Spider-Man 2099 #30
Numer: Spider-Man 2099 #30
Tytuł 1: Bugaboo
Tytuł 2: Splitting
Wydawnictwo: Marvel Comics 1995
Data wydania: Kwiecień 1995
Scenariusz: Peter David
Rysunki: Roger Robinson, David Boller
Tusz: Jimmy Palmiotti, David Boller
Kolory: Mike Thomas, Ed Lazellari
Litery: Ken Lopez
Okładka: Roger Robinson
Redaktor: Tom Defalco
Cena: $1.50
Przedruk PL: Brak
Streszczenie
Bugaboo
Miguelowi niezbyt odpowiada towarzystwo nachalnego i niezrównoważonego robota, więc daje mu to wyraźnie do zrozumienia. Odrzucony, cybernetyczny Spider-Venom z zimną krwią, na oczach wszystkich morduje jednego ze zbirów z szajki Packrata, który usiłował okazać mu współczucie. Wszyscy, łącznie z Miguelem, są sparaliżowani z wrażenia.
Dana stołuje się wraz z Tylerem w jednej z ekskluzywnych restauracji. Stone wykorzystuje dogodny moment, by namieszać dziewczynie w głowie, przeinaczając fakty z przeszłości i mieniąc się jako nieszczęśliwy i samotny biznesmen. Prowadzi subtelną i podstępną grę, zdobywając jej zaufanie i delikatnie szarpiąc odpowiednie struny jej serca. Z dystansu rozmowę obserwuje oburzona Conchata.
Miguel analizuje dane przechowywane w komputerach kompleksu, poszukując szczegółowych danych na temat projektu Flipside – kodowej nazwy robota. Gdy znajduje wreszcie sposób na dezaktywację niebezpiecznej maszyny Spider-Venom zaczyna coś podejrzewać i atakuje Spider-Mana. Miguel wykonuje zręczny unik i po chwili Flipside trafia wprost pod lufy zgrai Packrata, która pragnie zemsty za brutalną śmierć kompana. Seria pocisków nie robi jednak większego wrażenia na szalonym robocie. Maszyna bez skrupułów zaczyna siać spustoszenie w szeregach bandy Packrata. W międzyczasie Gabe i Kasey trafiają do jednego z podrzędnych hoteli w Meksyku. O’Hara próbuje nieporęcznie sprostować wynikłe nieporozumienie, lecz Kasey przerywa mu wpół zdania, rozbierając się na jego oczach do naga.
Flipside dociera wreszcie przez stos trupów do samego Packrata, ale zanim udaje mu się zamordować herszta bandy zostaje powstrzymany przez Spider-Mana. Natychmiast zmienia obiekt zainteresowania na superbohatera, wpychając głowę Miguela do dużych rozmiarów dziury w swoim korpusie powstałej w wyniku strzału z bliskiej odległości. Życie Spider-Mana wisi na włosku, gdyż grozi mu dekapitacja lub uduszenie w elektronicznych wnętrznościach robota. Miguelowi na ułamek sekundy przechodzi przez myśl błoga ucieczka od wszystkich problemów, jednak po chwili budzi się w nim silna wola życia. Przy pomocy swoich pazurów rozrywa korpus Flipside’a, wyrywając przy okazji główny przewód zasilający. Robot przełącza się w stan zasilania awaryjnego, zdając sobie sprawę, że musi szybko odzyskać utracony kabel. Miguel wykorzystuje trzymany w rękach przewód, obwiązując go wokół szyi nacierającego Spider-Venoma. Następnie wymachuje bezwładnym ciałem przeciwnika do momentu, w którym pozbawia go głowy. Jego zwycięstwu towarzyszy pojawienie się niedobitków z gangu Packrata. Widząc rozdrażnienie superbohatera szef bandy puszcza go wolno, lecz gdy Spider-Man oddala się na kilkaset metrów od kompleksu postanawia zorganizować pościg. Okazuje się jednakże, że jego wszyscy towarzysze zostali wyrżnięci w pień przez zmartwychwstałego Flipside’a.
Miguel dociera do zniszczonego Nightshade, gdzie odnajduje Xinę – całą i zdrową. Obydwoje są zdruzgotani śmiercią bliskiej osoby. Xina obwinia Spider-Mana o to, że nie uratował na czas Angeli. Byli uczniowie organizują prowizoryczny pogrzeb ukochanej pani dyrektor. Xina postanawia wrócić od Nowego Yorku, ale Miguel decyduje się utrzymywać bezpieczny dystans od problemów, które pozostawił w wielkim mieście. Młodzi rozdzielają się.
Splitting
Angela i Xina nadaremno usiłują przekonać Miguela do złożenia zeznań na zebraniu rady nauczycielskiej obciążających Krona. O’Hara obawia się, że mając wysoko usytuowanego ojca, chuligan uniknie odpowiedzialności i zamieni jego życie w istny koszmar. Boi się również konsekwencji, jakie Tyler Stone może wyciągnąć wobec jego najbliższej rodziny. Koleżanka widząc, że nic nie wskóra udaje się na przesłuchanie, zostawiając Miguela z jego przemyśleniami. Na miejscu dziewczyna relacjonuje zajście w szatni. Tyler jest oburzony, słysząc oskarżenia o molestowanie seksualne skierowane pod adresem jego syna, jednak Angela zapewnia, że jest jeszcze jeden świadek, mając na myśli O’Harę. Tymczasem Miguel dezerteruje ze szkoły, uciekając od odpowiedzialności.
Recenzja
Kolejne przetasowanie, choć drobne, w kadrze twórców serii Spider-Man 2099. Joe St. Pierre, który towarzyszył nam od numeru #26 i zasłynął chociażby ciekawą okładką do tegoż numeru, odchodzi, zostawiając miejsce dla Rogera Robinsona. Styl tego drugiego odpowiada mi dużo bardziej, szczególnie przez wzgląd na ilustrowanie twarzy bohaterów komiksu, ale jest również nowocześniejszy od swojego poprzednika i mniej eksperymentalny.
Bobbie „The Boss” Chase wciąż podtrzymuje dobrą passę. Pod jego kuratelą światło dzienne ujrzał kolejny świetny numer. Flipside, bo tak należałoby poprawnie zwracać się do Spider-Venoma, kojarzy mi się silniej z reinkarnacją Carnage’a niż Venoma przez wzgląd na poziom okrucieństwa towarzyszący jego wybrykom. Jego czarny humor również koresponduje ze stylem bycia „karmazynowego symbiota” z uniwersum podstawowego. Jeżeli wziąć pod uwagę wszystkie dotychczasowe kreacje antybohaterów to obok Vulture’a, Venture’a i Thanatosa jest to najbarwniejsza postać (nie biorę pod uwagę Aesirów, ponieważ pojawili się także w innych komiksach). Myślę jednak, że nie powinniśmy się jako czytelnicy nazbyt przywiązywać do Flipside’a, ponieważ seria, licząc sobie 46 numerów, poza pojedynczymi przykładami (podwójne wystąpienie Vulture’a) nie będzie skłonna wskrzeszać Spider-Manowi kilkukrotnie tych samych przeciwników. Zresztą analogiczna mentalność dotyczy pozostałych serii, w których przez początkowe kilkadziesiąt numerów rzadko spotkać można tego samego złoczyńcę.
Dygresja: gdy nieprzewidywalny robot przecina tętnicę szyjną jednego ze zbirów z kółka wzajemnej adoracji prowadzonego przez Packrata na myśl przychodzi mi scena z Spider-Man 2099 #5, kiedy Miguel w przypływie agresji morduje najemnika Alchemaxu wynajętego spośród ludzi korporacji Stark-Fujikawa.
Chciałem przy okazji tego numeru podkreślić również jak harmonijnie przeplata się główna linia fabularna ze wspomnieniami z dzieciństwa O’Hary. Sprzężenie widoczne jest naprawdę w wielu przypadkach. Dla przykładu w poprzednim numerze podczas walki z Kronem w jednym z komentarzy pojawiło się nawiązanie do pierwszego numeru Spider-Man 2099! W skrócie można sobie to zobrazować w ten sposób, iż Miguel walcząc z Venturem przypominał sobie feralny pojedynek z Kronem jako przykre doświadczenia na polu siłowej konfrontacji. W innym miejscu, kiedy Spider-Man przeżywał bolesny fakt romansu pomiędzy jego matką, a przełożonym z pracy, w Spider-Man 2099 #26, równolegle w krótkim opowiadaniu nawiązano do zażyłości łączącej Conchatę z Tylerem. I wreszcie w aktualnym odcinku ostatnie panele obydwóch historii wyraźnie współgrają, przedstawiając Miguela jako człowieka, którego sposobem na rozwiązywanie problemów jest instynktowna ucieczka od nich.
Bardzo żałuję, że nie mogę wcielić się w dwóch mężczyzn w tym numerze. Pierwszym z nich jest Stone, do którego psychiki należałoby wniknąć od wewnątrz, żeby przeanalizować zawiłości tajemniczych posunięć, wyszukanych kłamstw i labiryntów intencji, które mają na celu bez wątpienia jego korzyść, ale co dokładnie – tego nawet Stan Lee pewnie nie wie (no może Conchata się domyśla). Drugim jest Gabe – moim zdaniem nie trzeba niczego dodawać! Myślę, że gdyby był tutaj ze mną słynny pan Ed (koń, który mówi) powiedziałby z uśmiechem: 5 pajączków.
Ocena:
Autor: Doogy