Spider-Man: Master Plan
Numer: Spider-Man: Master Plan
Tytuł: Master Plan
Wydawnictwo: Marvel Comics 2017
Data wydania: Wrzesień 2017
Scenariusz: Robbie Thompson
Rysunki: Nathan Stockman
Kolory: Jim Campbell
Litery: VC’s Travis Lanham
Okładka: Nathan Stockman & Jim Campbell
Redaktor: Mark Basso
Redaktor naczelny: Axel Alonso
Naczelny dyrektor kreatywny: Joe Quesada
Wydawca: Dan Buckley
Producent wykonawczy: Alan Fine
Cena: $3.99
Przedruk PL: Brak
Streszczenie
Spider-Man udaremnia kolejno kilka przestępstw. Przy każdym kolejnym ma nadzieję trafić na kota na drzewie, bo chce zdążyć do teatru. Od jednego z przestępców, którego złapał, dowiaduje się, że zlecono wiele drobnych napadów i rozbojów w mieście, jednak nie wiadomo, kto za tym stoi. Coraz więcej drobnych przestępstw zmusza Spider-Mana do skorzystania z Internetu, który wbudował w wyrzutnię sieciowodów, gdyż miał dość, że wyświetlały jedynie logo.
Patrząc na ilość przestępstw i na rozmieszczenie ich na mapie Manhattanu, dostrzega, że nie ma żadnych w okolicach Stark Tower. Domyślając się dywersji, szybko dociera do wieżowca Starka, gdzie znajduje Crime-Mastera. Ten próbuje ukraść technologię, którą później sprzeda na czarnym rynku. Dochodzi do walki, którą po krótkiej chwili wygrywa Spider-Man, wyrzucając łotra z wieżowca i łapiąc go w sieć.
Peter dociera do teatru na sztukę, jednak wejście jest już zamknięte. Wracając do domu, dostrzega w telewizji, że oskarżają Pająka o współudział w akcji Crime-Mastera. Nagle pajęczy zmysł włącza się. Tym razem okazuje się, że to kot na drzewie.
Dodatki
Recenzja
Niech ktoś mi powie: co to ma w ogóle być? Przed nami one-shot dotyczący Spider-Mana, ale tak naprawdę formalnie nie wiadomo, skąd on jest. Dobra. Wszystko po kolei.
Za fabułę odpowiada Robbie Thompson. Kim jest ten scenarzysta? Otóż zajmował się na stałe serią Silk. Pracował też nad Venom: Space Knight – seria padła po 13 numerach. Wydawać się może, że ma jakieś doświadczenie ze Spider-Manem, gdyż pisał serię Spidey, którą zapowiadano jako powrót do początków Spider-Mana (coś w stylu Untold Tales of Spider-Man), ale szybko okazało się, że jest to po prostu inne uniwersum. Zeszytówka doczekała się jedynie 12 numerów. Dorobek nieduży, a w nim trzy tytuły, które zamknięto – to nie wróży dobrze.
Idźmy zatem dalej. Zastanawiałem się na początku tego zeszytu, gdzie w czasie będzie umiejscowiona akcja. Z uwagi na strój Spider-Mana nie mogą to być obecne czasy (The Amazing Spider-Man Vol. 4). To może gdzieś wcześniej? Głównym antagonistą jest Crime Master – ale który tego się nie dowiadujemy – w głównym uniwersum mamy ich aż 5, co mogłoby nam przybliżyć, kiedy akcja ma miejsce.
Zanim jednak trafiamy na głównego przeciwnika, jest coś co przerosło moje oczekiwania i totalnie zbiło z tropu. Spider-Man zaczyna korzystać z wyrzutni sieci jak z Internetu, dodając, że znudziło mu się, że tylko wyświetlały wcześniej jego logo (pajęczą główkę). Co to w ogóle ma być?! Od kiedy sieciowody wyświetlają cokolwiek? Dla przypomnienia, dla bardzo niezorientowanych: logo Pająka wyświetlał pas – taka latarka. A teraz jeszcze dostęp do Internetu? Mózg mi eksplodował. To jak nic jest alternatywna wersja Spider-Mana sprzedana pod przykrywką głównego uniwersum i z gratisem – przedrukiem The Amazing Spider-Man #2.
Czy twórca tego one-shotu w ogóle zna się na Spiderze? A może jest to kontynuacja jego serii Spidey, która po pierwszym numerze w ogóle do mnie nie trafiła? Wszystko na to wskazuje, choć w komiksie nie ma o tym ani słowa czy nawet aluzji. To celowe wprowadzanie w błąd. Ponadto sądzę, że Thompson za bardzo zasugerował się filmem Captain America: Civil War, gdzie w scenie po napisach końcowych Peter dostał od Starka takie sieciowody, co wyświetlają jego logo (i pewnie internet też mają). Przyjmijmy zatem, że nie da się tego nigdzie umieścić w głównym uniwersum i jest to alternatywna wersja – dalszy ciąg serii Spidey, o której wszyscy i tak zapomną.
Przejdźmy dalej i zapomnijmy o umieszczaniu tego one-shotu gdziekolwiek. Sama fabuła jest tak prosta i nieskomplikowana, że aż trudno się w niej zgubić. Najwidoczniej ten komiks został wydany dla młodszych czytelników, ale nie raczono tak go promować. Spidey walczy i zapobiega jednemu przestępstwu za drugim, aż w końcu trafia na Crime-Mastera, którego szybko unieszkodliwia. Koniec. Szybko i po sprawie.
Kolejnym punktem recenzji będzie szata graficzna. To chyba jedyna mocna strona tego komiksu. Rysunki są wyraźne, chwilami kreskówkowe (szczególnie tam, gdzie Spider-Man rusza oczami na masce) i dynamiczne. Tu nie mam zastrzeżeń. Przyjemnie się je ogląda. Nathan Stockman i Jim Campbell odrobili pracę domową – chociaż oni.
Gdyby nie fakt, że to alternatywna wersja Pająka, taka historia mogłaby trafić np. jako dodatek do zbliżającego się The Amazing Spider-Man #800. Nie ukrywam, że czuję się oszukany. Zastanawiało mnie, czy ten one-shot będzie miał jakiekolwiek znaczenie dla obecnych przygód Spider-Mana, czy przypadkiem nie będzie to właśnie alternatywna rzeczywistość. Do sięgnięcia po ten komiks i podejścia do niego w ten sposób przekonał mnie fakt, że posiada przedruk legendarnego komiksu – co może sugerować jakieś powiązanie z główną historią bądź chociaż to same główne uniwersum. A tu nijak jedno ma się do drugiego.
Komiks pomimo dobrej szaty graficznej i przedruku klasycznej historii Stana Lee oceniam na 1 pajączek. Marvelu, takie historię proszę zamieszczać w magazynach dla dzieci (coś pokroju Spider-Man Magazyn) lub chociaż jakoś zaznaczyć, że historia jest skierowana typowo dla młodszego odbiorcy. Starszym zdecydowanie nie polecam.
Ocena:
Autor: Spider-Nik