Ultimate Spider-Man #33
Numer: Ultimate Spider-Man #33
Tytuł: Origins
Wydawnictwo: Marvel Comics 2003
Data wydania: Luty 2003
Scenariusz: Brian Michael Bendis
Rysunki: Mark Bagley
Tusz: Art Thibert & Rodney Ramos
Kolory: Transparency Digital
Litery: Chris Eliopoulos
Okładka: Mark Bagley
Asystent redaktora: Brian Smith & C.B. Cebulski
Redaktor: Ralph Macchio
Redaktor naczelny: Joe Quesada
Wydawca: Bill Jemas
Cena: $2.25
Przedruk PL: Ultimate Spider-Man, Tom 3
Streszczenie
Peter wciąż nie może się otrząsnąć po decyzji Mary Jane, która z nim zerwała. W piwnicy chłopak przeszukuje stare graty i odnajduje zdjęcia swoich rodziców i kasetę wideo. Nie mówiąc nic May i Gwen, zabiera ją do pokoju i włącza. Jest to nagranie z dzieciństwa: piknik jego rodziców, Richarda i Mary, ciotki May, wujka Bena i rodziny Eddiego Brocka Jr.
Peter rozmawia o tym z ciocią May, który mówi mu, że Eddie był jego najlepszym przyjacielem i podobnie jak on stracił rodziców w tej samej katastrofie lotniczej. Parker postanawia odnaleźć kumpla z dzieciństwa. Dzięki internetowi odnajduje go na Uniwersytecie Empire State, gdzie ten studiuje bioinżynierię.
Następnego dnia Parker udaje się do akademika, gdzie mieszka Brock. Peter wręcza koledze kopię nagrania z pikniku, w zamian za to Eddie postanawia zrobić coś dla chłopaka. Zabiera go do Centrum Naukowego Reeda Richardsa. Tam pokazuje mu to, nad czym pracowali ich ojcowie – czarną maź w zlewce.
Recenzja
Okładka i tytuł numeru sugerują, że przyszedł czas, iż Bendis będzie wreszcie chciał wprowadzić do świata Ultimate postać Venoma.
Ten komiks jest też żywym przykładem, że można opowiedzieć historię o Pająku bez walk. W ogóle jest to specyficzna opowieść o Spider-Manie bez Spider-Mana w roli głównej. Po prostu komiks o Peterze Parkerze. Scenarzysta odsłonił część kart z nieznanej czytelnikom przeszłości Parkera. Poznajemy również Eddiego Brocka, który w przeciwieństwie do swojego odpowiednika z normalnego uniwersum jest starym znajomym Petera z dzieciństwa i właśnie studiuje. Bendis nie po raz pierwszy przemierza po swojemu utarte już szlaki. Eddie nie jest reporterem i ciekaw jestem, za co będzie on w przyszłości nienawidził Spider-Mana (bo chyba nie tylko ja się spodziewam, iż będzie on Venomem).
Komiks zaczyna się chwilę po sytuacji z poprzedniego numeru. Peter leży i rozmyśla o Mary Jane. Fajnie by było, gdyby czasem Bagley umieścił Pająka w bardziej nietuzinkowych miejscach: mógłby przecież leżeć przyklejony do sufitu i rozmyślać itd. W pierwszym kadrze już widać pewne drobne błędy rysownika, choć możliwe, że to właśnie tuszownik nawalił. Mowa tu o cieniu mebli, każdy przedmiot rzuca cień w inną stronę albo jest oświetlony nierealnie w porównaniu z rzeczą obok. Siada perspektywa. Jest to oczywiście drobiazg, ale detektyw komiksowy Sierp zwraca uwagę również na błahostki. Są inne drobne niedociągnięcia np. drzwi od tajemniczego pokoiku są ździebko małe. Po rysunku można zaobserwować, że nawet Peter musiałby się pochylać. Zastanawiam się, czy rzeczywiście w Ameryce budują takie małe drzwi w piwnicach.
Kolejną sprawę, jaką bym chciał poruszyć, to rozmowa podczas nagrania pikniku. Pada pytanie, czy ojciec Petera nie czytał czasem jakiegoś tekstu Reeda Richardsa w Time Magazine. Motyw jest taki, że Reed jest starszy od Petera o 4 lata w uniwersum Ultimate. Tutaj zacząłem się zastanawiać, w jakim wieku musiał być Mr. Fantastic, skoro Parker na nagraniu ma około 4, może 5 lat. Jest to rzecz możliwa, gdyż młody Reed był bardziej rozwinięty od swoich rówieśników, a po transformacji może jeszcze naginać szare komórki w mózgu. Fajnie, że Bendis wprowadził taki smaczek, choć moim zdaniem jest to ciut przesadzone.
Na uwagę zasługują także formy chmurowe pojawiające się przy rozmowie telefonicznej. W sumie jak sięgam pamięcią, to zawsze dymki u tego rozmówcy po drugiej stronie były kwadratowe, czasem przerywane z dodatkiem jakichś odstających trójkątów. Jak widać, można głos w słuchawce jeszcze inaczej przedstawić i miło taką zabawę formą oglądać.
Ocena: