Spider-Man No More!
He’s got radioactive blood – czyli trochę wspomnień
W 2002 po wielu latach oczekiwań na ekrany kin wszedł w końcu film o naszym „przyjacielu z sąsiedztwa”, czyli Spider-Man. Nie był on pierwszą próbą ekranizacji przygód Pajęczaka (w latach 70-tych mieliśmy parę kiepskich niskobudżetówek z „Pająk: Smok Rzuca Wyzwanie” na czele), ale na pewno najlepszą. Reżyser Sam Raimi świetnie pokazał przemianę, jaka zaszła w Parkerze po ugryzieniu przez zmodyfikowanego pająka. Film balansował miedzy prywatnym życiem Petera, a jego krucjatą przeciwko złu w kostiumie Spider-Mana. Zakończenie jawnie wskazywało, że powstanie sequel filmu i w tym roku możemy oglądać jego kontynuację. Tylko czy dorównała ona poprzednikowi?
This fellow also gives pizzas! – czyli czar sequeli
Przed obejrzeniem Spider-Mana 2 bardzo ciekawiła mnie jedna rzecz, a mianowicie, czy druga część przygód Pająka będzie zaliczać się do sequeli udanych (jak Batman Returns czy X-Men 2) czy beznadziejnych (Cube 2, Matrix Reloaded) i z przyjemnością mogę powiedzieć, że Spider-Man 2 jest filmem pod wieloma względami przewyższającym swojego poprzednika.
Spider-Man No More! – czyli słowo o fabule
Film zaczyna się dwa lata po śmierci Normana Osborna/Green Goblina. Peter jest bez pieniędzy, właśnie stracił pracę w pizzerii i opuścił się w nauce, a wszystko to z powodu jego alter ego Spider-Mana (a wy mielibyście czas na pracę i naukę, gdybyście co chwila musieli łapać jakiś przestępców?). Pewnego razu Harry Osborn zaprasza go na pokaz organizowany przez znanego naukowca Doktora Otto Octaviusa, który przez jeden mały błąd kończy się katastrofą, która doprowadza do powstania Dr. Octopusa. Aha, zapomniałem wspomnieć o „małym” szczególe – Peter zaczyna tracić pajęcze moce. Po paru bolesnych wypadkach Parker dochodzi do wniosku „Koniec ze Spider-Manem” i wyrzuca kostium do śmietnika. Tylko, jeśli nie ma Spider-Mana, to kto pokona ogarniętego szaleństwem Doktora Octopusa, który przez reaktywację swojego eksperymentu (tego, który zmienił go w potwora) może doprowadzić do zagłady Nowego Jorku?
Good work today Parker – czyli wątki i inne takie
Raimi w swoim filmie bardzo dobrze przeplata trzy wątki: życie Petera w kostiumie Spider-Mana, jego codzienne problemy i romans z Mary Jane. Codzienność superbohatera jest przedstawiona w bardzo naturalny sposób. Peter musi radzić sobie z problemami typowego młodego mężczyzny (jeśli za takowe uchodzi np. chodzenie po ścianach), czyli z nauką i miłością. Druga strona medalu to Spider-Man, a zatem bohater, na którego liczą mieszkańcu NY.Film pokazuje również wątki i postacie znane z komiksu np. Harry Osborn znajduje kryjówkę Green Goblina, poznajemy też Dr. Curta Connorsa (teraz pewnie zaczną się spekulacje co do wroga w następnej części).
You are a genius – czyli aktorstwo
Peter „Spider-Man” Parker/Tobey Maguire – przyznam, że trochę dziwiło mnie, że to jemu została w pierwszej części powierzona rola Parkera. Wydawał mi się taki jakiś „nieparkerowski”, ale po obejrzeniu jedynki Spider-Mana zobaczyłem, że idealnie wpasował się w rolę przeciętniaka, który został obdarzony ogromną mocą. W drugiej części jeszcze lepiej kreuje postać zmęczonego superbohaterstwem człowieka.
Otto „Dr. Octopus” Octavius/Alfred Molina – już po pierwszych fotkach z planu wiedziałem, że Molina na pewno nie zepsuje roli Octaviusa, który jest przecież jednym z najważniejszych przeciwników Spider-Mana. Jego przemiana z miłego doktora w potwora, jakim jest Octopus, wyszła naprawdę bardzo realistycznie. Do tego ta mimika i zachowanie, Molina jest na pewno ozdobą tego filmu.
Mary Jane/Kirsten Dunst – skoro już mowa o ozdobach, to wypadałoby wspomnieć o pannie Dunst. W pierwszej części bardzo przypadła mi do gustu. W czasach sztucznych panienek i zimnych kobiet (oczywiście filmowych) zagrała rolę przeciętnej dziewczyny. W drugiej części również pokazuje się z jak najlepszej strony (ah, ta scena w mokrej sukience).
Z innych aktorów na wyróżnienie zasługują J.K. Simmons jako Jonah Jameson (najbardziej „komiksowa” postać), Rosemary Harris (May Parker, która pokonała Octopusa!) i James Franco (Harry Osborn, który naprawdę przypomina komiksowy pierwowzór).
Spiderman will always have enemies – czyli efekty
Pod względem efektów specjalnych Spider-Man 2 przewyższa jedynkę. Mamy tu więcej scen akcji. Dawno nie widziałem tak widowiskowych efektów specjalnych! Walki Pająka z Ockiem (na wieży zegarowej i na pociągu) są świetne. Spider-Man wygina się jak za czasów Todda McFarlane’a, a mechaniczne ramiona Doktora Octopusa poruszają się jak żywe. Efekty to na pewno jeden z największych plusów filmu.
Doctor Strange – czyli trochę humoru i puszczania oka w stronę fanów komiksu
Widać, że Sam Raimi bardzo dobrze zna świat Spider-Mana. Znawcy komiksu na pewno wyłapią wiele „smaczków” jak np. scena wyrzucenia kostiumu i wykradnięcia go z redakcji „Daily Bugle” (tak samo jak w bardzo kultowym komiksie The Amazing Spider-Man #50) czy wymyślanie ksywy dla Doktora Octopusa (jedna z propozycji brzmiała „Doctor Strange”, czyli tak jak czarownik ze świata Marvela). Reżyser wrzucił do filmu również wiele komicznych scen (cudowna sekwencja w windzie, moment po wyrzuceniu kostiumu czy upadek z dachu (I am back!… I am back! My back. Oh, my back).
I will always be Spider-Man – czyli podsumowanie
Spider-Man zaskoczył mnie bardzo pozytywnie, prześcignął poprzednią część i na pewno zyska miano jednej z najlepszych adaptacji komiksowych, jeśli nie najlepszej. Polecam bardzo, na pewno się nie zawiedziecie. Aha i jeszcze mała ciekawostka, zapowiedziane są już części 3,4,5, a potem prawdopodobnie 6,7,8 i 9 (info z miesięcznika „FILM”). Z przyjemnością mogę wystawić ocenę 5+/6 (6 zostawiam dla następnej części!).
Ocena:
Autor: Gamart