The Amazing Spider-Man #3
Numer: Dobry Komiks 30/2004 – The Amazing Spider-Man 3/5
Tytuł: Chiński syndrom
Tytuł 2: Wyjście z ukrycia
Wydawnictwo: Axel Springer Polska Sp. z o.o.
Data wydania: Grudzień 2004
Scenariusz: J. Michael Straczynski
Rysunki: John Romita Jr.
Tusz: Scott Hanna
Kolory: Dan Kemp & Avalon Studios
Litery: Jacek Tukendorf
Okładka: Scott Campbell
Redaktor: Maciej Kunda & Tomasz Sokołowski
Redaktor merytoryczny: Maciej Kmiołek
Redaktor naczelny: Krzysztof Papliński
Wydawca: Wiesław Podkański
Tłumacz: Michał Nowakowski
Cena: 5,90 zł
Opis
Człowiek u kresu wytrzymałości i pająk u kresu mocy… wszystko wskazuje na to, że Morlun zawładnie Peterem Parkerem i pożre jego alter ego. Czy osamotniony Spider-Man może jeszcze liczyć na czyjąkolwiek pomoc? Wstrząsające zakończenie odmienia na zawsze życie bohatera.
Zawartość
-
The Amazing Spider-Man #34
Październik 2001 -
The Amazing Spider-Man #35
Listopad 2001
Recenzje
Komentarz Dawidosa:
Nawet nie wiecie jak raduje się moje fanowskie serce, gdy czytam takie komiksy jak TASM #3 Dobrego Komiksu; komiksy znakomite, a jednocześnie spełniające wynikłe po lekturze poprzedniego numeru oczekiwania. Nikt nie powinnien mieć wątpliwości, że Dobry Komiks podjął słuszną decyzję, rozpoczynając publikację TASM od tej znakomitej historii Straczynskiego.
Jej ostatni numer niesie ze sobą potężny ładunek emocjonalny. Spider-Man staje się tutaj człowiekiem z krwi i kości, osiąga chyba najbardziej ludzki wyraz, na jaki stać bohatera komiksów Marvela. Rzadko mamy okazję obserwować naszego herosa, który wyraża tyle emocji i tak bardzo przeżywa nadchodzące starcie. Peter zaczyna obawiać się o swoje życie, wie, że może je teraz stracić („Nikt nie wygrywa wiecznie”-mówi), z czasem strach przechodzi mu w obojętność („Jestem zmęczony, ale nie boję się. Nie dam się łatwo”-mówi do Morluna) przeplataną gniewem („Chcę tylko dorwać tego śmiecia. Udław się, bo nadszedł czas zemsty”). W każdym razie Spider-Man nie traktuje Morluna jako kolejnego kolesia, któremu należy spuścić lanie. Zdaje sobie sprawę, że to potężny przeciwnik, a walka z nim może go kosztować życie. Jednak nasz bohater nie poddaje się i zamierza wykorzystać każdą szansę, która umożliwi mu powalenie Morluna. Naturalnie nie traci swego wisielczego humoru, co potwierdza jak dobrze Straczynski „zrozumiał” postać Spider-Man, obejmując stery nad serią TASM. Wizerunek Pająka widoczny w jego historii (zwłaszcza w tym komiksie) uważam za najlepszy z dotąd powstałych, ewentualnie może się z nim równać Spider-Man Jenkinsa i DeMatteisa.
Świetni są również pozostali bohaterowie. Morlun to wyjątkowy przeciwnik, „świeże mięsko” w uniwersum Spider-Mana (przy okazji powiedziano w tym numerze trochę o jego mocach i zdolnościach). Z kolei Ezekiel zasługuje na tytuł idealnego druha i pomocnika Petera w walce, podobnie jak przed kilkoma laty Ben Reilly. Parodoksalnie w TASM #3 mniej powiedziano o Ezekielu niż Morlunie, który wydawał się bardziej tajemniczą postacią.
Co więcej, pojedynek Spider-Mana z Morlunem zdecydowanie wpisuję w swój ranking najbardziej monumentalnych i przełomowych starć (godne zapamiętania jest to, jakie ciężkie rany odnosi w nim Peter). Słowa kapitalna, dynamiczna, pomysłowa najlepiej opisują tą walkę. Co ciekawe Straczynski nie „odkrył Ameryki”, jeśli chodzi o pochodzenie pajęczych mocy Parkera, pozostawił pole do domysłów, dzięki czemu nadal możemy rozpatrywać je na dwóch płaszczyznach: naukowej i nadprzyrodzonej.
Tyle emocji, a ostateczny przełom ma miejsce pod koniec numeru. Wówczas najbliższa Peterowi osoba poznaje największy sekret jego życia: odkrywa skrywaną przez lata drugą tożsamość. Konsekwencje tego wydarzenia poznamy już w następnym numerze. Tymczasem wystawiam 6 pajączków temu komiksowi, nadmieniając, że całą historię Straczynskiego nie wstydziłbym się postawić na równi z „Ostatnimi Łowami Kravena” DeMatteisa.
Komentarz Spider-Nika:
Czas na dwuczęściowe zakończenie historii z Morlunem, bo właśnie na to składa się zeszyt, którego recenzję właśnie czytacie. Nie zwalniamy tempa.
Dobry Komiks wydaje komiksy niezmiennie wysokiej jakości i wciąż z tym samym błędem – brakiem okładki drugiego z przedrukowanych numerów. W tym przypadku otrzymujemy numery The Amazing Spider-Man Vol. 2 #34 i #35. Mowa tu o braku bardzo transparentnej okładki, idealnie nadającej się na wszelkiego rodzaju plakaty, opatrzonej numerem 34. Dlaczego wybrano tą słabiej prezentującą się? Otóż ta lepsza zdobi wydany rok wcześniej przez Egmont Spider-Man: Splątana Sieć Tom 1 – Złamane Serce. Uważam, że to bardzo dobry krok, przynajmniej nikomu te dwa komiksy nie będą się myliły – zwłaszcza tym mniej zorientowanym w Spider-Manie.
Historia sama w sobie jak zwykle u Straczynskiego na najwyższym poziomie. Walka przenosi się z miejsca na miejsce i co ważne, ma w sobie potrzebne często oddechy. Te zostały wplecione z sensem w fabułę. Poznajemy motywy Ezekiela, a May dowiaduje się czegoś bardzo ważnego o Peterze. Jakościowo też nie zawodzi John Romita Jr. Prędkość akcji i uwidoczniona siła uderzeń wbijają w fotel.
Podsumowując, pierwsza, sześcioczęściowa historia, którą zaprezentowali utalentowani scenarzysta i rysownik dobiega końca. Już na początku wprowadzili w życie naszego herosa bardzo wiele zmian. Bardzo się cieszę, że dokończono tą opowieść zapoczątkowaną w The Amazing Spider-Man 1/2003 wydanym przez Fun Media rok wcześniej. Jak nic, pomimo braku tej jednej okładki, wciąż wystawiam 6 pajączków, bo się należy. Warto wspomnieć, dla spragnionych ciekawostek, że Hachette, 8 lat później wydało całą tą historię w jednym zbiorczym tomie, rozpoczynając Wielką Kolekcję Komiksów Marvela.
Ocena: