Spider-Man 2099 #34
Numer: Spider-Man 2099 #34
Tytuł 1: Mr. O’Hara Goes To Washington
Tytuł 2: Bullies
Wydawnictwo: Marvel Comics 1995
Data wydania: Sierpień 1995
Scenariusz: Peter David
Rysunki: Andrew Wildman, David Boller
Tusz: Stephen Baskerville, David Boller
Kolory: Megan McDowell
Litery: Ken Lopez
Okładka: Andrew Wildman
Redaktor: Bobbie Chase
Cena: $1.95
Przedruk PL: Brak
Streszczenie
Mr. O’Hara Goes To Washington
Miguel i Xina wracają samochodem do Nowego Yorku. Nagle O’Hara zostaje uprowadzony przez dwóch funkcjonariuszy służb bezpieczeństwa poruszających się na skuterze powietrznym, oddelegowanych z rozkazu Tylera Stone’a, jako „eskorta” do Białego Domu.
Z apartamentowca stojącego nieopodal prezydenckiej siedziby w Waszyngtonie, Dana kontaktuje się za pośrednictwem wideofonu ze Stonem, z którym obecnie mieszka. Dowiaduje się, że jej współlokator wróci później z pracy. Gdy rozłącza się tajemniczy napastnik jednym ciosem pozbawia ją przytomności.
Zasiadający na prezydenckim fotelu Doktor Doom dowiaduje się z ust Tylera o rychłym przybyciu Miguela.
Gdy po powrocie z Meksyku Gabriel i Kasey, idąc ulicami podmiejskich slumsów, rozmawiają na temat zamachu stanu, w efekcie którego Doom przejął władzę w kraju, niespodziewanie Gabe zostaje wciągnięty w ciemny zaułek przez dwóch opryszków z gangu Fenris. Nash liczy na krótki i skuteczny pokaz niezawodnych umiejętności Spider-Mana ze strony swojego kochanka, tymczasem on jest w poważnych tarapatach i dopiero patrol rządowej policji przegania zbirów.
Wzburzony wynikłą sytuacją Mig dociera wreszcie do Białego Domu, gdzie spotyka się z nowym prezydentem i Tylerem – ministrem z ramienia państwowych korporacji, mających z założenia od tej pory współpracować, zamiast rywalizować. O’Hara otrzymuje propozycję przejęcia stanowiska swojego ojca – posady szefa Alchemaxu.
Uzbrojony w pistolet włamywacz zamyka związaną i zakneblowaną Danę w jednym z pokoi mieszkania.
Przebrany w kostium superbohatera Miguel rozmyśla na dachu jednego z wielkomiejskich wieżowców na temat oferty, jaka została mu złożona w Waszyngtonie. Wtem dostrzega poniżej jak grupa protestujących przeciwko prezydenturze Dooma wyznawców kultu Spider-Mana zostaje brutalnie rozproszona przez oddział służb bezpieczeństwa. Bez wahania rusza z odsieczą fanom w potrzebie. Jatkę przerywa przybycie samego prezydenta na antygrawitacyjnej platformie, który zezwala na pokojowe protesty w określonych godzinach i oferuje superbohaterowi pracę ministra do spraw nadzwyczajnych.
W zaciszu miejskiego parku Kasey usiłuje wyjaśnić niezrozumiałe dla niej zajście z dwoma zbirami. Gabe, nie mogąc już dłużej ukrywać prawdy, wyznaje ukochanej, że nie jest Spider-Manem i pozwolił jej myśleć inaczej, ponieważ był zazdrosny o sposób w jaki Nash fascynuje się postacią pajęczaka. Upokorzony przed samym sobą O’Hara odchodzi w swoją stronę.
Zadowolony Tyler wraca do domu. Widząc otwarte drzwi zakłada, iż Dana zapomniała uaktywnić automatyczne zamki. Nagle dwie kule trafiają prosto w jego klatkę piersiową. Strzelcem jest Conchata. Po dopełnieniu zemsty kobieta opuszcza mieszkanie, pozostawiając nieruchome ciało Stone’a na podłodze.
