Spider-Man 2099 #5
Numer: Spider-Man 2099 #5
Tytuł: Edge of Spider-Verse
Wydawnictwo: Marvel Comics 2014
Data wydania: Grudzień 2014
Scenariusz: Peter David
Rysunki: Rick Leonardi
Tusz: John Livesay
Kolory: Antonio Fabela
Litery: VC’s Joe Carmagna
Okładka: Francesco Mattina
Redaktor: Ellie Pyle
Starszy redaktor: Nick Lowe
Redaktor naczelny: Axel Alonso
Naczelny dyrektor kreatywny: Joe Quesada
Wydawca: Dan Buckley
Producent wykonawczy: Alan Fine
Cena: $3.99
Przedruk PL: Brak
Streszczenie
Earth-98120. Spider-Man 2099 zostaje zaatakowany przez Morluna w siedzibie Avengers. Pomimo pomocy innych superbohaterów Morlun wysysa energię życiową Pająka. W tym czasie na Earth-616 Miguel O’Hara podczas rutynowej akcji odczuwa dziwny ból głowy, wydaje mu się jakby przed chwilą umarł. Morlun dostrzega, że ktoś go obserwuje i chwilę potem znika z tej rzeczywistości.
Earth-6375. Spider-Man 2099, który obserwował Morluna, były członek Exiles, tłumaczy Mary Jane, że Morlun i jemu podobni polują na wszystkie Pająki w różnych rzeczywistościach i dzięki swojej technologii jest w stanie dotrzeć do rzeczywistości 616, gdzie poinformuje o zbliżającym się niebezpieczeństwie. Na pytanie MJ, dlaczego ta Ziemia jest taka wyjątkowa, ten odpowiada, że to jedyne miejsce, gdzie Morlun zginął. Kobieta chce wyruszyć razem z nim.
Earth-616. Siedziba Alchemax. Miguel tłumaczy Tiberiusowi Stone’owi, że wyciąganie z więzienia super-przestępców, korzystając z wpływów, nie jest najlepszym pomysłem. Ten odpiera jednak zarzuty, że przynajmniej w ramach tego programu przestępcy współpracują z nimi. Miguel dodaje, że lepiej byłoby budować więzienia. Zjawia się Liz Allan, która popiera ten pomysł, tym bardziej, że nie udało się to Parker Industries. Nagle Miguel czuje ten sam ból głowy, jaki odczuł wcześniej.
Earth-96099. Morlun po wyssaniu życia z kolejnego Miguela zabija również jego ojca. Tymczasem na Earth-6375 Spider-Man 2099 w pośpiechu wyrusza w poszukiwaniu swojego odpowiednika z rzeczywistości 616.
Earth-616. Miguel wchodzi do windy, gdzie rozkazuje Lyli sprawdzić, co jest z nim nie tak, że odczuwa te dziwne bóle. Domyśla się, że chodzi o pajęcze problemy, a nie jakąś chorobę. Dostaje się na dach, gdzie otwiera się przed nim portal. Jego alternatywna wersja z Exiles próbuje się przedostać, jednak zostaje zatrzymana przez Morluna i zabita na oczach przerażonej Mary Jane. Morderca zdaje się bać przejść przez bramę, która po chwili się zamyka. Miguel stwierdza, że musi odnaleźć Petera Parkera.
Ciąg dalszy w The Amazing Spider-Man #9.
Recenzja
Spider-Man 2099 to strasznie pokręcona seria i wcale nie mam tu na myśli fabuły, ale fizykę i logikę. Pomysł na ten numer nie trzyma się całości. Zresztą, zabawy z czasem i alternatywnymi rzeczywistościami zazwyczaj nie trzymały się jakiejkolwiek logiki, no ale trudno. Postanowiłem przybliżyć w tej recenzji błędy w rozumowaniu scenarzysty oraz odkryć to co znacznie może utrudnić zabawę przy czytaniu Spider-Verse.
Zacznijmy jednak od przyjemniejszych rzeczy. Edge of Spider-Verse nie ominęło również tej serii. Wstęp do wielkiego eventu, który skrzyżuje drogi wielu najróżniejszym Spider-Manom, jak zapowiada twórca wydarzenia, Dan Slott – zobaczymy wszystkie wersje Pająka, jakie do tej pory mieliśmy okazję poznać. Tutaj widzimy Spider-Mana, który był przez pewien czas z Exiles. Najprawdopodobniej jest to ten sam Miguel, który dołączył do Exiles w 75 numerze serii o tej samej nazwie i podróżował z nimi aż do 99 numeru. Bardzo fajnie, że wzięto go również pod uwagę. Jest to chyba jedyny plus tego zeszytu.
