Spider-Man: Władza
Numer: Spider-Man: Władza
Tytuł: Spider-Man: Władza
Wydawnictwo: Mucha Comics 2017
Data wydania: Marzec 2017
Scenariusz: Kaare Andrews
Rysunki: Kaare Andrews
Tusz: Kaare Andrews
Kolory: Kaare Andrews & Jose Villarrubia
Litery: Robert Sienicki
Okładka: Kaare Andrews
Redaktor: Patryk Cybulski
Redaktor naczelny: Tomasz Sidorkiewicz
Tłumacz: Tomasz Sidorkiewicz
Wydawca:: Christine Meyer
Cena: 65 zł
Opis
NAJMROCZNIEJSZA NOC SPIDER-MANA
Przyszłość. Brutalne oddziały Władzy opanowały ulice Manhattanu, pilnując porządku na ulicach metropolii przyszłości. Bełkoczący uliczny prorok, niegdyś wydawca popularnego dziennika, J. Jonah Jameson, przepowiada, że Spider-Man powróci, aby wszystkich ocalić. Jednak od wielu lat nikt nie widział gadatliwego superbohatera. Peter Parker jest już zmęczonym, starym człowiekiem – nie ma pracy, rodziny, nadziei. Czy zdoła wykrzesać z siebie jeszcze odrobinę mocy oraz odpowiedzialności, która idzie z nią w parze? A może maska Pająka okaże się zbyt ciężkim brzemieniem, by nosić je w nowej rzeczywistości? Gościnnie występują między innymi Doktor Octopus, Electro, Kraven, Mysterio, Sandman i Scorpion!
Zawartość
-
Spider-Man: Reign #1
Luty 2007 -
Spider-Man: Reign #2
Marzec 2007 -
Spider-Man: Reign #3
Kwiecień 2007 -
Spider-Man: Reign #4
Maj 2007
Dodatki
• Wstęp w postaci wierszyków (1 strona)
• Posłowie od Kaare Andrewsa (1 strona)
• Szkice postaci (2 strony)
• Projekt okładki (1 strona)
Recenzja
Oto przed nami Spider-Man: Władza, czyli w oryginale Spider-Man: Reign. Wydawnictwo Mucha Comics zdecydowało się na wydanie miniserii dotyczącej naszego Pajączka z alternatywnej, mrocznej i brutalnej przyszłości.
Co jak co, ale wydanie prezentuje się bardzo ładnie. Twarda oprawa i dobry dobór okładki to zaledwie dwa plusy z wielu. Kolejnym jest wstęp, który zawiera kilka wierszyków, które znalazły się wewnątrz komiksu, oraz jeden Jana Brzechwy – o robaczku, raczej to nie jest o ścianołazie. Wydanie podzielono na rozdziały. Każdy rozdział, to… tu zaskoczenia nie będzie, kolejny zeszyt, który wchodzi w skład tego wydania. Cztery zeszyty = cztery rozdziały.
Po lekturze całkiem dobrze przetłumaczonego komiksu otrzymujemy posłowie od Kaare Andrewsa, scenarzysty, w którym to autor wspomina, co pchnęło go do napisania tej miniserii. Dalej to już dwie strony szkiców i jeden projekt okładki, który nie został przyjęty. Tu na moment się zatrzymam. Szkoda, że wydawnictwo nie pokusiło się o dodanie jeszcze trzech stron dla okładek alternatywnych – wtedy można by stwierdzić, że komiks jest kompletny.
Odnośnie do samej formy, w jakiej otrzymaliśmy to wydanie, mam jedno zastrzeżenie. Grzbiet komiksu. Nietrudno zauważyć, że kładąc na półce kilka komiksów od Muchy obok siebie, to ich logo usytuowane na dole, ciągle jest w ruchu i wciąż zmienia rozmiar – co komiks to inny. To wygląda mało estetycznie. Mój drobny apel do wydawnictwa: zdecydujcie się na jedną wielkość i wybierzcie miejsce, w którym będzie logo, a następnie tak je do każdego komiksu wklejajcie.
Fabuła komiksu jest mroczna i skupia się na bólu Petera, który najwyraźniej jest odpowiedzialny za śmierć Mary Jane – w tej alternatywnej rzeczywistości okazało się, że radioaktywny pająk, który go ukąsił, sprawił, że wszystko w nim jest radioaktywne i jego ukochana nabawiła się przy nim raka. Z tej miłości, rozpaczy i bólu zaczął mieć halucynacje i zrezygnował z bycia herosem. Ówczesna rzeczywistość niejako też go do tego przymusiła – burmistrz Nowego Jorku zniszczył wszelkie przejawy zarówno przestępstw, jak i heroizmu, czyniąc miasto pozornie oazą bezpieczeństwa. Warto zwrócić uwagę, że jedynym herosem w komiksie, o którym wspominają, jest sam Spider-Man. Nie ma tam w ogóle mowy o innych herosach, nic. Żadnego Kapitana Ameryki czy Iron Mana. Scenarzysta nie wspomniał nic, jak do tego doszło. Gdzie się podziali herosi? Przecież zwykłe siły bezpieczeństwa widoczne w komiksie nie byłyby w stanie doprowadzić do zaniku herosów na Manhattanie. W chwili wybuchu rewolucji też jedynym, który staje do walki z opresyjnym systemem, jest podstarzały Spider-Man, który w mojej ocenie zbyt łatwo radzi sobie z przeciwnikami.
Rysunki sprawiają wrażenie niedbałych, aczkolwiek kolory mocno podtrzymują mrok. Andrews mocno podkreślił ton komiksu zarówno barwą, jak i rysunkami. Można odnieść wrażenie, że uśmiechy prezenterów telewizyjnych są sztuczne, a każdy ruch naszego bohatera wymuszony, świadczący o sporej niechęci do życia. Pomimo iż kreska nie trafia w moje gusta, to idealnie wpasowuje się w treść i przekaz komiksu. Co do samej formy, w jakiej Mucha zaprezentowała nam ten album, trudno się do czegoś przyczepić. Dobry wybór.
Całość zdecydowałem się ocenić na 4 i pół pajączka.
Ocena:
Autor: Spider-Nik