Bullies
Młody Mig z przerażeniem obserwuje jak ojciec Krona udaje się na prywatną rozmowę z dyrektorką szkoły. Jest przekonany, że wpływowy biznesmen zmanipuluje Angelę. Obawia się o siebie i koleżankę Xinę. Pani Daskalakis okazuje się jednak niezłomna w swoim postanowieniu i podtrzymuje decyzję o natychmiastowym wydaleniu groźnego ucznia ze szkoły. Gdy Tyler ucieka się do szantażu, Angela sprytnie aranżuje wideokonferencję z przybranym ojcem Stone’a. Wściekły i zrezygnowany Tyler opuszcza gabinet dyrektorki, odgrażając się na odchodnym.
Recenzja
I znowu na wstępie muszę uchylić czoła przed autorami okładki (uplasowała się na drugiej pozycji na mojej liście najwspanialszych czołówek komiksowych zaraz za okładką z poprzedniego numeru). Zaciśnięta na pajęczynie rękawica Doktora Doom, ściśle nawiązująca do crossovera One Nation Under Doom, o którym wspomniałem w ostatniej recenzji, wygląda naprawdę smacznie.
W rubryce redakcyjnej na jednej z pierwszych stron nie znajdziemy przełomowych zmian. Chia-Chi Wang towarzysząca nam od trzech numerów ustąpiła stołka swojej koleżance Megan McDowell (zbieżność z restauracją w filmie Książę w Nowym Yorku jest zupełnie przypadkowa), ale poza tym wszystko po staremu.
Począwszy od numeru #27 linia fabularna zboczyła nieco z głównej trasy i rozpoczęła kurs torem bocznym. Wraz z bieżącym numerem następuje powrót do głównego wątku. Czysto, rzekłbym, rozrywkowy charakter tych siedmiu numerów (dwa odcinki dotyczące Nightshade, dwa o bandzie Packrata, jeden o wyprawie w głąb własnej duszy i dwa o festiwalu zmarłych w Meksyku) dobiega właśnie końca, gdy Miguel wraca w „rodzinne” strony. Trzeba przyznać, że scenarzysta zadbał o to, by już od pierwszych chwil Spider-Man nie czuł się znudzony. Wiele zmieniło się w końcu od momentu opuszczenia Nowego Yorku. Zamach stanu w stolicy, przeprowadzka Dany do Tylera, obsesja matki na punkcie zemsty na własnym mężu, propozycja objęcia stanowiska szefa Alchemaxu. Myślę, że na Miguela czeka jeszcze wiele niespodzianek, niemniej jednak ich pakiet startowy jest pokaźny i oszałamiający.
Dygresja: strasznie spodobało mi się oryginalne umundurowanie policji rządowej, której przedstawiciele dość gęsto okupują poszczególne panele komiksu. Doktorowi Doom gratulujemy dobrego gustu w podejmowaniu decyzji dotyczących wizerunku służb bezpieczeństwa! W końcu powinny być one barwną wizytówką ducha narodu (pofolgowałem sobie trochę z tym ostatnim zdaniem).
Myślę, że z tak fantastycznym zakończeniem komiksu miałem do czynienia ostatnio w pamiętnym numerze #25, kiedy to również za sprawą pary nieszczęśliwych kochanków (Chonchaty i Tylera) oniemiałem z wrażenia. Jak widać pani O’Hara, pomimo wyraźnie drugoplanowej roli swojej bohaterki, potrafi czytelnika zaskoczyć i nadać fabule rozpęd na dobre kilka odcinków. Myślę, że idealną pointą niniejszej recenzji będzie: sukces, jaki odniósł komiks Spider-Man 2099 wśród czytelników w dużej mierze zależy od… wyrazistych kobiecych kreacji. Tym samym Stan Lee postawił widoczną kropkę nad przysłowiowym „i” w tematyce równouprawnienia obojga płci. Żeby nie być gołosłownym odsyłam do historyjki o nieletnim Miguelu, w której zarówno postać Angeli (stawiającej czoła samemu Stone’owi), jak i Xiny (bardziej odważnej od przyszłego Spider-Mana) kształtują obraz przeszłości dorosłego O’Hary. Z racji efektu „trwale rozwartej szczęki”, jaki powstał na skutek przełomowych wydarzeń aktualnego numeru, odważę się wycenić go na 5,5 pajączka – mam chyba permanentną blokadę przed wystawianiem maksymalnej oceny.
Ocena:
Autor: Doogy