komiksy: 2059 komiksy polskie: 199 seriale animowane: 112 biografie: 59

Spider-Man 2099 #12

Spider-Man 2099 #12Numer: Spider-Man 2099 #12
Tytuł: Death From On High
Wydawnictwo: Marvel Comics 1993
Data wydania: Październik 1993
Scenariusz: Peter David
Rysunki: Rick Leonardi
Tusz: Al Williamson
Kolory: George Roussos
Litery: Rick Parker
Okładka: Rick Leonardi
Redaktor: Tom Defalco
Cena: $1.25
Przedruk PL: Brak

Streszczenie

Tyler Stone przychodzi z nieoczekiwaną wizytą do biura Dany w siedzibie firmy Synthia, by zaprosić ją na wspólny posiłek o charakterze służbowym. Zaskoczona Dana rozważa odwołanie spotkania ze swoim narzeczonym, które było już wcześniej uzgodnione. W międzyczasie Miguel spaceruje korytarzami sekcji laboratoryjnej Alchemaxu, gdy nagle potężna eksplozja w pomieszczeniu przeznaczonym do badań nad wirtualną rzeczywistością powala go na posadzkę. Oszołomiony, niezwłocznie przystępuje do akcji ratowniczo-ewakuacyjnej. Na miejscu wypadku znajduje Jordana Boonesa, który za pomocą zdalnie sterowanego mechanicznego ramienia manipulował portalem stanowiącym przejście pomiędzy wymiarami. Po wydostaniu się ze strefy zagrożenia Mig bezskutecznie wypytuje uratowanego naukowca o przebieg eksperymentu. Boones jest wściekły z powodu fiaska efektów wieloletniej pracy i w opryskliwy sposób zbywa swojego „wybawcę”.

Z pokładu swojego odrzutowca tajemniczy mężczyzna w antycznej zbroi przygląda się z oddali poprzez elektroniczną lunetę rozmawiającym Danie i Tylerowi w biurowcu Synthii. Miguel po powrocie do swojego biura nawiązuje kontakt ze swoją narzeczoną poprzez urządzenie video-konferencyjne. Dana informuje go o planowanym spotkaniu z szefem Alchemaxu. Raptem przez ścianę pomieszczenia w siedzibie Synthii przedziera się uzbrojony rycerz z wygrawerowaną literą Ω na tarczy – ten sam, który uratował Spider-Mana przed uduszeniem (Spider-Man 2099 #11). Tyler zasłania kobietę przed niebezpieczeństwem, jednak po chwili obydwoje zmuszeni są zdać się na łaskę napastnika, który bierze ich jako swoich zakładników. Po wyjściu na taras trójkę zastaje ekipa ratunkowa pod postacią oddziału Public Eye na skuterach powietrznych. Krótka demonstracja siły ze strony kidnapera nie pozostawia żadnych złudzeń, siejąc zniszczenie w szeregach służb porządkowych. Spokojnie, lecz stanowczo intruz odprowadza więźniów na pokład swojego nietypowego środka lokomocji. Na scenę nieoczekiwanie wkracza Spider-Man. Negocjuje uwolnienie kobiety w zamian za rolę karty przetargowej w porwaniu. W końcu wraz ze Stonem i pilotem odrzutowca odlatują w stronę budynku Alchemaxu.

W apartamencie Miguela Lyla łączy się z globalnym, nieocenzurowanym serwisem informacyjnym. W efekcie zostaje przytłoczona tragicznymi wiadomościami o aktach brutalnej przemocy, kataklizmach, morderstwach i ludzkich dramatach. Na otaczających ją ekranach powiela się sylwetka Spider-Mana. Lyla, pomimo sztucznej inteligencji, zaczyna odtwarzać ludzkie emocje powodujące błąd systemu. Jej holograficzna projekcja niespodziewanie zanika.

Thanatos, bo tak nazywa się owy rycerz, mając za zakładników Tylera i Spider-Mana przedstawia swoje żądania bezpośredniemu podwładnemu Stone’a – Winstonowi poprzez komunikację holograficzną. Żąda wycofania służb Public Eye i pełnego dostępu do laboratoriów Alchemaxu na czas jednej godziny. Po przybyciu na miejsce uzbrojony wojownik precyzuje swoje zainteresowanie działalnością korporacji w kwestii ściśle tajnego projektu zajmującego się przełamywaniem barier międzywymiarowych. Wszyscy udają się do laboratorium wirtualnej rzeczywistości, gdzie Jordan Boones ponawia próbę swojego nieudanego eksperymentu. Poprzez międzywymiarowy portal udaje mu się nawiązać kontakt czwartego stopnia z nieznaną formą życia, którą za pomocą mechanicznego ramienia sprowadza do laboratorium i umieszcza w specjalnym pojemniku. Ogłasza natychmiastową kwarantannę. Tymczasem właśnie w tym momencie do pomieszczenia wchodzi grupa niezapowiedzianych gości. Boones usiłuje wyprosić intruzów, jednakże zostaje wepchnięty przez Thanatosa do portalu. W ostatnim momencie Spider-Man chwyta naukowca nicią pajęczej sieci za nogi. Tymczasem tajemniczy antyczny przybysz wydaje się absorbować energię wyzwalaną przez portal. Próbującego ucieczki Stone’a paraliżuje wiązką promieni wychodzącą z oczu. Swój manewr Thanatos powtarza też na zdezorientowanym Spider-Manie starającym się wyłączyć portal międzywymiarowy. Miguel wykazuje się jednak refleksem i unikając trafienia silnie pociąga za pajęczą nić, wyciągając z portalu przerażonego Jordana oraz zagadkową postać z innego wymiaru.

