Ultimate Spider-Man #28
Numer: Ultimate Spider-Man #28
Tytuł: Sidetracked
Wydawnictwo: Marvel Comics 2002
Data wydania: Grudzień 2002
Scenariusz: Brian Michael Bendis
Rysunki: Mark Bagley
Tusz: Art Thibert
Kolory: Transparency Digital
Litery: Chris Eliopoulos
Okładka: Mark Bagley
Asystent redaktora: Brian Smith & C.B. Cebulski
Redaktor: Ralph Macchio
Redaktor naczelny: Joe Quesada
Wydawca: Bill Jemas
Cena: $2.25
Przedruk PL: Ultimate Spider-Man, Tom 3
Streszczenie
Do siedzącego w bibliotece Petera przychodzi Mary Jane i pyta go, czy ma ze sobą kostium. W telewizji oboje oglądają szalejącego na ulichach miasta olbrzyma mówiącego na siebie Rhino (Nosorożec).
Peter zabiera kostium i wyrusza w stronę wyjścia, ale trafia na swoją ciotkę, która umówiła się na rozmowę z jego nauczycielem matematyki, panem Depalma. Pedagog jest zaniepokojony roztargnieniem Petera. Wymyślając pretekst, Peter opuszcza rozmowę.
Kręcąc się po szkole, Parker trafia na płaczącą przy śmietniku Gwen, która nie może znieść myśli, że jej matka odchodzi i zostawia rodzinę. Peter stara się pocieszyć dziewczynę, a następnie rusza w dalszą drogę. Stojącą w oknie Mary Jane prosi, by zajęła się Gwen. Potem wyrzuca piłkę, którą uderzył go Flash, i ucieka przed jego paczką. W końcu wyrusza na spotkanie z Nosorożcem, którym jednak zajął się już Iron Man.
Recenzja
Owa historia podoba mi się ze względu na jej inność. Jest to oczywiście kolejna misja Pająka, lecz tym razem w nieco innej formie. Dzięki tej historii Bendis przedstawia czytelnikom bardziej prywatne życie Petera, niż jego walkę z przestępczością. Wreszcie zobaczyłem głównego bohatera przy książkach, gdzie jest teoretycznie jego właściwe miejsce. Bardzo miło się czyta sceny, gdy MJ promienieje z radości przez swojego chłopaka – nawet śpiewa do telewizora: „mój chłopak zaraz skopie ci tyłek”.
W komiksie dominują sceny przewrotne, z dozą humoru, gdyż w końcu Spider-Manowi nie udaje się zdążyć na pojedynek. Oprócz scen z życia Parkera cieszy mnie obecność członka Ultimates – Iron Mana. Nowy York obfituje przecież w superherosów (wybaczcie, ale nie znoszę określenia „superbohaterowie”, uważam, że winno się nazwę „superhero” trochę inaczej tłumaczyć), toteż na miejscu zbrodni powinien pojawiać się nie tylko Spider-Man. Inna sprawa, że to właśnie Fury musi mieć wszystko pod kontrolą i w przypadku ataku kogoś bardzo groźnego powinni się pojawiać agenci S.H.I.E.L.D. lub Ultimates.
Jeśli chodzi o rysunki to, gdy zobaczyłem kadr z Rhino miotającym samochodami, to padłem na kolana i zacząłem dziękować Bogu za takiego rysownika jak Bagley (w tym rysunku brakuje mi tylko onomatopei, ale kurczę, to i tak nie odbiera jemu klasy!). Na kolejnych stronach komiksu Mark robi po prostu swoje: rysunki są jak zwykle przejrzyste, poprawne, miłe dla oka i dokładne.
Podsumowując, jest to dobry issue, ciekawy i w miarę inny niż pozostałe, ale brakuje mu jeszcze trochę do doskonałości.
Ocena: