Spider-Man 2099 #3
Numer: Spider-Man 2099 #3
Tytuł: Nothing Gained
Wydawnictwo: Marvel Comics 1993
Data wydania: Styczeń 1993
Scenariusz: Peter David
Rysunki: Rick Leonardi
Tusz: Al Williamson
Kolory: Noelle Giddings
Litery: Rick Parker
Okładka: Rick Leonardi
Redaktor: Tom Defalco
Cena: $1.25
Przedruk PL: Brak
Streszczenie
Okolice apartamentowca, w którym mieszka Miguel, ciąg dalszy retrospekcji. Nagle, niczym spod ziemi, na scenę wkracza grupka fanatycznych wyznawców Thora, która uznała oficjalnie Spider-Mana za zwiastuna nadejścia ich Boga i postanawia stanąć w obronie sprzymierzeńca. Amatorzy, nie zdając sobie sprawy z własnej lekkomyślności, błyskawicznie dostają nauczkę z rąk Venture’a – profesjonalisty w swoim fachu. Miguel, widząc, że sytuacja wymyka się spod kontroli, postanawia działać, przeprowadzając atak znienacka. Nie docenia jednak cyborga-zabójcy, co przypłaca tymczasowym paraliżem prawego ramienia. Zaczyna tym samym rozumieć swoje beznadziejne położenie – brak doświadczenia w walce i ogarniającą bezsilność. Tymczasem jeden z czcicieli Thora usiłuje zaskoczyć Venture’a atakiem w plecy, w efekcie czego zostaje brutalnie zamordowany przez przeciwnika. To przelewa czarę goryczy Miguela. Podejmuje on desperacką próbę przeciwstawienia się bezlitosnemu cyborgowi, stając w obronie pozostałych przy życiu niewinnych ludzi. Taktyka nie sprawdza się jednak i po chwili zmuszony jest do odwrotu w obliczu uzbrojonego w strzelbę i odrzutowe buty zabójcy. Postanawia zatem wrócić do swojego początkowego planu, czyli zmylenia tropu, jakim Venture szedł za Miguelem O’Harą, podążając własnym śladem już jako Spider-Man. Po drodze mija brata Gabe’a, którego wyrzucił z mieszkania kilka chwil wcześniej (Spider-Man 2099 #2). Szczęśliwie dociera do swojego apartamentu, gdzie udziela instrukcji Lyli, żeby zmyliła ścigającego go cyborga. W międzyczasie martwiący się o brata Gabe udaje się z powrotem do jego mieszkania, by sprawdzić, czy bratu nie zagraża jakieś niebezpieczeństwo w związku z ostrym wejściem Venture’a do budynku.
W innym miejscu Spider-Man po ponownym wyskoczeniu przez wybite wcześniej okno (Spider-Man 2099 #2) zaczyna uciekać w kierunku centrum miasta. Po piętach wciąż depcze mu nieugięty pół-robot, pół-człowiek. Miguel odczuwa dziwne swędzenie w przedramionach, jednak nie mając czasu na zastanawianie się nad źródłem tego zjawiska, kontynuuje ucieczkę. Wyprzedzając swoją jednoosobową grupę pościgową próbuje zakraść się i zaskoczyć wroga od tyłu, jednak manewr kończy się tragicznie – zostaje ponownie porażony przez paraliżującą końcówkę „kija” cyborga i ostatecznie unieszkodliwiony. Venture udaje się ze złowioną ofiarą do siedziby Alchemaxu.
W mieszkaniu Miguela Gabe spotyka Lylę i zauważa zgliszcza po przejściu nieproszonych gości. Po rozmowie z automatyczną sekretarką wygląda na to, że nie ma żadnych wątpliwości, co do tożsamości tajemniczego Spider-Mana.
Venture kontaktuje się ze swoim przełożonym, Tylerem Stonem, by przekazać pomyślne wieści o łowach. Tę chwile nieuwagi wykorzystuje otrzeźwiały Miguel, by rozerwać swymi ostrymi pazurami więzy i moment później zniszczyć mechanizm odrzutowy w butach przeciwnika. Rozwściecza tym samym cyborga, który podczas szamotaniny omyłkowo aktywuje nieznaną dotychczas umiejętność futurystycznego Spider-Mana – wyrzutnie pajęczyny powstałe w wyniku mutacji na przedramionach. Walka przenosi się na poziom ulicy, a Venture szaleje ze złości. Oślepiony pajęczyną zrywa ją wraz z okularami. Spider-Man natomiast postanawia uciec się do naukowej sztuczki, by pozbawić wroga strzelby. Używa pola magnetycznego generowanego przez podwozie jednego z samochodów jako siły odpychającej, wytrącając broń z ręki przeciwnika, po czym podejmuje atak frontalny, rozrywając pazurami na stopach nogę Venture’a. Rywale siłują się do momentu, gdy mechanizm magnetyczny przyciąga z powrotem strzelbę najemnika Alchemaxu. Zderzenie broni z plecami wroga Miguel wykorzystuje, żeby wyrwać mu z ręki „kij” i wbić go w odsłonięty kawałek obwodu elektrycznego na nodze cyborga. Następuje zwarcie i ku swojemu zdumieniu Spider-Man osiąga swoje pierwsze niespodziewane zwycięstwo.
Kilka następnych dni skołowany i oszołomiony Miguel spędza na upewnieniu się, że nie zagraża mu żaden dalszy pościg śladami Miguela O’Hary. Ostatecznie trafia do swojego apartamentu. Koniec retrospekcji, pokój Miguela. O’Hara rozumie swoje trudne położenie – w jednej chwili całe jego życie ulega zmianie i nic nie wydaje się być już proste i przejrzyste. Krótkie podsumowanie ostatnich wydarzeń pozostawia jedynie przykry bilans problemów i wątpliwości. Nagle rozlega się stukanie do drzwi i słychać głos Tylera Stone’a…
Recenzja
No cóż… zakończyliśmy właśnie pewien rozdział w tej niewątpliwie wciągającej historii. To już koniec genezy narodzin nowego superbohatera na miarę przełomu wieków XXI i XXII. Całą historię można przeczytać jednym tchem i poczuć się szczęśliwym, że to dopiero początek.
Koncepcja osadzenia nowego wcielenia Spider-Mana w realiach futurystycznego Nowego Yorku okazała się genialna. Ten numer pokazuje w pełni, jak żółtodziób z nabytymi niezwykłymi zdolnościami, poznaje siebie na nowo, ucząc się, także na błędach, własnej siły i mowy swojego nieco zmutowanego ciała, które pozwala mu na to, o czym dotychczas mógł jedynie śnić. Jednocześnie w ślad za „profitami” ciągnie się pewne brzemię przykrych doświadczeń i wyzwań oraz znajome słowo… chyba brzmiało jakoś, „odpowiedzialność”, czy coś w ten deseń? Czy Miguel weźmie ją na siebie i czy psychicznie podoła unieść dodatkowy ciężar? Czy oswoi się z nowym sobą i czy będzie potrafił połączyć swoje dwa alter-ego w życiu codziennym? Czy Gabe coś podejrzewa i o co może chodzić panu Stone, że pofatygował się do mieszkania swojego ex-pracownika? I jeszcze jedno fascynujące pytanie: czy mimo wszystko sposób walki, żartobliwy i lekkoduszny styl bycia, tendencja do pakowania się w tarapaty i rozbrajająca osobowość Miguela to nie jest coś, co już wcześniej poznaliśmy? Im więcej pytań tym więcej przyjemności – na tym polega ten biznes. Spowoduj, że czytelnik zacznie się głowić i zastanawiać jak będzie rozwijać się akcja i gdzie scenariusz zaprowadzi głównego bohatera, a sukces masz murowany!
Nawiązując do ostatniego z pytań, na które pozostawiłem odrobinę czasu do namysłu, chcę przypomnieć o postaci Petera Parkera (taki Spider-Man, ale nieco archaiczny z perspektywy futurystycznej rzeczywistości roku 2099) i dodać, że analogie, które przytoczyłem w recenzji pierwszego numeru, widać już prawie jak na dłoni. To fascynujące, jak zupełnie inaczej opowiedziana historia może wywoływać to przyjemne uczucie, że przeżywamy przygodę ze Spider-Manem od początku, choć w zupełnie inny sposób.
O grafice i stylu artysty odpowiedzialnego za obrazki (może sęk w tym, że on wcale nie ponosi odpowiedzialności w sensie dosłownym) nie będę się wypowiadał, żeby nie psuć sobie humoru po lekturze tej fascynującej trylogii. Zatem 5,5 pajączków w moim odczuciu ze stałym marginesem zarezerwowanym na zmiany kadrowe w dziale rysowniczym.
Na koniec krótki, obiecany resume z bogatego wachlarza postaci poznanych na łamach trzech ostatnich (i tym samym pierwszych) numerów:
Miguel O’Hara – nic dodać, nic ująć – Peter Parker w wersji futurystycznej, choć nieco bardziej dojrzały i mniej wyalienowany.
Dana – narzeczona Miguela; miła i sympatyczna, zakochana w Miguelu dziewczyna.
Lyla – wirtualna, automatyczna sekretarka Miguela o aparycji Marylin Monroe – powala na kolana swoim rozbrajającym „interfejsem”.
Gabe O’Hara – porywczy brat Miguela, którego pół-meksykańska, pół-irlandzka natura daje o sobie znać na każdym kroku; zatroskany o losy brata, nieobojętny na jego kłopotliwą sytuację.
Aaron Delgato – zabił się, spadając z wysokości kilkudziesięciu pięter; impulsywny i naprzykrzający się przełożony Miguela z pracy; najpierw działa, później myśli; człowiek o niespełnionych ambicjach, a w konsekwencji niebezpieczny.
Tyler Stone – jedna z ciekawszych kreacji osobowościowych: bezwzględny, imający się wszelakich środków, by dopiąć swoich celów, pozbawiony skrupułów i wyrzutów sumienia, chłodny i wyrachowany szef korporacji Alchemax. Idealny czarny charakter.
Venture – cyborg po krótkim spięciu, tymczasowo dezaktywowany; był sporym wyzwaniem dla niedoświadczonego Miguela; pewny siebie profesjonalista w swoim fachu, którym jest czarna robota, niezależnie od jej charakteru; bezduszny najemnik (z uwagi na fakt, iż jest cyborgiem bezduszność jest raczej nieodzowna).
Mr. Sims – ochotnik do eksperymentu manipulacji genetycznej; jednocześnie ofiara skutków fiasko eksperymentu – mutant o niestabilnej strukturze molekularnej, a ostatecznie kupka substancji organicznej (mało empatyczne, ale trafia w sedno); postać poboczna, wręcz marginalna.
Fanatyczni wyznawcy Thora – grupa zwolenników Boga – posiadacza młota Mjolnira; pojawiająca się tu i ówdzie kasta społeczna, ubarwiająca realia futurystycznego Nowego Yorku.
Dr Crane – naukowiec na usługach Alchemaxu, autor osobistego pancerza (części ekwipunku płatnego zabójcy wynajętego przez Alchemax); postać poboczna.
Tiger Wylde – tajemnicza postać z nie mniej tajemniczej Latverii (fani Doktora Dooma powinni znać tę lokalizację).
Ocena:
Autor: Doogy