Przejdźmy teraz do logicznej klęski, którą ponoszą chyba wszystkie filmy/komiksy, gdzie scenarzyści bawią się z podróżami w czasie. Dodając do tego jeszcze podróże między wymiarami, to już tylko mieszanka wybuchowa dla sensu danego scenariusza. Nie da się ukryć, że postawiono przed Peterem Davidem bardzo trudne zadanie: poinformować w jakiś sposób Spider-Mana 2099, że Pająki różnych rzeczywistości są ścigane przez Morluna, tak by główny bohater mógł znaleźć się w centrum wydarzeń u boku Petera Parkera w głównej pajęczej serii: The Amazing Spider-Man. Niestety scenarzysta nie podołał temu zadaniu i wymyślił nietrzymającą się całości historię. Co tu jest nie tak? Wszystko! Zacznijmy od początku.
Śmierć jednego Pająka 2099 daje o sobie znać innym Spider-Manom 2099 poprzez ból głowy i wrażenie jakby się umarło. No dobra, tylko dlaczego tego samego nie odczuwał do tej pory Peter, gdy zabijano innych Peterów? To jest pierwszy niewyjaśniony problem. Drugi to coś gorszego. Sam pomysł uczucia bólu u innych jest nietrafiony. Jako, że Morlun podróżuje nie tylko między wszechświatami, ale również w czasie, to dlaczego kiedy zabija jednego Pająka w danej chwili w 2099 roku, to odczuwa to Miguel z Ziemi 616 będący w zupełnie innym czasie? Dlaczego akurat w tym momencie, a nie w jakimś innym? Te pytania oczywiście zostawiam bez odpowiedzi, bo takowej logicznej nie ma.
Kolejny, tym razem drobny problem, to dziwne przekonanie Spider-Mana z Exiles, że niewielu zostało jego odpowiedników. Zaraz, zaraz, przecież alternatywnych światów jest nieskończenie wiele, więc skąd ten pomysł? Może wystarczy, że cofnie się w czasie i w innej rzeczywistości zapobiegnie śmierci kilkorga Spider-Manów, którzy się do niego przyłączą?
Tu pojawia się problem, który niszczy ideę eventu, jakim jest Spider-Verse, a przynajmniej sprawia, że mniej przyjemnie będzie się go czytać. Skoro podróżujemy w czasie, przestrzeni, a także między-wymiarami, to przecież możemy w dowolnej chwili, w dowolnym miejscu i w dowolnym wymiarze przenosić się jak dusza zapragnie, czyli np. na chwilę przed atakiem Morluna. Niestety z logicznego punktu widzenia ten event padł, zanim tak naprawdę się zaczął.
Teraz trochę z innej beczki. Scenarzysta standardowym wydarzeniom z serii Spider-Man 2099 poświęcił dosłownie dwie strony. I tu postawione zostaje pytanie: czy Miguel wraz ze Stonem zdecydują się na budowę więzienia?
Strona graficzna uległa znacznej zmianie. Pierwsze cztery numery były bardzo wyraziste graficznie, jednak bez dynamiki, tutaj mamy do czynienia z rysunkami, które zdają się być niedorobione u podstaw, choć dużo większe kadry wyglądają w miarę dobrze. Natomiast jeśli chodzi o ruch i dynamikę, to jest ona w bardzo znikomych ilościach. Ten rysownik, Rick Leonardi, zdecydowanie mnie do siebie nie przekonuje. Natomiast okładka, za którą odpowiedzialny jest Francesco Mattina przykuwa oko i – tak jak poprzednie – nadaje się na plakat. Swoją drogą pękające szkło na tej okładce kojarzy mi się z pękającym pomysłem Spider-Verse.
Edge of Spider-Verse powoli dobiega końca, Spider-Man 2099 ma misję, by odnaleźć Petera Parkera i wspólnie rozwiązać powstały problem. Niestety scenariusz i oprawa graficzna nie powalają. Dobrze jest czytać ten numer, wyłączając umiejętność logicznego myślenie, bo nie da się ukryć, że psuje wszelką przyjemność. Pozostaje mi jedynie wystawić ocenę w postaci 2 pajączków.
Ocena:
Autor: Spider-Nik