Spider-Man 2099 #8
Numer: Spider-Man 2099 #8
Tytuł: Brak
Wydawnictwo: Marvel Comics 2016
Data wydania: Maj 2016
Scenariusz: Peter David
Rysunki: Will Sliney
Tusz: Will Sliney
Kolory: Rachelle Rosenberg
Litery: VC’s Cory Petit
Okładka: Francesco Mattina
Redaktor: Devin Lewis
Starszy redaktor: Mark Paniccia
Redaktor naczelny: Axel Alonso
Naczelny dyrektor kreatywny: Joe Quesada
Wydawca: Dan Buckley
Producent wykonawczy: Alan Fine
Cena: $3.99
Przedruk PL: Brak
Streszczenie
Mercy Hospital. Zirytowana brakiem odpowiedzi na jej dzwonek Jasmine wstaje z łóżka i rusza do pokoju pielęgniarek. Idąc korytarzem, dostrzega w jednym z pokoi pogrążoną w śpiączce Tempest Monroe. Matka pacjentki nie pozwala Jasmine wejść do środka i zamyka przed nią drzwi, po czym zamawia przez telefon kogoś, kto będzie pilnował jej córki.
NYPD 5th Avenue Precinct. Niejaki Jimmy bierze za zakładnika kobietę i każe policjantom odsunąć się od drzwi. Tuż za nim z sufitu zwisa Spider-Man 2099, który blokuje mu pajęczyną pistolet i jednym ciosem kończy groźby rzucane przez przestępcę.
Po zażegnaniu niebezpieczeństwa na komisariacie Miguel wpłaca kaucję za Raula. Zanim wsiada do limuzyny, odbiera telefon od Jasmine. Porażony wieściami o Tempest każe Raulowi wracać do biura. Kiedy asystent dopytuje, co się stało, O’Hara krzykiem powtarza swoje polecenie. Nieświadomie pokazuje przy tym kły, co nie uchodzi uwadze Raula.
Mercy Hospital. Miguel wypytuje Jasmine o Tempest. Wzburzony rusza do pokoju 25, aby rozmówić się z Cecelią Monroe, która wmówiła mu, że jego ukochana nie żyje. Przed drzwiami spotyka rosłego strażnika. Miguel usiłuje go przekupić, aby ten wpuścił go do środka. Mężczyzna, który przedstawia się jako Man Mountain Marko, odpowiada agresją. Po krótkiej wymianie ciosów Miguel ląduje na klatce schodowej.
Po zebraniu informacji od Lyli na temat przeciwnika Miguel rozkazuje wirtualnej asystence wyłączyć „cywilny” hologram. Zanim Marko wraca na „posterunek”, O’Hara jako Spider-Man przedostaje się do pokoju z Tempest. Grożąc Marko śmiercią, każe mu wyjść. Ten rzuca się na intruza, myśląc, że ma do czynienia z klasycznym Pająkiem, ale w czasie bójki stwierdza po jego ruchach i zachowaniu, że się mylił.
Po tym jak zostaje trafiony promieniem repulsora, Marko decyduje się na ucieczkę. O’Hara nie daje za wygraną, zbir bierze więc za zakładników dzieci z porodówki, zmuszając Pająka do opuszczenia szpitala. Marko oddaje noworodki pielęgniarce, po czym dzwoni do „centrali” z prośbą o niezwłoczny transport Tempest do innej placówki. Kiedy wraca do pokoju, łóżko jest już puste.
W helikopterze Miguel dziękuje za pomoc Spider-Manowi, który zabrał Tempest na pokład śmigłowca, gdy Marko był zajęty walką z O’Harą. Peter Parker pyta, co teraz. Miguel prosi o przetransportowanie narzeczonej do prywatnej placówki i opiekę nad nią. Sobie wyznacza inną misję – rozmowę z jej matką.
Recenzja
Aż dziw, że recenzując numery z najnowszego cyklu o futurystycznym Spider-Manie nie popełniłem peanu pochwalnego na cześć fantastycznych okładek przygotowywanych przez Francesco Mattinę. Nadrabiam więc zaległości i oznajmiam, że ilustracja zdobiąca stronę tytułową tego komiksu również do takowych się zalicza. I wyróżnia się tym, że niezbyt znanego zbira kreuje na chodzący koszmar każdego superbohatera.
Ósmy w kolejności komiks powraca do wyciszonego od 3 numeru wątku pogrążonej w śpiączce Tempest i jej matki, która zataiła przed O’Harą prawdę o losie jego ukochanej. Zwykły przypadek kładzie jednak kres tej mistyfikacji, a ponieważ główny bohater sposępniał po rzekomej śmierci wybranki to wieść o jej przeżyciu nie tylko przynosi mu ulgę, ale także zmienia go w anioła zemsty. A zatem to kolejna okazja, by popatrzeć na wyczyny i poczytać monologi wpienionego nie na żarty Spider-Mana 2099.
Ten odcinek serii zmusza do postawienia pytania – kim jest matka Tempest? Bo o tym, że jest z niej niezłe ziółko świadczy najlepiej fakt, że na jeden telefon jest w stanie zamówić takiego elitarnego mięśniaka jak Man Mountain Marko, który notabene jest owianą grozą personą z omówionej we wstępie okładki. Dla przypomnienia – to obdarzony nadludzką siłą bandzior na usługach syndykatu Maggii.
Wszystkich tych, którzy mają ochotę darować sobie lekturę tego komiksu z powodu walki z podrasowanym osiłkiem reprezentującym w ich mniemaniu którąś tam z kolei ligę przestrzegam przed pochopną oceną. Akurat MMM w roli przeszkody stojącej na drodze do szczęścia O’Hary ujawnia oblicze wymagającego skurczybyka – sekwencja z noworodkami jest tu nad wyraz wymowna. Aczkolwiek mam wrażenie, że autor „stonował” nieco możliwości O’Hary, aby dać „byczkowi” fory.
Zdolność kreowania pędzącej niczym struś pędziwiatr akcji przez Petera Davida idzie w parze z jego talentem do pisania dowcipnych dialogów. I pod tym względem niniejszy komiks nie jest wyjątkiem. Począwszy od gorzko-ironicznej refleksji na komisariacie, gdy Miguel przypisuje sobie moc przyciągania pecha, a skończywszy na arcyzabawnym komentarzu Spider-Mana (tak, Peter Parker przyszedł tu w gości jako „dobry wujek pajęczej rodzinki”) o częstotliwości „zmartwychwstań” w jego najbliższym otoczeniu.
W kolejnym numerze na horyzoncie rysuje się śledztwo w sprawie cynicznej matki Tempest. Grunt, że przygody Spider-Mana z 2099 roku nie tracą ani tempa ani uroku, bo scenarzysta umiejętnie żongluje lejtmotywami serii (zsyłka O’Hary ze świata 2099, intryga wokół jego ukochanej) i pobocznymi zadaniami, jakie przed tytułowym bohaterem stawia teraźniejszość. Z przekonaniem stawiam 4,5 pajączka.
Ocena:
Autor: Dawidos