Spider-Man pomógł, gdy ten zamienił się w Lizarda. Pijany naukowiec wie, kim jest Peter Parker, i mówi, że projekt Venom przestał istnieć, a cała ludzkość jest karana przez Boga za „przerażającą dekadę genetycznych koszmarów”. Peter rozmawia z naukowcem, który nazywa jego ojca architektem tej dekady.
Po zaśnięciu Connersa wkurzony Parker wychodzi na dach budynku, gdzie odzywa się jego pajęczt zmysł. Peter myśli, że Eddie Brock jest gdzieś w pobliżu, lecz w zasięgu jego wzroku nikogo nie widać.
Recenzja
Ostatni numer z pierwszej w Ultimate Spider-Man historii o Venomie. Okazuje się, że Eddie żyje i kiedyś powróci w wielkim stylu. Komiks dobry, ale mam parę uwag, głównie do scenariusza.
Zauważyłem, że wszystkie ważniejsze przygody Pająka kończą się na jednej postaci – Nicku Furym. Owszem, jest to dowódca S.H.I.E.L.D. i siłą rzeczy musi wszystko wiedzieć i dlatego obserwuje poczynania Petera. Bendis buduje wokół niego otoczkę takiego anioła stróża, wszechwiedzącego, który może przyjdzie z pomocą w trudnych sytuacjach.
Smaczku dodaje poprzednia rozmowa dowódcy S.H.I.E.L.D. ze Spider-Manem. W ostatnim numerze, w którym się spotkali (Ultimate Spider-Man #27), Nick groził Peterowi, że jest nielegalną modyfikacją genetyczną i w momencie gdy będzie pełnoletni, to Fury będzie się musiał nim zająć. Początek rozmowy wygląda za spokojnie i dziwi to, bo właśnie pamiętamy ich poprzednią wymianę zdań. Co się okazuje, przez ten cały czas Fury nie był negatywnie nastawiony do Spider-Mana!
Dla nas – fanów Pająka – po tej rozmowie serce się raduje. Nick tłumaczy, że gdy Peter stanie się pełnoletni, nie będzie musiał go aresztować, tylko zaproponuje mu członkostwo w najbardziej elitarnej drużynie superżołnierzy na świecie – Ultimates. Wobec Petera ma więc plan, by zamienić mu rolę superbohatera na pracę superbohatera. Ciekawy to motyw i miejmy nadzieję, że doczekamy się wejścia Spider-Mana w szeregi Ultimates, ale do tego jeszcze zapewne parę lat czytania komiksów.
Kolejna osoba w uniwersum Ultimate poznaje sekret Petera. Tym razem jest to doktor Curt Conners, który można powiedzieć pił w dobrym miejscu i w dobrym czasie. Wielka niespodzianka to raczej nie jest, gdyż jak pamiętamy, w uniwersum 616 oboje znają swoje drugie tożsamości. Jeśli chodzi o wygląd Lizarda, to bardziej podoba mi się ta postać spod ołówka Todda McFarlane’a. Ten bagley’owy jest również ok, więc powiedzmy, że jest to kwestia gustu.
Na zakończenie komiksu mamy jeszcze zgrabną animację, gdy to Peter niby wyczuł obecność Eddiego Brocka. Narracja jest bardzo dynamiczna, ale dano tutaj sporo oddechu na pokazanie całej sytuacji. Przez to, że komiksy amerykańskie wydawane są w zeszytach i mają mało stron, to brakuje bardziej szczegółowych animacji. Muszę też przyznać, że ostatnimi czasy wychodzi coraz więcej komiksów, w których gdzieniegdzie wprowadza się lepsze rozwiązania w animacji. Cieszy to oko i świadczy to też o tym, że w jakiś sposób powolutku komiksy amerykańskie ewoluują.
Ocena: