100th Anniversary Special – Spider-Man
Numer: 100th Anniversary Special – Spider-Man
Tytuł: Great Power, Part 8 of 8
Wydawnictwo: Marvel Comics 2014
Data wydania: Wrzesień 2014
Scenariusz: Sean Ryan
Rysunki: In-Hyuk Lee
Tusz: In-Hyuk Lee
Kolory: In-Hyuk Lee
Litery: VC’Clayton Cowles
Okładka: In-Hyuk Lee
Redaktor: Jake Thomas
Starszy redaktor: Nick Lowe
Redaktor naczelny: Axel Alonso
Naczelny dyrektor kreatywny: Joe Quesada
Wydawca: Dan Buckley
Producent wykonawczy: Alan Fine
Cena: $3.99
Przedruk PL: Brak
Streszczenie
Wieża Kingpina. Zastrzelony przez Willsona Fiska Eddie Brock leży na kolanach Petera Parkera. Morderca chwali się Peterowi, że to on jest odpowiedzialny za ulepszenia w symbioncie i to jemu się on należy. W chwili, gdy symbiont zespala się z Kingpinem, ten tłumaczy, że obecnie obcy-kostium może sterować elektroniką. Wyrzucony silnym ciosem na ulice Manhattanu zagubiony Peter decyduje się uciekać na północ, z dala od elektroniki. W parku rozpala w pośpiechu ognisko. Kiedy wróg nadchodzi, bierze pochodnię i rzuca się na Venoma, sprawiając, że symbiont oddziela się od Fiska. Przeciwnik pokonany, symbiont ginie w płomieniach.
Dom. Peter bierze się za zszywanie swojego kostiumu. Rozmyśla nad mocą, którą otrzymał. Uważa, że się w niej zatracił, jednakże nie ma rzeczy, których nie da się naprawić.
Recenzja
Marvel świętuje swoją setną rocznicę kilkoma one-shotami… zaraz, jaką setną? Co to ma w ogóle być? Obecnie Marvel świętuje swoje 75-lecie. Od chwili zapowiedzi tego komiksu nie rozumiem o co tu chodzi? Setna rocznica czego? Nawet Stan Lee nie ma obecnie 100 lat, żeby chociaż to świętować. Nie wiadomo właściwie, czemu to służy… Zawartość komiksu też tego nie wyjaśnia… Co tu jest grane?! Czyżby zwykły, wyjątkowo głupi zabieg marketingowy?
W każdym razie, czytając opis zapowiedzi i widząc przedpremierowe strony, zdecydowałem się zakupić ten komiks. Moje rozczarowanie było przeogromne. Na pierwszy rzut oka moje zdziwienie wywołał napis „Part 8 of 8”… Co jest? Czyżbym zaspał? Coś przeoczył? Jednak nie. Został nam rzucony sam koniec jakiejś większej historii. Do tego, jak widać – bardzo słabej.
Znaleźliśmy się w momencie, gdzie Kingpin ma za sobą już morderstwo Eddiego Brocka i przejmuje super-hiper symbionta. Jak hucznie głosiły zapowiedzi, chodzi o techno-symbionta. Prezentując jego nowe super moce, ograniczono się do projekcji hologramu z wielkiego elektronicznego billboardu. Jak widać nic specjalnego. W żaden sposób nie jest pokazana pełnia siły i umiejętności „nowego” przeciwnika. Za to jego śmierć jest przekomiczna. Ten unowocześniony symbiont – super-silny i w ogóle super – został pokonany przez pochodnię – nie, nie Ludzką Pochodnię (Human Torch) z Fantastycznej Czwórki, ale przez płonący patyk…. i to właściwie jednym ciosem. Urzekające…
Komiks jest słaby nawet pod względem dialogów – standardowo super-złoczyńca musi się pochwalić paroma rzeczami, zanim przejdzie do zabicia swojego przeciwnika. I to byłoby na tyle z dialogów. Jest jeszcze rozmowa Petera z przechodniem w koszulce Human Torcha i końcowy monolog, który ma być pseudo-podsumowaniem tego komiksu. Tak naprawdę zakończenie nijak się ma do pozostałej części komiksu. Jest w nim mowa o zatraceniu się w zdobytych mocach, ale nie było to w ogóle odczuwalne podczas czytania całej historii.
Jedyną dobrą stroną tego komiksu są rysunki. Widać, że In-Hyuk Lee wyśmienicie radzi sobie z grafiką. Tam gdzie trzeba wprowadza dynamizm. Bardzo dobrze dobrana jest kolorystyka. Nieco mroczna, bardzo realistyczna. Zastanawia mnie natomiast, jaki cel jest w kadrowaniu raz białym raz czarnym. Nie widzę tu jakiejś reguły, do której stosowałby się artysta. Myślę, że jego prace idealnie nadają się na plakaty. Mogę szczerze napisać, że rysunki działają na plus i był to jeden z powodów dla którego zdecydowałem się zakupić ten komiks.
Przechodząc do podsumowania, wciąż nie wiem o co chodzi z setną rocznicą. Nie wiem też, jaki jest cel wydania tego komiksu poza zarobkiem. Nijak ma się ten zeszyt do czegokolwiek. Nie jest ani twórczy, ani mocny w swojej treści. Ot tak, zwykła walka między wymyślnym techno-Venomem, którego potencjał w ogóle nie został zagospodarowany, a Spider-Manem. Pół pajączka (te pół, to za rysunki). Jest jeszcze jedno, co mnie zastanawia: dlaczego Pająk przez cały komiks biega w samych majtkach?
Ocena:
Autor: Spider-Nik