Edge of Spider-Verse #2
Numer: Edge of Spider-Verse #2
Tytuł: Gwen Stacy: Spider-Woman
Wydawnictwo: Marvel Comics 2014
Data wydania: Listopad 2014
Scenariusz: Jason Latour
Rysunki: Robbi Rodriguez
Tusz: Robbi Rodriguez
Kolory: Rico Renzi
Litery: VC’s Clayton Cowles
Okładka: Richard Isanove
Asystent redaktora: Ellie Pyle
Redaktor: Nick Lowe
Redaktor naczelny: Axel Alonso
Naczelny dyrektor kreatywny: Joe Quesada
Wydawca: Dan Buckley
Producent wykonawczy: Alan Fine
Cena: $3.99
Przedruk PL: Brak
Streszczenie
Gwen Stacy podczas gry na perkusji w czasie ćwiczeń zespołu „The Mary Janes” wspomina jak ugryzienie pająka zmieniło ją w Spider-Woman oraz jak pokonała Petera Parkera w skórze Jaszczura. Przeciwnik nie przeżył walki, co przysporzyło jej problemów z mediami i wymiarem sprawiedliwości. Dziewczyna nie może skupić się na grze, więc opuszcza próbę. Myśli o ojcu. Kapitan Stacy nie pochwala działań bohaterki, dlatego Gwen wie, że nie może zdradzić mu swojej tajemnicy.
Podczas patrolowania miasta Spider-Woman natrafia na policjanta, który chce ją aresztować, ten jednak będąc niepewnym i przestraszonym podczas oddawania strzałów stwarza zagrożenie dla cywili. Spider-Woman przylepia stróża prawa do ściany. Policjant błaga, by go nie zabijała. Po krótkim monologu wyjaśniającym, że nie jest zła, Spider-Woman ucieka.
Aleksei Sytsevich i Matt Murdock spotykają się w fast foodzie. Pierwszy dostaje zlecenie na zabicie kapitana George’a Stacy’ego. Niewidomy prawnik tłumaczy, że Kingpin chce pozbyć się tego niewygodnego policjanta, dodając, że Spider-Woman przydadzą się jacyś przyjaciele.
Gwen spóźnia się na swój własny koncert, na którym zjawił się jej ojciec. W tym samym miejscu znalazł się również Aleksei, by wypełnić powierzoną mu misję. Koncert zostaje przerwany, ludzie uciekają. Zjawia się Spider-Woman, która po krótkiej wymianie ciosów pokonuje ogromnego przeciwnika. Do dziewczyny celuje kapitan Stacy, który gotów jest ją aresztować. Gwen decyduje się ujawnić ojcu swoje prawdziwe oblicze i tłumaczy, że to nie ona zabiła Petera Parkera. Ten każe jej uciekać zanim dojdzie do siebie. Całe zajście obserwuje Spider-UK.
Recenzja
Drugi numer mini-serii składającej się tak naprawdę z one-shotów połączonych wspólnym tematem, jakim jest Spider-Verse, przenosi nas do zupełnie innej rzeczywistości, do takiej jakiej jeszcze w komiksach nie mieliśmy okazji zobaczyć. W odróżnieniu od pierwszego numeru, który przypomniał nam Pająka ze świata Noir, ten zeszyt odpowiada nam na jedno pytanie: Co by było gdyby radioaktywny pająk ukąsił Gwen Stacy, a nie Petera Parkera?
Edge of Spider-Verse daje ogromne możliwości twórcze scenarzystom, mogą wymyślić dosłownie każdą najdziwniejszą opcję Spider-Mana, bo jak wiadomo ilość uniwersów jest nieskończona. Gwen Stacy w roli Spider-Woman oraz Peter Parker, który zmienił się w Lizarda – pomysł dość intrygujący. Z drugiej jednak strony, komiks sam w sobie jest dość słaby. Charakter postaci jest niemalże taki sam jak Petera Parkera, tyle, że w żeńskiej wersji – żartowanie podczas walk z przeciwnikami oraz te same problemy – walka ze złem oraz złą opinią na swój temat, trzymanie sekretów przed bliskimi, przedkładanie bycia herosem nad życie prywatne i tym podobne. Jednym słowem Spider-Gwen to żeński odpowiednik Spider-Mana, a nie zupełnie inna osoba o tych samych supermocach. Dziewczyna poza imieniem i nazwiskiem i oczywiście wyglądem w niczym nie przypomina znanej nam ukochanej Petera. Scenarzysta w ogóle nie postarał się, budując pierwszoplanową postać.
Do tego dochodzą jeszcze te „smaczki”, które wydają się być wciśnięte na siłę… Gwen jest częścią zespołu o nazwie „The Mary Janes”, w dodatku śpiewają utwór, w którym główne słowa to „Face it Tiger”…, a żeby było zabawniej skład zespołu to chyba same znane nam postaci: Glory (zapewne Grant) i Mary Jane. Trzecia osoba nie została przedstawiona, ale nie zdziwi mnie, jeśli będzie to ktoś kogo znamy z głównego uniwersum. Ot taki przypadek… Jakoś to do mnie nie przemawia.
Strona graficzna niestety również nie powala. Rysunki mają w sobie co prawda mnóstwo dynamizmu, jednak kreska zdaje się być dość niedbała. Co gorsza, kolorystyka nie poprawia ogólnej jakości. Sam projekt kostiumu może i wygląda ciekawie, ale jest wybitnie niepraktyczny. Tak jak inny bohater Marvela – Moon Knight – ze swoim kostiumem nie schowa się w cieniu, a to w przypadku pająków nie jest zbyt korzystne. Druga sprawa to kaptur. Ten element stroju bardzo często wygląda dobrze, ale tak naprawdę bardzo ogranicza pole widzenia. Spider-Man za czasów Bagley’a miał jak największe oczy na masce, bo jak sam Peter tłumaczył przez nie mu się lepiej patrzy. Z drugiej jednak strony, pajęczy zmysł załatwia problem ograniczeń wzroku.
Wprawdzie w Edge Of Spider-Verse twórcy mają możliwość popisania się pomysłowością, to tutaj zawiodłem się na całej linii, pomimo, iż komiks sprzedał się bardzo dobrze. Zatem czy sama zmiana imienia i nazwiska głównego bohatera oraz opakowanie go w inne ciuchy i środowisko wystarczy, by napędzić sprzedaż? Ja nie jestem przekonany co do fabuły. Poczekamy i zobaczymy, jak to uniwersum się rozwinie, póki co 2 pajączki.
Ocena:
Autor: Spider-Nik