Recenzja

Trzymając się tradycji i powszechnie przyjętego stylu pisania recenzji powinienem wstrzymać się z ostateczną oceną aż do ostatniego akapitu po wcześniejszym gruntownym rozpatrzeniu wad i zalet konkretnego numeru. Tym razem jednak postąpię inaczej, ponieważ odnalazłem wreszcie pierwszą perełkę w serii, która w pełni zasługuje na najwyższą notę. Zatem, UWAGA! Przyznaję 6 radioaktywnych pajączków temu odcinkowi – w tym miejscu pozostawiam wolną przestrzeń na gromkie brawa, radosne okrzyki i świst rozpędzonych korków z otwieranych szampanów!

Jakkolwiek łatwo jest uzasadnić krytykę i niesmak po przeczytaniu gorszego numeru o wiele trudniej zbudować bazę obiektywnych i przekonujących argumentów przemawiających za przydzieleniem maksymalnej noty. Wydaje mi się, że istotą owych trudności jest paradoksalnie brak rozsądnej liczby argumentów, bo jak wyjaśnić nagłą fascynację lub zauroczenie sięgające aż do tego stopnia? Kluczem wydaje się być bardzo śliskie i subiektywne, a zatem pozornie sprzeczne z ideą recenzowania wrażenie. Chcąc wyjaśnić, co mam na myśli posłużę się pewnym obrazem wyjętym z niedalekiej przeszłości. Ostatnimi czasy nie wysypiam się najlepiej z braku wystarczającej ilości godzin do przeznaczenia na tę niezbędną potrzebę fizjologiczną. Przyczyną jest podjęcie pracy w okresie wakacyjnym, która pomimo obfitej garści korzyści płynących z zatrudnienia skutkuje niestety również permanentnym zabieganiem. Trudno pogodzić mi wszystkie obowiązki i przyjemności, jednak robię, co w mojej mocy, by nie generować żadnych niepotrzebnych zaległości. Dotyczy to oczywiście również funkcji recenzenta. Pewnego wieczoru w środku tygodnia roboczego, po powrocie z pracy postanowiłem zaktualizować swoją znajomość serii Spider-Man 2099. Zaplanowałem przeczytanie dwóch numerów, co zajmuje mi około godziny czasu, do półtorej, jeśli tekst jest trudny do przetłumaczenia. Zacząłem od numeru #11 i zamierzałem udać się na zasłużony odpoczynek po przeczytaniu #12. Tylko, że właśnie – w tym miejscu słowo klucz – piorunujące wrażenie, jakie zrobił na mnie ten odcinek, doprowadziło mnie do stanu maniakalnego. W efekcie zasiedziałem się do godziny wpół do drugiej w nocy, kończąc czytanie na numerze #16, tylko dlatego, iż okazało się, że fabuła rozgałęzia się, przechodząc w obszerny cross-over, jakiego wówczas nie posiadałem.

To właśnie moje usprawiedliwienie dla tak ogromnej przychylności w stosunku do bieżącego odcinka. Podobało mi się właściwie wszystko. Nieustanne zwroty akcji, nieprzewidywalny ciąg zdarzeń, atmosfera tajemniczości i konspiracji, atrakcyjna i dość staranna grafika paneli – zwracam szczególną uwagę na świetne wykonanie okładki numeru… (chwila odpoczynku i przejście od ogółu do konkretu) …zagadkowa postać potężnego Thanatosa, niewyjaśnione zachowanie Lyli, otwarcie portalu międzywymiarowego, podejrzane zachowanie Stone’a, błyskotliwe dialogi, nieustanne wrażenie, że wokół Miguela dzieje się o wiele więcej niż jesteśmy w stanie wyśledzić wzrokiem, oraz enigmatyczna postać pojawiająca się na ostatnim panelu. W jednej skondensowanej paczce trudno to wszystko przełknąć, nie odczuwając pragnienia na więcej. Ja przynajmniej byłem nienasycony i żądny kolejnych dawek emocji oraz odpowiedzi na setki nasuwających się pytań. Jeżeli komiks potrafi wywołać tak niepowtarzalne i jedyne w swoim rodzaju uczucie to według mnie zasługuje na każdego dostępnego recenzentowi pajączka.

Ocena:

Autor: Doogy

Spider-Man 2099 #12 Spider-Man 2099 #12 Spider-Man 2099 #12


Related Articles

About Author

Majk